Artykuły

Żal po Jeremim

Jeszcze we wrześniu ubiegłego roku pieczołowicie pilnował remontu ogrodzenia swojej wiejskiej posiadłości we wsi Pacew, położonej siedemdziesiąt kilometrów na południe od Warszawy. Szczupły, wyprostowany jak struna, w nieodłączym kapeluszu sprawdzał jakość płotu.

Od 1972 spędzał za nim każdą wolną chwilę. Stylowy domek z werandą, usytuowany na skarpie, wznoszącej się kilkadziesiąt metrów nad wartkim nurtem czystej jeszcze Pilicy, jest niemal niewidoczny. Przez gęstą ścianę iglastego zagajnika dostrzegamy jedynie jego kontury. Niewielu także widziało starannie pielęgnowany ogród kwiatowy. Do świetności został doprowadzony przez Alicję Wirth, która najpierw projektowała wnętrza i kostiumy do telewizyjnych programów Przybory, a potem przez ponad trzydzieści lat dbała o scenografię także w jego życiu. Gdy dopisywała aura, wspólnie spacerowali po nadrzecznych łąkach. Ponieważ byliśmy sąsiadami, często krzyżowały się wtedy nasze szlaki.

Mikrofon i mydło

Pochodził z rodziny ziemiańskiej. Absolwent renomowanego warszawskiego gimnazjum im. Mikołaja Reya, studiował w Akademii Nauk Politycznych, Szkole Głównej Handlowej i na wydziale humanistycznym Uniwersytetu Warszawskiego.

W 1937 roku wygrał konkurs na spikera Polskiego Radia. W nieistniejącym już dziś gmachu tej instytucji przy ulicy Zielnej zasiadał przed mikrofonem, terminując u takich mistrzów słowa jak Tadeusz Bocheński, Zbigniew Świętochowski i Józef Małgorzewski. W czasie okupacji utrzymywał się z handlu. Był współwłaścicielem sklepu pod szyldem "szydło, mydło i powidło", znajdującego się w kamienicy na istniejącej dziś w szczątkowej formie ulicy Bagno. Po wojnie - na trzy lata - zakotwiczył się w Bydgoszczy, gdzie w tamtejszym radio realizował audycję satyryczną "Pokrzywy nad Brdą". Muzycznie opracowywał je Kazimierz Serocki. Jednak nie on został nadwornym kompozytorem Przybory. Tytuł ten przypadł w udziale Jerzemu Wasowskiemu.

Oszałamiający Eterek

Stałą współpracę nawiązali w 1948 roku. Połączył ich radiowy teatrzyk Eterek, operujący purnonsensem - znakiem firmowym tekstów Przybory. W Eterku kreacje tworzyli: Irena Kwiatkowska, Adam Mularczyk i Tadeusz Fijewski. Kwintesencją działalności duetu stał się telewizyjny "Kabaret Starszych Panów". W ciągu 8 lat powstało 16 odcinków bawiących kolejne pokolenia Polaków. Groteskowo-absurdalne teksty fenomenalnie współbrzmiały z subtelnymi melodiami. A ponieważ duet tworzył zgodnie z wypróbowaną w kabaretach międzywojennych zasadą pisania z myślą o konkretnych artystach, nic więc dziwnego, że interpretacje trafiły do kanonu naszej rozrywki (dość wspomnieć "Addios, pomidory" i "Już kąpiesz się nie dla mnie" Wiesława Michnikowskiego, "Odrażającego draba" Jaremy Stępowskiego, "Upiornego twista" Wiesława Gołasa czy "Prysły zmysły" Ireny Kwiatkowskiej).

- To był człowiek wielkiej kultury i życzliwości. Nigdy nie widziałem, żeby się uniósł, był wzorem elegancji i dobrego wychowania. Smutne, że ludzie kultury odchodzą, podczas gdy otacza nas, nie bójmy się tego słowa, chamstwo - powiedział po śmierci Przybory Wiesław Michnikowski, etatowy aktor Kabaretu.

- To był już starszy pan, ale jego śmierć jest ogromną stratą - dodał Wiesław Gołas, inny stały wykonawca programu.

Ale Przybora pisał nie tylko dla literackiego kabaretu. Piosenki z jego tekstami mieli też w repertuarze: Irena Santor ("Walc Embarras"), Bogusław Mec i Ewa Dębicka ("Mały, biały pies") oraz Hanna Banaszak ("Ja dla pana czasu nie mam" i "Pejzaż bez ciebie").

Pytany o definicję natchnienia i o to, czy je miewa, mówił: - Nie wiem. Przypuszczam, że ja bym je miewał, gdyby nie to, że potrzeba zarabiania na życie zawsze to natchnienie wyprzedzała. Zanim zdążyłem usiąść i poczekać na nie, już musiałem zarobić jakieś pieniądze. A że nic nie szło mi tak łatwo jak pisanie, więc pisałem...

W latach 90. Przybora opublikował wspomnienia, zawarte w trzech tomach pod tytułem "Przymknięte oko opaczności". Napisane piękną polszczyzną, obfitujące w subtelny humor, wyrażały nostalgię autora za dawnym, lepszym, a przede wszystkim spokojniejszym, łagodniejszym i bardziej eleganckim światem.

Kiedy w 2001 roku zmarła mu ukochana żona Alicja, samotnego Pana można było spotkać w okolicach Starego Miasta, gdzie mieszkał. Przed kilkoma miesiącami spotkałem go przed księgarnią muzyczną na Placu Teatralnym. Po chwili kurtuazyjnej rozmowy nieśmiało przypomniałem, że nie mam jeszcze dedykacji na trzecim tomie jego memuarów. Uśmiechnął się dyskretnie i powiedział: - To da się nadrobić latem. W Pacewie. O ile zdrowie dopisze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji