Artykuły

Andrzej Lenartowski - Toitoi

Wygląda na to, że wraca moda na sztuki więzienne i że wiekowa już "Czapa" Janusza Krasińskiego doczeka się następców. Trzy miesiące temu drukowaliśmy "Kufehek" Jana Purzyckiego toczący się gdzieś "pod celą", a także poza nią, ponieważ opowieść była po części i o tym, jak można, siłą duchowej medytacji, wymykać się z celi na prawdzi­wą wolność. A teraz mamy kolejną sztukę, której bohater w pierwszych słowach odróż­nia "ludzi" i "frajerstwo", każe sobie parzyć "czaj" i generalnie popisuje się więzienną mową. Tyle tylko że to jest popis dla popi­su. Życiowa rola przyjęta dla podreperowa­nia reputacji.

Facet w więziennym uniformie przemo­cą wdziera się do domu samotnej kobiety, terroryzując ją groźnym gadaniem i wiążąc; przemoc ta wychodzi mu jednak cokolwiek nieudolnie. Zamierza - jak twierdzi - ukry­wać się w mieszkaniu kobiety długi czas. Gospodyni wykonuje dość niecodzienne za­jęcie murzyna literackiego: za pieniądze pi­sze beletrystyczne dzieła a to jakiemuś ad­wokatowi, który zapragnął zapisać się do związku literatów, a to operatorowi spycha­cza, który chciałby wygrać konkurs na no­welę o miłości. Zna się więc na wchodzeniu w cudzy język i szybko się orientuje, że cała ta szorstka mowa to czysty teatr. Odkrycie przychodzi jej tym łatwiej, że sama kiedyś pracowała jako strażniczka więzienna. Nie wyrzuca jednak intruza z domu. Czy dlate­go, że przynajmniej nie musi już teraz pić do lustra? Wkrótce dowiadujemy się, kim jest rzekomy przestępca; to bezdomny, wyłudza­jący grosze przed miejskimi ubikacjami, na­zywany "toitojem". Nie pozbawiony fanta­zji. Gdy siada przed komputerem, dialogi sztuki teatralnej zaczynają same mu się pi­sać. Według recepty jakiegoś zapoznanego pisarza rosyjskiego, o której wspominała mu jego "literatka": bierzesz postacie, na przy­kład Katię i Pietię i "piszesz: Katia to i śmo, a Pietia tamto i owamto. Tak sobie Katia z Pietią rozmawiają. I to jest właśnie dramat".

Trudno powstrzymać się od uwagi, że taką właśnie metodą pisana jest cała ta sztu­ka: Katia z Pietią, czyli tojtoj z ex-klawiszką rozmawiają sobie o wielu rzeczach, w tym o literaturze i o, by tak rzec, funkcji fanta­zjowania w życiu. Niewiele z tego rodzi się jednak prawdziwie dramatycznych sytuacji.

Andrzej Lenartowski jest kieleckim pro­zaikiem i dramatopisarzem; jego sztuka "Spot­kamy się w Jerozolimie" drukowana w nu­merze 9/1991 "Dialogu" stanowi jedną z cie­kawszych i nie docenionych wypowiedzi w polskim dramacie na wyjątkowo drażli­wy temat pogromu kieleckiego i stosunków polsko-żydowskich. Kameralny, dwuosobo­wy Toitoi o wymiarach jednoaktówki nie ma, rzecz jasna, tej rangi. Niemniej w Kielcach od razu wzięto sztukę na warsztat; prapre­mierę utworu Lenartowskiego przygotował dyrektor Teatru im. Żeromskiego, Piotr Szczerski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji