Artykuły

Dulska na skraju załamania nerwowego

Od ponad stu lat straszy i śmieszy na scenach polskich. Według literackiej legendy Gabriela Zapolska stworzyła ją w czasie zaledwie dwóch tygodni w 1908 roku.

Aniela, bohaterka "Moralności pani Dulskiej" stała się symbolem zakłamania, a termin "dulszczyzna" wszedł do języka polskiego jako synonim obłudy i kołtunerii. Po rolę upiornej krakowskiej mieszczki stojącej twardo na stanowisku, że "brudy należy prać we własnym domu" sięgały takie aktorki, jak Wanda Siemaszkowa, Irena Kwiatkowska, Anna Polony, Anna Seniuk czy - w ostatnich latach - Anna Januszewska w przenikliwej i drapieżnej interpretacji tej sztuki w reżyserii Anny Augustynowicz w Teatrze Współczesnym w Szczecinie.

Pani Dulska powraca w tym sezonie czytana na nowo przez współczesnych reżyserów i dramaturgów. Ryszard Marek Groński przywrócił ją do życia w spektaklu "WON!" w Teatrze Syrena z raczej mizernym skutkiem. Czy uda się lepiej Marcie Ogrodzińskiej w przedstawieniu "Dulscy z o.o." przygotowywanym właśnie na scenie Teatru Polskiego?

Młoda reżyserka nie boi się pokazywania w teatrze kontrowersyjnych i przejmujących portretów kobiet. Zadebiutowała jako reżyserka monodramem "Patty Diphusa" według felietonów Pedro Almodóvara opisujących gwiazdę porno. W 2006 roku w Teatrze Polonia wyreżyserowała spektakl "Marilyn i papież", w którym po raz kolejny pracowała razem z Ewą Kasprzyk. Do tej pory sięgała więc raczej po teksty współczesne, "Moralność..." będzie pierwszą jej realizacją klasyki, jednak również przepuszczoną przez dzisiejszą rzeczywistość. Jej Dulska to świetnie ubrana i uczesana, dynamiczna bizneswomen, która jednak w środku pozostaje równie zakłamana co przed stu laty.

Teatr Polski, ul. Karasia 2, tel. 022 826 79 92, premiera: 3.02, godz. 19, spektakle: 4-7.02, godz. 19

***

Rz: Skąd ten wybór klasycznego tekstu, do tej pory interesowała Panią współczesność?

MARTA OGRODZIŃSKA: Stworzyłam kiedyś prywatną listę marzeń, tekstów, które chciałabym zrealizować. Była na niej "Patty Diphusa", którą mogę już odkreślić, jest cały czas "Śniadanie u Tiffany'ego", była wreszcie "Moralność pani Dulskiej". Być może był to wynik mojego zauroczenia teatrem niemieckim, np. Thalia Theater z Hamburga, który nowocześnie inscenizuje rzeczy klasyczne. Fascynuje mnie takie rozbieranie klasyki i trochę dziwi, że reżyserzy z mojego pokolenia uważają, że Zapolska jest niemodna. Sięgnęłam po ten tekst jakieś dwa lata temu i nagle okazało się, że uderza on w gorące punkty zapalne polskiego społeczeństwa. Przeniosły się trochę jego punkty ciężkości, z kwestii moralnych w sferę emocjonalną i społeczną. Chcemy się wspólnie zastanowić, dlaczego więzy materialne wyparły więzy emocjonalne.

Zmieniła Pani tytuł na "Dulscy z o.o.", więc ucieka Pani jednak od obyczajowego obrazka mieszczaństwa krakowskiego w świat współczesny...

- Pani Dulska sto lat temu była kobietą, dla której głównym problemem były pieniądze. Ciągle było ich za mało. Nasza rodzina nie ma problemu z ilością pieniędzy, ale i tak stale ich brakuje. Zmieniony tytuł interpretuję na kilka sposobów, podoba mi się jego wszechstronność. Kwestia odpowiedzialności we współczesnej rodzinie jest czymś, co mnie boli . Odpowiedzialność jest obecnie kwestią wyboru, nie jesteśmy do niej zmuszani, a chętnie przerzucamy ją na innych. Współczesna rodzina niebezpiecznie przypomina mi rodzaj przedsiębiorstwa niż grona bliskich ludzi.

Czy ta Dulska będzie kolejnym portretem kobiety drapieżnej, takim, jakie tworzyła Pani, pracując z Ewą Kasprzyk, wynikającym pewnie też trochę z jej temperamentu scenicznego?

- Marzy mi się rodzaj grania wynikającego z naszego położenia geograficznego. Polska leży między Niemcami a Rosją, między dwoma typami aktorstwa: brechtowskim, pełnym dystansu, formalnym, apsychologicznym, wywodzącym się z tradycji Stanisławskiego. Próbuję znaleźć przerysowaną formę, a z drugiej strony szukać w niej pogłębionej psychologii. Tekst Zapolskiej daje takie możliwości, bo jej postaci są wyraziste. Dlatego tak uwielbiam soczyste, fantastycznie skonstruowane portrety kobiece u Almodóvara. Na początku pracy nad"Dulskimi..." dałam tej sztuce podtytuł, też z niego: "Kobiety na skraju załamania nerwowego".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji