Artykuły

Teatr Wielki?

Niestety, o kształcie naszej czołowej sceny operowej - zarówno dawniej, jak i dziś - nie decydują wizjonerzy artyści, ale mieszczańskie gusta urzędników - w liscie do Gazety Wyborczej pisze Helena Florek.

W Radiu TOK FM red. Kolenda-Zaleska przeprowadziła niedawno wywiad z - jak sam siebie określił - "delikatnym" Kazimierzem Ujazdowskim, ministrem kultury i dziedzictwa narodowego. Delikatność nie przeszkodziła ministrowi w brutalny sposób zwolnić w sierpniu z pracy w Teatrze Wielkim [na zdjęciu] światowej sławy reżysera Mariusza Trelińskiego. Przypomina mi to równie delikatną działalność innego ministra, który w latach 60. zmusił Bohdana Wodiczkę do złożenia rezygnacji z pracy w Teatrze Wielkim, który pod jego dyrekcją był jedną z najbardziej awangardowych scen operowych Europy. Wodiczko traktował operę niejako estradę koncertową, gdzie tenor nieruchomo wykonuje swoją arię, ale jako teatr, gdzie wszystkie elementy sztuki są równoważne.

Podobny pogląd na teatr operowy ma Mariusz Treliński, ale też i pewien tenor - Placido Domingo, który docenił Trelińskiego. Niestety, o kształcie naszej czołowej sceny operowej - zarówno dawniej, jak i dziś - nie decydują wizjonerzy artyści, ale mieszczańskie gusta urzędników. Kiedyś bezskutecznie walczyliśmy o przywrócenie Wodiczki Teatrowi Wielkiemu. Dzisiaj, w innych warunkach ustrojowych, wspólna akcja wybitnych artystów mogłaby przywrócić Mariusza Trelińskiego, a tym samym zapewnić Teatrowi Wielkiemu światową rangę. Parafrazując: każdy naród ma taką elitę, na jaką zasługuje, każda elita ma taki teatr, najaki zasługuje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji