Artykuły

Przez chwilę byłem gejszą

- Najpierw było kino, potem z kina narodziła się opera. W operze podoba mi się to, że od początku wiemy, że jest to pewna konwencja. Wchodzimy, jest gong, orkiestra. Na scenie ludzie kochają się i zabijają - opowiada MARIUSZ TRELIŃSKI, który reżyseruje "Króla Rogera" w Operze Wrocławskiej.

Światowej sławy reżyser Mariusz Treliński zaczął pracę w Operze Wrocławskiej

Placido Domingo zachwycił się nim tak bardzo, że ściągnął go za ocean. W operze waszyngtońskiej jego "Madame Butterfly" przyjęto owacją na stojąco. Dziś Mariusz Treliński reżyseruje "Króla Rogera" we Wrocławiu

Na początku wielkiej kariery był twórcą filmowym. Dwadzieścia lat temu skończył łódzką filmówkę. W kinie zadebiutował "Pożegnaniem jesieni" według powieści Witkacego. Już wtedy chwalono jego wyobraźnię - niemal na miarę samego Witkacego. Mistrz ucieszyłby się, bo w Trelińskim znalazł godnego siebie następcę: artystę umiejącego dostrzec to, czego nie widzą inni.

Kiedy dwanaście lat temu zrealizował kolejny film - "Łagodna" według Dostojewskiego, zwracano uwagę na teatralność dzieła, widoczną w ujęciach bohaterów przez kamerę i perfekcyjnym cyzelowaniu drobiazgów.

Operą szedł jak burza

Ale nie film, tylko operowe realizacje sprawiły, że reżyser stał się sławny poza granicami Polski. Idzie przez sceny jak burza. Nic dziwnego - wprowadził na zakurzoną scenę operową powiew świeżości. Pokazał, że stara sztuka nie musi być tylko rozrywką, ale ważnym przyczynkiem do dyskusji o człowieku i współczesnym świecie. Terminarz Trelińskiego jest wypełniony na co najmniej pięć lat naprzód. Kiedy pytam, jak to się stało, że znalazł czas dla Wrocławia, prosząc, by wymienił, gdzie wkrótce będzie pracował, Treliński odpowiada skromnie, że skupia się na aktualnej pracy.

- To pytanie mnie troszkę peszy, bo przyjechałem tu pracować nad "Królem Rogerem" - stwierdził. - O wszystkim innym teraz zapominam.

Ale w końcu daje się namówić i wymienia: - W Wilnie "Borysa Godunowa", w Tel Avivie "Madame Butterfly", w Waszyngtonie "Cyganerię", w Los Angeles "Don Giovanniego" w Bratysławie "Orfeusza", najprawdopodobniej w koprodukcji z operą warszawską, we Frankfurcie "Burzę".

"Don Giovanni" ma być powrotem do kina. - Tęsknię za kinem - przyznał.

"Egoiści" sprzed siedmiu lat nie wzbudzili zachwytu krytyków. Film może rzeczywiście był zbyt chłodny i niewnikający w dusze żyjących w wielkim mieście trzydziestolatków, robiących wielkie kariery kosztem własnej prywatności. Ale miał w sobie to coś. Własną wizję i niepoddawanie się trendom i modom.

Robić swoje

O teatrze mówi, że "najpiękniejsze jest w nim to, że jest przygodą, poszukiwaniem". Zawsze szuka nowego, rozwala skostniałe teatralne struktury. Według niego opera ma być dla człowieka, nie dla tradycji.

Na scenie zadebiutował w 1995 r. w Teatrze Wielkim "Wyrywaczem serc" Elżbiety Sikory według Borisa Viana. Ze scenografem Borysem Kudlicką, z którym współtworzy wrocławskiego "Króla Rogera", współpracuje od 1999 r., kiedy to wspólnie pracowali nad "Madame Butterfly". Ten spektakl został przeniesiony do Washington Opera, na osobiste zaproszenie Dominga.

- Robiłem "Butterfly" w Warszawie, nie mając pojęcia, czy kiedykolwiek ktoś na świecie ją zobaczy - wspomina dziś. - Okazuje się, że spektakl jest oglądany w Petersburgu, Waszyngtonie, pokazywany na telebimach, by zobaczyło go całe miasto. Chodzi o to, by w Polsce robić swoje i wierzyć w to, co się robi - tłumaczy.

Z Teatru Wielkiego w Poznaniu przeniósł operę "Andrea Chenier" Umberto Giordano do opery waszyngtońskiej. "Króla Rogera" Szymanowskiego wystawił w Teatrze Wielkim w Warszawie kilka lat temu. Spektakl bardzo się podobał publiczności, a sam reżyser dostał prestiżową Nagrodę im. Karola Szymanowskiego. Ale nie musimy się obawiać, tegoroczna realizacja nie będzie taka sama, jak warszawska. - Mówię o spotkaniu człowieka z Bogiem. Człowiek jest gdzieś w środku życia, spotyka osobę, która podważa wszystko, co w nim do tej pory było, co sobie zbudował. Ta osoba doprowadziła go do totalnej destrukcji, pozbawienia go władzy, domu, zniszczenia jego autorytetu. To przedziwne działanie Boga ma jakiś głęboki sens; bohater umiera, ale rodzi się na nowo - opowiada Treliński.

Reżyser twierdzi, że zawsze utożsamia się ze swoimi postaciami. - Nawet z trzynastoletnią gejszą, więc wydaje mi się, że z Rogerem będzie troszkę łatwiej - uśmiecha się. - Ja także jestem w środku życia. Rogerowi odebrano w pewnym momencie wszystko, musiał przewartościować swój sposób myślenia. Muszę uświadomić sobie, co by się stało, gdybym pewnego dnia musiał wyjść z domu i zacząć wszystko od nowa.

Dla Mariusza Trelińskiego praca nad "Królem Rogerem" będzie szczególnie trudnym doświadczeniem. - Będę próbował opowiedzieć o tym, że istnieje siła większa od nas. Jestem osobą niewierzącą i jako taka mam kłopot z porażającym wyobrażeniem osoby, która mnie w drastyczny sposób przerasta, wie i czuje lepiej.

Na ścieżkach Felliniego

Na każdym kroku powtarza, że wiedzie fantastyczne życie. - Mogę się bawić swoimi zabawkami - opowiada Mariusz Treliński. - Najpierw było kino, potem z kina narodziła się opera. Nigdy nie filmowałem rzeczywistości, w filmach zawsze budowałem ją od nowa, kreowałem. To Kurosawa i Fellini pokazywali mi swoje ścieżki. W operze podoba mi się to, że od początku wiemy, że jest to pewna konwencja. Wchodzimy, jest gong, orkiestra. Na scenie ludzie kochają się i zabijają. Ale nie mogę zapomnieć o obecności orkiestry czy kurtyny. Co sądzi o reżyserowaniu w Polsce? - Często mamy bardzo dużo kompleksów, które są naprawdę niesłuszne. A jesteśmy kulturalną potęgą. Mamy utalentowanych artystów i niezwykle utalentowaną publiczność. Nie wiecie, jak bardzo laicki, materialny i banalny stał się teatr na świecie. Jak często ludzie przychodzą tam, by się pokazać. W Polsce publiczność chce się czegoś dowiedzieć, poszukuje. To fantastyczny luksus, który na świecie znika - dodaje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji