Artykuły

Fredro z wdziękiem

- Amator Fredry nie zagra. Jego utwory wymagają od aktora dużego wyczucia i rzemiosła. Uważam, że trzeba skończyć szkołę teatralną, aby umieć wydobyć z komedii Fredry wdzięk i prawdę - mówi MICHAŁ ŻEBROWSKI przed premierą "Fredro dla dorosłych mężów i żon" w Teatrze Komedia w Warszawie.

W Teatrze Komedia w sobotę premiera spektaklu "Fredro dla dorosłych mężów i żon" według Aleksandra Fredry. Reżyseruje Eugeniusz Korin, występują: Jolanta Fraszyńska, Joanna Liszowska, Wojciech Mecwaldowski i Michał Żebrowski, który jest również producentem spektaklu.

Dorota Wyżyńska: Daniel Olbrychski mówił kiedyś: że aby uchwycić istotę fredrowskiej komedii, aktor musi nawet chodzić wierszem.

Michał Żebrowski: Na pewno. Amator Fredry nie zagra. Jego utwory wymagają od aktora dużego wyczucia i rzemiosła. Uważam, że trzeba skończyć szkołę teatralną, aby umieć wydobyć z komedii Fredry wdzięk i prawdę. Podkreślam słowo "wdzięk", bo Fredro odarty ze swoistego poczucia humoru, specyficznej fredrowskiej formy przestaje być prawdziwy.

Ty masz do komedii Fredry szczególny sentyment.

- Jeszcze jako student wygrałem nawet międzyuczelniany konkurs na interpretację Papkina. A najwybitniejsza polska "fredrzystka", czyli Anna Seniuk, była moją mistrzynią w szkole. To ona na egzaminach zawsze powierzała mi role komediowe.

Sądząc po zapowiedziach spektaklu, "Fredro dla dorosłych..." będzie raczej wariacją na temat "Męża i żony".

- Akcja przeniesiona jest w dzisiejsze czasy. Ale znajomość natury ludzkiej i błyskotliwe obserwacje Fredry były absolutnie ponadczasowe. Jesteśmy wierni tekstowi, choć nieco pogłębiamy interpretację utworu. Chcemy zadać widzom pytanie, czy instytucja małżeństwa nie kłóci się trochę z tym, co jest nazwane miłością.

Ty zagrasz Wacława...

- Przyzwyczailiśmy się, że w "Mężu i żonie" grają starsi aktorzy: para 60-latków wyciągniętych z formaliny. A podstarzały amant wciela się w rolę kochanka w peruce. Przypominam, że Fredro pisał ten utwór dla młodych aktorów. Sam Wacław mówi, że jest w związku małżeńskim dopiero od dwóch lat. U nas mąż i żona to właśnie ludzie młodzi, targani namiętnościami.

Jesteś także producentem spektaklu. Zainwestowałeś własne pieniądze. Nie boisz się ryzyka?

- Podczas każdego spektaklu zawsze kilka razy zmieniam kostium, bo pot się ze mnie leje. Ciężko pracuję. Ale tylko taki stan, kiedy mam na swoich barkach ciężar odpowiadający moim ambicjom, daje mi satysfakcję. To nie jest ryzyko. Taką mam potrzebę. Moje postępowanie wynika z niekłamanej wiary w to, że się uda. A bilety sprzedają się świetnie.

Zdecydowałem się na to - jak mówisz ryzyko - bo lubię mieć komfort pracy. Wiem np., ile czeka nas przedstawień do końca marca przyszłego roku. Tak wygląda organizacja teatru na świecie, tak powinno być w Polsce. Dzięki temu, że jestem producentem, mam w pracy obok siebie wybitnych kolegów: reżyseruje Eugeniusz Korin, którego talent i pracę podziwiam od wielu lat. Wychowałem się na jego teatrze, na jego spektakle jeździłem do Poznania jeszcze jako licealista. Obsada była precyzyjnie przez nas ustalona. Scenografem jest Paweł Dobrzycki, dziekan katedry scenografii na ASP, a kostiumy przygotowała wybitna projektantka mody Agnieszka Maciejak.

Gdybyś miał wprowadzić nas w klimat przedstawienia...

- Zapraszam wszystkich tych, którzy lubią komedie z odcieniem erotycznym, cenią solidne rzemiosło aktorskie. Chcą się w teatrze dobrze bawić i wzruszać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji