Artykuły

Cudowne słówko "jeśli"

Prosimy o dyskrecję. W absolutnej tajemnicy donosimy, że Tadeusz Bradecki przygotował w Starym Teatrze w Krakowie insceni­zację "Jak wam się podoba" Williama {#au#136}Szekspira{/#}. Sztukę zagrano trzy razy - najbliższy spektakl i premiera prasowa będą jednak dopiero w styczniu. Poniższy tekst wyszedł spod pióra intruza, który wślizgnął się na widownię, uległ urokowi widowiska i nie ma zamiaru czekać ze swoimi "ochami" i "achami" aż do przyszłego roku.

Niektórzy utrzymują, iż Szek­spir skleił "Jak wam się podo­ba" z dwóch dramatów. Pier­wszym jest rozgrywająca się na dworze księcia-uzurpatora mroczna i ociekająca krwią jed­noaktowa kronika historyczna, drugim - czteroaktowa komedia, której przewrotności i wielo­znaczności nie zdołał do tej pory uchwycić żaden opis.

Teorię "klejenia" zdaje się po­twierdzać spektakl Bradeckiego. Pierwszy akt wyraźnie nie odpo­wiada temperamentowi reżysera i choć precyzyjnie zagospodarowa­ny, rzetelnie, a gdzie się da do­wcipnie, opowiedziany, jest dosyć ciężką próbą cierpliwości widza.

Wszystko się zmienia wraz z ostatnimi słowami I aktu. Krata wyznaczająca granicę mroczne­go świata dworskiego wędruje pod sam sufit, czarne tło zostaje przykryte spadającymi z furko­tem z teatralnego nieba połacia­mi jasnobeżowej materii. Pogrą­żeni w ciemności widzowie ma­ją przed sobą puste, jasne pu­dełko sceny. To las ardeński. Nie uświadczysz w nim ani jed­nego drzewa, za to będziesz prze­bijać się przez gąszcz znaczeń wy­tworzonych przez poetyckie sło­wo, muzykę, aktorską grę, trady­cję i twoje własne upodobania.

Kupiłeś bilet i masz prawo znaleźć się w krainie teatralnej szczęśliwości, podobnie jak bo­haterki dramatu: Rosalinda i Celia, które kupiły swój kawałek Arkadii od pasterza.

Od ciebie zależy, czy w przebra­nej za chłopca Rosalindzie bę­dziesz (za biegłym w błyskotliwych interpretacjach profesorem Kot­tem) dopatrywał się elżbietań­skiego chłopca - aktora grającego dziewczynę przebraną za chłopca, który wybranemu każe widzieć w sobie dziewczynę, czy też wybie­rzesz wersję {#au#11430}Kydryńskiego{/#}, który stanowczo odrzuca wszelkie po­dejrzenia Rosalindy (Rosalinda?) o homoseksualizm i ciągoty ku dwupłciowej androgyne...

Bradecki i jego aktorzy będą wciąż powtarzali tobie i innym widzom: odczytujcie to, co przed­stawiamy, jak wam się podoba.

Kretyństwem, cudowną bez­troską lub manifestacją wiary w niezbadane zasady Bożej Opatrzności nazwijcie nagroma­dzone w tekście nieprawdopodobieństwa i absurdy, do któ­rych reżyser dorzuci własne: deszcz spadającego z nieba kwiecia, XX-wieczną procę uży­waną przez myśliwego sprzed czterech wieków, suflera "po­drzucającego" ze środka sceny tekst przysięgi małżeńskiej w imieniu nieobecnego księdza, sztuczny kwiatek w dłoni zako­chanego leśnego dzikusa.

Jedynym prawem, którego na pewno nie złamią autor, reżyser i aktorzy, jest wprowadzona przez błazna Probierka zasada "jeśli", która dowodzi, że dzięki owemu małemu słówku oznaczającemu względność rzeczy w życiu i w te­atrze możliwe jest każde łgarstwo.

Jeśli więc to prawda, że zgodnie ze słynnymi słowami z tej właśnie sztuki cały świat jest sceną, a wszyscy ludzie jedynie aktorami, to aktorstwo musi być najważniej­sze. Ono właśnie uwiarygodni to, co nazywamy prawdą i obnaży to, co okrzykniemy kłamstwem. A ak­torstwo w "Jak wam się podoba" jest najwyższej próby.

Jedną z najwspanialszych partii kobiecych w dziejach te­atru - rolę Rosalindy - powie­rzył Bradecki Małgorzacie Ha­jewskiej-Krzysztofik. Aktorka musi się sprawdzić we wszyst­kich rejestrach poetyckiej mo­wy: jest zawiedzioną i szczęśli­wą kochanką i takimż kochan­kiem, trzpiotką i interpretator­ką komicznej rymowanki. Jest tragiczna, liryczna, groteskowo szorstka, uwodzicielska i senty­mentalna. Jakby nie dość tego, musi się sprawdzić jeszcze w "kabaretowym" epilogu. Hajew­ska robi to tak znakomicie, ze nie waham się już w tej chwili pro­ponować jej kreacji do miana ko­biecej roli sezonu 93/94.

Jednym tchem wymieniam ro­le, z których każda jest koncerto­wym popisem aktorstwa: mądry i przezabawny błazen Probierek - Jerzego Święcha, sentymentalny Jacques - Krzysztofa Globisza (kapitalna interpretacja monolo­gu o fazach ludzkiego życia), Or­lando - Szymona Kuśmidra, Ce­lia - Anny Radwan, Książę Se­nior - Jerzego Radziwiłowicza, Adam - Jerzego Nowaka, senty­mentalni i "naturalistyczni" pa­sterze - Leszka Świgonia, Piotra Cyrwusa, Jacka Romanowskiego, Beaty Fudalej, Magdy Jarosz...

Aktorem w tym spektaklu jest również muzyka Stanisława Rad­wana. Doskonałe są zarówno sty­lizowane pieśni pasterskie, jak i dźwięki "baraniej" muzyki z pól.

Bradecki na prowadzącego od­nalezionych kochanków do ślubu Hymena wybrał śpiewające czy­stym sopranem dziecko. Wieści o cudownej przemianie złego króla i powrocie sprawiedliwości wło­żył w usta ubranego w garnitur i reprezentującego publiczność aktora (Stanisław Mucha).

Tak wam się podoba, zdaje się mówić Bradecki. W finale wszyscy bawią się na jazzowej potańców­ce. I jeszcze tylko Rosalinda mówi epilog, w którym władczo wyraża przekonanie, że jeśli nie jesteśmy zakompleksionymi sztywniakami, jeśli jesteśmy czuli na wieloznacz­ny język poezji, jeśli wreszcie wie­rzymy w cudowne łgarstwa teatru (jeśli!) to musiało się nam podo­bać. I ma rację.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji