Artykuły

Maria Fołtyn w Olsztynie

Gościem specjalnym zakończonego niedawno w Olsztynie I Międzynarodowego Letniego Festiwalu Teatralnego Na pomostach była MARIA FOŁTYN. Spotkała się z publicznością w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie na wieczorze, który w jej przypadku nie mógł inaczej się nazywać niż Z Moniuszką w sercu. Spotkanie poprowadził dyrektor teatru Janusz Kijowski.

Akt I. Tajemnica

"Publiczność gromadziła się w sali przedstawień kameralnych. Na scenie dwa fotele z wysokimi oparciami, obite malinową materią. W tle ekran. Sala nieco ciężka od zapachu kwiatów i skrzypu schodów, na których usiłowała się zainstalować ekipa telewizyjna. Co chwilę rozlegało się proszące ciii.... W rozmowie jeden temat: Fołtyn w Olsztynie!. A zaraz potem mnóstwo prostych pytań o to w jakiej jest kondycji, czy jest wysoka czy niska, szczupła czy pulchna, czy jak zwykle głośno mówi, w czym wystąpi, po co ekran, co to znaczy, że jest fortepian i dlaczego na scenie stoją dwa trony.

Światła gasną, zapada cisza, a zaraz potem rum! Mocny akord - i oto wszyscy wiedzą, po co jest ekran. Oglądamy film - na ekranie mazur z pierwszego aktu Halki, nagrany w 1997 roku w Teatrze Wielkim w Warszawie. Słychać mocniejsze bicie serc. Jest coś takiego w tej scenerii i w tej muzyce, że bez dreszczu wzruszenia patrzeć i słuchać tego nie można. To działa na każdego.

Akt II. Oto jest

Dyrektor teatru Janusz Kijowski parokrotnie zaprasza na scenę Marię Fołtyn. Nie pojawia się. Zagląda w kulisy. I oto jest. W czerwonym spodiumie, z torbą po uczniowsku przewieszoną przez ramię. Ten sam znajomy uśmiech i te same kasztanowe włosy. Głos nieco cichszy, ale ton wypowiedzi jak niegdyś - od serca, wprost i niekiedy ze swadą. Maria Fołtyn jest osobą jasną i czytelną - każde słowo to obraz emocji, jakie z nim posyła. Umie mówić, tak jak umie śpiewać.

Na początku przypomina sobie, że była w Olsztynie w latach 50., kiedy kształtowało się to miasto i jego kultura. Widać zapomniała, że była także w końcu lat 80., kiedy szły już nowe czasy, a pod empikiem w centrum miasta czekał na nią tłum fanów - dziś by się powiedziało, że ludzi od lewa do prawa. Wtedy spotkanie w klubie przedłużyło się znacznie, bo Maria Fołtyn, na szczęście dla publiczności, nie patrzyła na zegarek. Wtedy i ja po raz pierwszy w życiu zobaczyłam, kim może być prawdziwa gwiazda. Jakiego rodzaju czarem i uwielbieniem. Maria Fołtyn ma jednak jeszcze coś ponad-gwiazdorskiego - poczucie polskości. Kto słucha w jej wykonaniu Znasz li ten kraj- wie, na czym polega jej moc. A słuchać śpiewu Marii Fołtyn można na płytach CD - dzięki nowej technice udało się przenieść głos ze starych płyt na nowe i mieć śpiewaczkę tak, jakby stała obok nas.

Akt III. Nasze korzenie

Maria Fołtyn wraca na scenę od września. Będzie pracować nad nową inscenizacją Halki. Jest tą myślą naładowana, kipi energią. Oznajmia: -Wprowadzę parę nowości.

- Moniuszko jest dla nas ważny - podkreśla. - Bo opowiada o naszych korzeniach. I żal mi go. Żył przecież w biedzie. Zrobił więcej niż mógł. W tym czasie Liszt żył jak książę, a Frycek wyjechał w porę z Polski i w porę poznał we Francji tak wspaniałą osobę jak George Sand.

W rozmowie często wraca do Festiwalu Moniuszkowskiego. Opowiada na przykład o Rosjanach, którzy śpiewali cudnie, ale nie otrzymali pierwszego miejsca, lecz trzecie. Tak się na wszystkich pogniewali za ten werdykt, że nie chcieli wystąpić w konkursie laureatów. Wtedy Maria Fołtyn wzięła ich na rozmowę. I powiedziała, że gdyby byli Polakami, to na to samo by w koncercie wystąpili, żeby pokazać, jak wszystkich biją na głowę bez względu na lokaty przyznane przez jurorów.

Opowiadając o kulisach oper, mówi, że Straszny Dwór jest trudniejszy od Halki, bo w Dworze trzeba dobrze znać i pokazać bogactwo typów polskich. O wiele łatwiej być Borysem Godunowem niż gościem Dworu. A o Aidę łatwiej niż o Halkę, której nawet by Maria Callas nie zaśpiewała.

Akt IV. Gdy dusza śpiewa

Teraz wiadomo, po co stał fortepian. Dla Marii Fołtyn i publiczności śpiewa młoda olsztyńska śpiewaczka Ewa Arcimowicz-Wójcik.

Maria Fołtyn słucha w skupieniu, ale można spostrzec, że też po cichutku śpiewa. Po minikoncercie udziela młodej śpiewaczce kilku rad. Przede wszystkim trzeba śpiewać z uczuciem. - Bo ja jestem za śpiewaniem aktorskim - mówi Fołtyn. - Samo posiadanie głosu, warsztatu, to za mało. Ma pani urodę, to ważne, bo bez tego nie ma dziś żadnej rozmowy, ale jeszcze trzeba odkryć duszę. Niech pani siądzie z aktorem, a ten niech pani każe powiedzieć to, co pani śpiewa. Od tego można zacząć. Od odwagi w pokazaniu emocji.

Emocje w przypadku Fołtyn są akumulatorem. Jak mówi, jej życie to ból. Interesujący, bo rodził nowe pomysły. - Nie dałam się zatłuc - mówi.

- Bo emocje zabijają, ale emocje też niosą i zmuszają do dalszej pracy, walki wręcz. Dlatego nie dałam się zatłuc. Kiedy zorientowałam się, że zbyt późno było, żeby myśleć o karierze na Zachodzie, to skończyłam studia reżyserskie i reżyserowałam opery na całym świecie.

Akt VI. Olsztyn na pomostach

Janusz Kijowski znajduje czas na prezentację wizji swego teatru. Hasło festiwalu Na pomostach dobrze oddaje charakter tego, co chce tworzyć. Jego teatr będzie żywy, a to znaczy, że nie może być jedynie pudełkowy. Dlatego podczas festiwalu grano w różnych punktach miasta. W koszarach i na zamku, na zimnie i w słońcu.

- Świetnie - mówi Maria Fołtyn. - Teraz zrób pan operę. Nie potrzeba specjalnego gmachu. Jak jest w Olsztynie orkiestra i są dobre chóry, to zrób pan w mieście operę! Opera uczy miłości do pięknego śpiewu. Opera się nie przeżyła. Opera jest teatrem świata. To dar od boga. To serce sztuk. Niech pan zrobi operę w Olsztynie! Niech pan postawi na młodzież, wykształci nam pokolenie śpiewaków. Niech Olsztyn ma operę. Grajcie na mostach i pomostach. Niech inni wam zazdroszczą.

Po spotkaniu publiczność gęsto obiegła Marię Fołtyn, a ona jeszcze raz udowodniła klasę. Najpierw wyciągnęła ręce, by powitać Janinę Stankiewicz z chóru Tęcza, kobietę na wózku, która podobnie jak wielka artystka ukochała muzykę Moniuszki. Z tym, że jej chór ćwiczy w klubie ulokowanym w piwnicy... Ale śpiewa Tęcza jak życzy sobie tego Maria Fołtyn - sercem całym. I Fołtyn za to dziękuje".

Maria Fołtyn

Primadonna światowych scen muzycznych, reżyser operowy.

Debiutowała w 1949 roku tytułową partią w Halce Moniuszki. Przez 20 lat była dyrektorem artystycznym Międzynarodowego Festiwalu Moniuszkowskiego w Kudowie Zdroju. Od 1992 roku jest dyrektorem i jurorem Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Stanisława Moniuszki w Warszawie. Jest pasjonatką i popularyzatorką twórczości Moniuszki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji