Artykuły

Gadżeciarz z fabryki snów

- W Polsce na razie wszystko jest półamatorskie. Kiedy oglądam dodatki do filmów na DVD, które pokazują od kuchni, jak powstają zachodnie produkcje, widzę, że jesteśmy w lesie. Nie chodzi o umiejętności, bo mamy świetnych fachowców. Brakuje pieniędzy, państwo niewystarczająco wspiera twórców - mówi BORYS SZYC, aktor Teatru Współczesnego w Warszawie.

Jest zasypywany propozycjami ról, jesienią ukaże się jego płyta, remontuje mieszkanie i... pilnie uczy się włoskiego. Niewykluczone, że już niebawem zobaczymy go w międzynarodowych produkcjach.

Był laureatem olimpiady geograficznej wybierał się na prawo. Ale dowiedział się o wcześniejszych egzaminach do szkoły teatralnej i postanowił się sprawdzić. Dziś mówi się o Borysie Szycu: "nadzieja młodego pokolenia". Sam aktor ma to tych epitetów stosunek raczej powściągliwy. - W polskim kinie, jak ktoś się już utrze w jednej dróżce, to mu się przypina łatkę i daje takie same role - twierdzi. Jemu zaszufladkowanie nie grozi. Do kin właśnie wchodzi komedia "Testosteron" z jego udziałem. Tymczasem Borys Szyc już myśli o czterech kolejnych dużych produkcjach!

Tele Świat: Jaki jest Twój bohater w "Testosteronie"?

BORYS SZYC: Tytus jest kelnerem w restauracji, gdzie ma się odbyć wesele. Niestety, ceremonia nie wygląda tak, jak powinna, bo panna młoda (Magdalena Boczarska) ucieka sprzed ołtarza. W efekcie w knajpie zjawia się sześciu facetów w podłych humorach. Każdy opowiada historię ze swojego życia wziętą.

Zamierzasz grać w kontynuacji "Oficera" i "Oficerów"?

- Były takie podchody, ale wolałbym robić inne rzeczy. Praca nad tego typu serialem zabiera ponad 100 dni z życia i chyba nie będę miał na to czasu. Producenci mieli się zgłosić do mnie ze scenariuszem, ale do tej pory tego nie zrobili. Czekam. Wszystko zależy od tego, jaka to będzie historia. Nigdy nie palę za sobą mostów, wszystko może się pozmieniać.

Czarne chmury zebrały się ostatnio nad Bogusławem Wołoszańskim, który został oskarżony o działalność agenturalną. Wiesz, czy jego serial "Tajemnica twierdzy szyfrów" trafi na antenę TVP?

- Trudno mi powiedzieć, co zadecydują dygnitarze z TVP. Współproducentem serialu jest Bogusław Wołoszański i jego nazwisko, obok aktorów, miało być filarem promocji "Tajemnicy twierdzy szyfrów". To chyba najdroższa produkcja serialowa w historii Telewizji Polskiej, tak że nie wydaje mi się, żeby trafiła na półki. Ale nie wiem, czy i kiedy serial ujrzy światło dzienne. Pewnie będą chcieli troszkę poczekać, żeby sprawa się uspokoiła.

Planujesz skupić się na graniu w światowych produkcji?

- Bardzo na to liczę i do tego dążę. W Polsce na razie wszystko jest półamatorskie. Kiedy oglądam dodatki do filmów na DVD, które pokazują od kuchni, jak powstają zachodnie produkcje, widzę, że jesteśmy w lesie. Nie chodzi o umiejętności, bo mamy świetnych fachowców. Brakuje pieniędzy, państwo niewystarczająco wspiera twórców. Czechy zrezygnowały z podatku dla produkcji zagranicznych i dzieła temu kręcą tam Amerykanie. Nasi południowi sąsiedzi doszli do wniosku, że zarobią na czymś innym - i słusznie! W Pradze powstało wiele filmów, choćby "Włoska robota". Przyjeżdżają tam teraz miliony ludzi, którzy chcą zobaczyć na własne oczy miasto znane im z filmów. U nas się o tym nie myśli...

Jak, myślisz, kto za tym stoi?

Jeżeli wiceszefem rządu jest prosty człowiek ze wsi, to gdzie tu mówić o kulturze. Chodzi bardziej o bronowanie pola... Szkoda, że jest u nas taka sytuacja, bo film to silne medium, które kształtuje gusta i światopogląd widzów. 10 lat temu powstawało w Polsce 100 spektakli teatru telewizji rocznie, teraz - 6,7. Młodzi ludzie nie mają możliwości oglądania wartościowych sztuk czy filmów. Nie ma już w telewizji relacji z wręczenia nagród Nike, ale jest za to z gali "Viva! Najpiękniejsi"... Na szczęście na świecie wygląda to inaczej, bo widocznie komuś na tym zależy. Dlatego moje marzenia i myślenie kierują się w tamtą stronę. Zamierzam spotykać się z ludźmi, którzy interesują się kinematografią, są mądrzy, wiedzą, jak odnaleźć się w filmowym świecie i nie myślą tylko o tym, by zarobić na cukierkowych produkcjach. Takich, które na razie królują w naszych kinach.

Co z Twoją płytą?

- Będzie. Troszkę się miotałem, bo nie do końca widziałem, czego chcę. Ale to się zmieniło. Znam już nawet tytuł płyty: "Borys i kobiety". Najpewniej ukaże się we wrześniu. Znajdzie się na niej około siedmiu duetów z kobietami i kilka moich solowych utworów.

Zamierzasz sam napisać teksty do tych piosenek?

- Niewykluczone, ale na razie wzięli się za to profesjonalni tekściarze i muzycy.

Z kim będziesz śpiewał?

- Tiny Tuner nie udało się namówić, bo ma napięty grafik (śmiech). Na pewno zaśpiewam z Pauuliną Przybysz z Sistars, Marysią Sadowską, może z Moniką Brodką. Zgodziła się zaśpiewać ze mną także Ewa Bem, z czego bardzo się cieszę.

Podobno robisz dużo zdjęć. Co najbardziej lubisz fotografować?

- Różnie. Ludzi, zwłaszcza twarze, które są bardzo intrygujące, ale i krajobrazy. Wszędzie, gdzie się znajduję, a często jestem w ciekawych miejscach, mam ze sobą aparat i robię zdjęcia. Może to kiedyś wykorzystam, tak jak Mikołaj Komar, który wydał ostatnio minialbum fotograficzny "Okiem Komara". Zobaczymy...

Masz sporo elektronicznych urządzeń, jesteś gadżeciażem?

- Nawet megagadżeciarzem (śmiech). Ostatnio dałem mamie IPoda, ale zostały mi jeszcze dwa. Mam GPS w samochodzie i w telefonie. Jestem pod tym względem trochę szalony. Nie rozstaję się też z laptopem. Jestem multimedialnym aktorem, choć nie mam jeszcze swojej strony internetowej. Dopiero teraz będę ją robił.

Sam ją zaprojektujesz?

- Zlecę to fachowcom od grafiki, bo chcę, żeby moja strona robiła wrażenie. Najprawdopodobniej powstanie w tym roku.

Masz czas, żeby doglądać budowy swojego loftu w Łodzi?

- Dawno tam nie byłem. Pojadę do Łodzi pod koniec marca, żeby zobaczyć postępy w budowie. Bardziej jestem teraz zajęty sprawami mojego domu w Warszawie. Cała zabudowa Saskiej Kępy wpisana jest do rejestru zabytków, więc muszę czekać na pozwolenia na remont i przebudowę kamienicy. Chcę podnieść strych i stworzyć trzecią kondygnację. Myślę, że remont skończy się jeszcze w tym roku.

***

W PIGUŁCE

ROK URODZENIA: 1975

ZNAK ZODIAKU: Panna

MIEJSCE URODZENIA: Łódź

ŻYCIOWA PARTNERKA: rok temu rozstał się ze swoja życiową partnerką Anną Bareją

DZIECI: córka Sonia

WYKSZTAŁCENIE: w 2001 r.ukończył Akademię Teatralną w Warszawie

POCZĄTKI KARIERY: dzięki matce chrzestnej, życie aktorskie poznał w wieku 9 lat. Była charakteryzatorką na planie "Kingsajzu". Mały Borys podglądał aktorów przebrany za... krasnoludka

CIEKAWOSTKA: aktor posługuje się nazwiskiem Szyc. Ale właściwie nazywa się Michalak, jak jego mama. Nazwisko Szyc przyjął po dziadku, który był łódzkim przemysłowcem

ŚWIAT WEDŁUG BORYSA

Kobieta

w ubiegłym roku Borys Szyc rozstał się ze swoją wieloletnią życiową partnerką Anną Bareja, specjalistką od promocji. Mają ponad dwuletnią córeczkę Sonię. Nieoficjalnie mówi się, że przyczyną rozstania był intensywny tryb życia, z którego aktor nie chciał zrezygnować. Nawet dla rodziny. Borys Szyc wciąż pozostaje singlem.

Przyjaciel

Przez pół roku chodzili razem na siłownię, przygotowując się do filmu o jednostce specjalnej GROM. Od tamtej pory rozmawiają o wszystkim. - Widzę w Borysie siebie z czasów, gdy miałem tyle lat - zdradza Robert Więckiewicz. - Borys jest jednak bardziej ułożony niż ja wtedy.

Jego pasją jest.. praca. Ale w chwilach wolnych Borys chwyta za aparat fotograficzny i bawi się w reportera. Do jego pasji należy też spor. Gra w tenisa, przez 12 lat jeździł konno i skakał przez przeszkody. Lubi taniec. Swego czasu interesował go breakdance.

Esesman Matheas Beer

W "Tajemnicy twierdzy szyfrów" gra okrutnego Matheasa Beera. - Zgodnie ze scenariuszem Beer miał zginąć - zdradza Bogusław Wołoszański, autor scenariusza i współproducent serialu. - Ale Borys nie zgodził się na takie rozwiązanie, licząc na ciąg dalszy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji