Artykuły

Zwolniłem tempo

- Zwolniłem tempo. Przez 20 lat grałem po 25 przedstawień miesięcznie. To bardzo dużo. Teraz gram w 10, 12. Nie mam już takiego ciśnienia, jestem spełniony w teatrze i postanowiłem wybierać tylko te spektakle, które mnie zainteresują - mówi MARIUSZ SABINIEWICZ, aktor Teatru Nowego w Poznaniu.

Rozmowa z aktorem Mariuszem Sabiniewiczem [na zdjęciu], znanym szerokiej publiczności z roli Norberta Wojciechowskiego w "M jak miłość":

Wrócił pan po rocznej przerwie do "M jak miłość". Jak pan się czuje na planie serialu? Ma pan tremę?

Miałem poważne kłopoty ze zdrowiem, spędziłem pół roku w szpitalu, potem długo dochodziłem do sił, więc na pewno czuję pewien rodzaj tremy. Ale wydaje mi się, że dwa, trzy dni spędzone na planie pozwolą mi na nowo ze wszystkim się oswoić.

Co w najbliższej przyszłości wydarzy się w życiu Norberta?

- Norbert wróci z synem Łukaszem do Polski z USA. Myślę, że ich powrót przyniesie korzyści jego żonie Marcie, którą gra Dominika Ostałowska i wzbogaci cały wątek rodzinny.

Norberta czekają w życiu duże zmiany

- Tak, okaże się, że ma brata Henia, którego gra Tadeusz Chudecki. Norbert początkowo nie będzie chciał w to uwierzyć, ale nie ma się czemu dziwić, bo chyba każdy byłby zaskoczony, gdyby jakiś nieznajomy facet twierdził, że jest jego bratem. W rodzinie zostanie przeprowadzone śledztwo, w którym dowodami będą stare zdjęcia i odpis aktu urodzenia Henia. Okaże się, że to jednak prawda. Norbert będzie się powoli oswajać z faktem, że ma brata, ale czy ostatecznie go zaakceptuje, tego nie wiem. Na pewno będzie ciekawie.

Jest pan już w pełni sił po przebytej chorobie?

- Cały czas dochodzę do siebie, bo to, co się stało, odcisnęło pewnie piętno na mojej psychice. Natomiast fizycznie już się mniej więcej pozbierałem, choć dokuczają mi po drodze jeszcze jakieś dolegliwości. Ale miejmy nadzieję, odpukać, że wszystko będzie dobrze.

Spodziewał się pan po sobie takiego hartu ducha?

- Życie stawia nas w takich sytuacjach, w których dowiadujemy się, na ile nas stać. Walka z chorobą była dla mnie na pewno wielką próbą, kolejną w moim życiu, i wydaje mi się, że umiem poruszać się w nieprzyjemnych dla każdego człowieka obszarach. Tak to już jest, że każdy dzień może nam przynieść niespodziewane zmiany i te miłe, i te, które mogą nas rozczarować. Ale to w jakimś stopniu czeka wszystkich.

Wyniósł pan z tej trudnej dla siebie sytuacji jakieś pozytywy?

- Na pewno zwolniłem tempo - mam troszeczkę więcej czasu dla siebie, rodziny, dzieci. Nie pędzę już przez życie, straciło to dla mnie sens. Mam nadzieję, że będę pracował, ale już nie w takim wymiarze jak wcześniej, przynajmniej w teatrze. Granie na scenie było dla mnie dużym obciążeniem emocjonalnym. Przez 20 lat grałem po 25 przedstawień miesięcznie. To bardzo dużo. Teraz gram w 10, 12. Nie mam już takiego ciśnienia, jestem spełniony w teatrze i postanowiłem wybierać tylko te spektakle, które mnie zainteresują.

Przewartościował pan swój świat?

- Jeżeli człowiek staje wobec problemu zagrożenia życia, zmienia się jego hierarchia wartości. Robi się - powiedzmy - właściwa. Niewątpliwie najważniejszą kwestią w życiu jest teraz dla mnie zdrowie. Jak mówi stare przysłowie, jeśli ono jest, reszta przychodzi sama. Mieszkam teraz pod Poznaniem, na wsi, mam kontakt z przyrodą i święty spokój. To jest teraz dla mnie najważniejsze.

Jak się nazywa wieś, w której pan mieszka?

- Ma śmieszną nazwę - Koninko i leży w bardzo zielonej gminie Kórnik pod Poznaniem. Pięknie tam jest - cicho, spokojnie, mamy dwa koty, czasem przebiegnie obok domu dzika zwierzyna. To jest moja oaza spokoju, którego teraz bardzo potrzebuję.

A te koty to rasowe czy dachowce?

- Oczywiście dachowce. Są z nami już 12 lat. Czarna kotka wabi się Kitka. Znalazła ją moją żona niedaleko miejsca, gdzie pracuje. A drugą kotkę Dzidkę, która jest pręgowana jak tygrysek, przyniosły nasze dzieci. Typowa kocia historia. My je strasznie kochamy, a one - wzbogaciły nam życie rodzinne. Są teraz bardzo szczęśliwe. Polują na myszki, ptaszki i robaczki, tarzają się na progu przed domem, wylegują na słoneczku. To dla nich raj.

Dom jest już całkowicie urządzony?

- Tak. Wystrojem zajęła się moja żona i dobrze, bo uważam, że ma świetny gust. Zbieramy stare meble, lampy, porcelanę. Znakomicie się w tym klimacie czujemy.

Ma pan w domu poukładane wszystko na swoim miejscu, jak na wielkopolskie gospodarstwo przystało?

- Nie, nie, bez przesady. Pozwalamy sobie na lekki luz, mamy w domu radosny nieład, który głównie wprowadzają dzieci. Z wiekiem nauczyłem się to akceptować. Nie było łatwo, bo pochodzę z typowego poznańskiego domu, gdzie wszystko musiało być na swoim miejscu.

Ma pan dobry kontakt z dziećmi?

- Myślę, że coraz lepszy. Cały czas się docieramy. Każdy rodzic, ja również, jest zaskoczony, że miał małe dziecko, które nagle zrobiło się duże i ma swoje problemy. Oczywiście bywają w naszej rodzinie konflikty, tak jak w każdej, ale wydaje mi się, że jesteśmy w miarę zgrani.

Jest pan surowym ojcem?

- Coraz łagodniejszym. Wpływają na to moje doświadczenia i kontakty między nami, które z biegiem czasu się poprawiają. Moje dzieci są już prawie dorosłe i o wielu sprawach można z nimi rozmawiać na innym pułapie. Tłumaczymy sobie pewne kwestie, czasem się sprzeczamy.

Czym się interesują pana dzieci? Może aktorstwem?

- Nie, aktorstwo ich zupełnie nie pociąga. Na razie nie mają jeszcze sprecyzowanych planów na przyszłość. Moja córka Daria myśli o dziennikarstwie, ale zobaczymy, co z tego wyniknie. Ma maturę dopiero za półtora roku, więc to może jeszcze się zmienić. A piętnastoletni syn Tomek myśli głównie o sporcie. Gra w piłkę nożną, pływa, jeździ na nartach, a ostatnio marzy o skuterze - jak typowy chłopak.

Sportowe fascynacje odziedziczył po panu?

- Ja jestem typem antysportowym. Chodziłem trochę na siłownię, oczywiście jeżdżę na rowerze, ale na przykład nie umiem pływać. Potrafię przepłynąć parę metrów żabką, to wszystko. Mimo że jestem zodiakalnym Wodnikiem, czuję organiczny strach przed wodą.

A czym się zajmuje pana żona?

- Pracuje w bardzo dużym koncernie kosmetycznym, którego nazwy nie mogę zdradzić (śmiech). Ma dosyć wysokie stanowisko, jest zadowolona i niezależna. Dosyć fajnie jej się przytrafiło. Jestem jedyną artystyczną duszą w rodzinie. Ale dzięki mojej żonie i dzieciom trochę normalnieję. Po 20 latach pracy skłaniam się ku stwierdzeniu, że aktorstwo to jednak rzemiosło, a nie misja, tak jak wpajano nam w poprzednim systemie. Owszem, to bardzo ciekawy, nietypowy sposób na zarabianie pieniędzy na życie, ale jednak zawód.

Czym pan dojeżdża z Poznania do Warszawy na plan "M jak miłość"?

- Samochodem.

Jakim?

- Mam toyotę avensis z silnikiem o pojemności 1.8 litra. Bardzo dobre auto - jestem z niego zadowolony. Nie można nim za bardzo poszaleć, ale mi wystarcza - jest bezpieczne, duże i wygodne. Poza tym bez przerwy płacę mandaty, więc gdybym miał samochód z 2-litrowym silnikiem, mógłbym popaść w tarapaty finansowe (śmiech).

Nie ma pan, jako aktor grający w popularnym polskim serialu, taryfy ulgowej u policjantów?

- Czasami udaje mi się wymigać, ale zazwyczaj nie ma zmiłuj, bo na drogach jest teraz bardzo dużo fotoradarów. Przychodzi pocztą mandat i to, że gram w "M jak miłość", w niczym mi nie pomaga. Jeżdżę teraz ostrożniej. Mogę pozwolić sobie na trochę szybszą jazdę tylko na odcinku Poznań-Stryków, bo tam jest 200-kilometrowy odcinek autostrady. Na normalnych drogach czy w mieście nie szaleję, bo to nie ma sensu. Nie warto ryzykować tylko po to, by dojechać do celu 15, 20 minut wcześniej.

* * *

Rok temu Mariusz Sabiniewicz, który wciela się w Norberta w "M jak miłość", zniknął z serialu. Jego bohater wyjechał do USA, żeby wykładać na jednej z tamtejszych wyższych uczelni. Taki stan rzeczy spowodowany był kłopotami zdrowotnymi aktora, który przez pół roku walczył w szpitalu z nowotworem. Dziś jest już wszystko w porządku. Mariusz Sabiniewicz wrócił na plan, a jego serialowego bohatera czeka mnóstwo perypetii. Na zdjęciu z serialową żoną Martą (w tej roli Dominika Ostałowska).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji