Artykuły

Świnia też człowiek

Pod sklepieniem Kazamatów w Starej Prochoffni, wokół nagich ścian i prześwitujących spod tynku cegieł, w obecności 30 widzów, przedstawiona jest strategia dla dwu szynek - o "Strategii dla dwu szynek" w reż. Włodzimierza Kaczkowskiego w Teatrze Stara Prochoffnia w Warszawie pisze Ewa Hevelke z Nowej Siły Krytycznej.

Monodram, który w domyśle miał by wielka metaforą, został wystawiony dosłownie i do bólu "po bożemu". W stylu pracy niezależnych kół amatorskich. Akcja toczy się w prawdziwym chlewie na przestrzeni mniej więcej dwa na dwa metry (skoro tak każe autor w tekście), z tyłu odrapane drewniane koryto z wysoką tylnią ścianą, na środku żeliwne wiadro, a wokół słoma "w plastrach" spod sztychu snopowiązałki.

Z offu słychać kwik i chrumkanie. To znak, że jest ich wielu - stoją jeden przy drugim, w jednym rzędzie, wszyscy z tym samym życiorysem.

Trójkątna, wąska struga światła rozszerza się i chrząknięcia zaczynają dobiegać również ze sceny. Coś (Antoni Ostrouch), bo zwierzęta nie mają przecież podmiotowości, leży na ziemi. W niebieskim roboczym ubraniu, w pomarańczowych butach, rękawiczkach z jednym palcem. Na głowie wełniana czapeczka. Twarz skrzywiona w świński ryj. Słyszymy raz niskie, raz wysokie tony chrząkania. Mówi szybko, na przydechu, z zadyszką, ale artykułuje wszystkie zgłoski. Najpierw chodzi na czworakach, później powoli się prostuje, ale jeszcze przysiada od czasu do czasu. Ociera się o ściany. Relacjonuje życie przeciętnego wieprzka. Słodkie, zdrobniałe imię, naprawdę oznacza wykastrowane prosię przeznaczone na ubój.

Każda mądra świnia zna swoje miejsce na ziemi i godzi się spokojnie na swój los. Życie przeciętnego tucznika jest określone masą jego ciała - żyje przeciętnie do 105 kg. Zostało podzielone na etapy i każdy z nich musi się dopełnić. Nie ma powrotu do beztroskiego okresu łąki. Z rzeźni nie cofniesz się już do dojrzałych czasów przegrody chlewnej.

W dramacie Raymonda Cousse, francuskiego wszechstronnego artysty samouka i wnikliwego obserwatora, żywot tucznika przekłada się na ludzki.

Nie odkryję jednak Ameryki mówiąc, że każdy przeciętny konformista żyje w swojej, mniej więcej M4, zagrodzie. Nie zadaje on sobie pytań o różnicę między długością a szerokością. Nie obchodzi go wysokość, bo i tak tam nie doskoczy. Najważniejsze, żeby mógł się wyprostować i podnieść łeb do góry. Dzięki temu, od czasu do czasu, obejrzy niebo. Stale przeciera te same szlaki. Codziennie do pracy, do sklepu i do domu - zupełnie jak świnia wzdłuż przekątnej zagrody. Zły to znak, jeśli przypadkiem trzeba będzie zmienić trasę. Wygrywa swoje małe wojny z chlewmistrzem, czy jakby go nie nazwać w świecie ludzkim. Uparcie, na złość, przestawia wiadro na środek chlewu, czy czego by nie przestawiał i wszystko jedno gdzie, w naszej rzeczywistości. Robi to na przekór, z uporem irracjonalnym, najczęściej godnym lepszej sprawy. Poprawia sobie samopoczucie dowodząc naukowo wyższości człowieka nad innymi gatunkami. Chociaż, w przyrodniczo rudymentarnej kwestii rozrodczości, przegrywa na wszystkich frontach ze zwykłą świnią. Ale za to góruje intelektem, chociaż w życiu codziennym go nie nadużywa. Zbyt dużo nie można myśleć, bo pewnego dnia zdasz sobie sprawę, że nadszedł czas postu. Zazwyczaj uzupełniany na bieżąco paśnik nagle jest pusty. To znaczy, że nie zostało już nic do zjedzenia. Świnia osiągnęła docelową wagę predestynującą ją do uboju. Po co mieć świadomość końca? To w niczym nie pomoże, a doświadczysz strachu - uczucia, z którym żadne stworzenie sobie nie radzi.

I jeden i drugi rodzaj boży dożyje ostatniego z kolejnych 365 dni. Zostanie złożony do swojej trumny - jesionowej, albo z flaka. Każdy, z poczuciem dobrze wypełnionego obowiązku.

Szkoda tylko, że te refleksje o życiu człowieka zostały zachrumkane, zastękane. Aktor i reżyser tak bardzo skupili się na wyrazistym "zrobieniu świni", że cała głębia dramatu, który mógł poruszyć do żywego, spłynęła po widzach. Jeśli ktoś się zamyślił, to głównie dzięki swojej wyobraźni - dumając nad tym, co w tekście mogło być zawarte.

Strategią dla dwu szynek jest "nie wychylać się", spokojnie dożyć pożytecznego i pożywnego dla innych końca. Realizatorzy zaś, powinni zdać sobie sprawę, że jeśli się "nie wychylisz" na scenie, pozostaniesz nijaki. A największą porażką dla twórcy jest wzruszenie ramion odbiorcy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji