Artykuły

Poznań - stały adres w podróży

- Nawiązując do horacjańskiego "Carpe diem" chcemy pokazać, że chwytanie dnia jest nam dziś szczególnie potrzebne: w codziennym zabieganiu, w niekończącym się wyścigu, w zniewoleniu przeszłością. Próbujemy przypomnieć o tym, co jest najważniejsze - mówi choreograf EWA WYCICHOWSKA, przed premierą Polskiego Teatru Tańca.

Spektakl "Carpe diem" w choreografii Ewy Wycichowskiej [na zdjęciu] zobaczymy w piątek [2 marca] w Teatrze Wielkim. Spektakl powstał z inspiracji słynną "Odą" Horacego i książką "12 kręgów" Jurija Andruchowycza, a muzykę skomponował Zbigniew Górny razem z synem. "Carpe diem" artyści pokażą w tym miesiącu w Poznaniu jeszcze raz - 19 marca. A potem wyruszają w podróż po świecie: do Francji, na Ukrainę, do Niemiec, Rumunii...

Marta Kaźmierska: W przygotowywanym właśnie spektaklu "Carpe diem" chcecie ukazać czas "niemożliwy do powtórzenia i odtworzenia", ulotną chwilę. Każdy spektakl jest jednak z natury rzeczy powtarzalny.

Ewa Wycichowska, od 1988 r. dyrektor naczelny i artystyczny Polskiego Teatru Tańca - Baletu Poznańskiego: - A ja bym raczej powiedziała, że każdy spektakl jest z natury rzeczy niepowtarzalny, jedyny: dla widza i dla artysty. W pewnym sensie zawsze jest premierą. Nawiązując do horacjańskiego "Carpe diem" chcemy pokazać, że chwytanie dnia jest nam dziś szczególnie potrzebne: w codziennym zabieganiu, w niekończącym się wyścigu, w zniewoleniu przeszłością. Próbujemy przypomnieć o tym, co jest najważniejsze.

A co jest najważniejsze?

- Zatrzymanie się. Kontakt z drugim człowiekiem. Spokój. Ale także umiejętność ciągłego zachwycania się światem.

Mam wrażenie, że w tym sensie "carpe diem" to hasło bardzo niepoznańskie: ciągle nam się coś nie podoba w naszym mieście, wiecznie narzekamy

- Cóż, poznaniacy mają taką cechę, że jak jest szklanka do połowy napełniona wodą, to my mówimy, że połowy nie ma.

Artyści z Polskiego Teatru Tańca mają całkiem realny powód do narzekania: wciąż brakuje im własnej sceny. Czy dlatego jesteście teatrem, który tak dużo podróżuje po świecie?

- Podróże, wyjście do widza, to najlepsza część naszej działalności. Nigdy bym nie chciała tego stracić! To, że od kilkunastu lat walczę o miejsce dla sztuki, nie znaczy wcale, że robię to tylko w imieniu Polskiego Teatru Tańca. Chodzi o powierzchnię do konfrontacji - tu, w Poznaniu - różnych sztuk. O dom, gdzie taniec współczesny będzie miał swój adres obok np. teatrów alternatywnych. Takiego adresu nie ma też orkiestra Agnieszki Duczmal. Centrum sztuki współczesnej dałoby poznańskiej publiczności możliwość porównania tego, co robi się na miejscu, z tym, co dzieje się na świecie.

Centrum sztuki współczesnej?

- Marzy mi się scena, w której przestrzeń dla artysty nie jest do końca określona, "black box", ruchomy w zależności od propozycji. Taka zmienna przestrzeń bardzo pobudza wyobraźnię. Wiemy coś na ten temat, bo robiliśmy już spektakle na Targach, w Scenie Rozmaitości, na ulicy, na dziedzińcach, w Teatrze Ósmego Dnia, w Muzeum Narodowym. W sztuce współczesnej jest trochę tak, że nie wiadomo, kiedy koncert zmienia się w instalację plastyczną, a ta - w teatr tańca. Dziś sztuki wzajemnie się przenikają, a tak naprawdę chodzi o jak najintensywniejszą komunikację z widzem. Żeby ona zaistniała, musi być jednak miejsce.

W "Carpe diem" tym miejscem jest stary, nobliwy Teatr Wielki.

- Spektakl odbędzie się na proscenium, postaramy się przełamać barierę Teatru Wielkiego: odległość kanału orkiestrowego, złoceń, siedzeń, kryształowych żyrandoli, tego, co przytłacza i jest tak bardzo pompatyczne. Wszystko po to, by widz mógł spotkać, się z człowiekiem - nie tancerzem, który się popisuje, ale artystą, który dzieli się czymś, co ma w środku. I to na sto procent.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji