Artykuły

Potrafię wrzasnąć

- Trudno, żebym miał pretensję czy żal, że mało gram. Przecież mam już kupę lat, a dla takich "starców" jak ja nie ma wielu ról (śmiech)! - mówi warszawski aktor STANISŁAW MIKULSKI.

Hans Kloss przeszedł na emeryturę, ale nadal jest aktywny - powiedział kilka lat temu najsłynniejszy kapitan w powojennej kinematografii polskiej. Stanisław Mikulski miał rzecz jasna na myśli swego bohatera z serialu "Stawka większa niż życie". I rzeczywiście, aktor ostatnio coraz częściej pojawia się na małym ekranie. Wystąpił m.in. w serialu "Klinika samotnych serc". Gra też ojca Adama Zawady w "Kryminalnych", a dzięki "Tryptykowi śląskiemu" dowiedzieliśmy się, że Jan Zawada jest policjantem na emeryturze. Ale jeszcze częściej niż w "Kryminalnych" Stanisława Mikulskiego możemy oglądać w "Samym życiu" jako Zygmunta Zmudę, dziadka adoptowanej Małgosi Kornackiej.

Czy miał Pan w życiu do czynienia z sytuacją podobnej do tej, jaka zaistniała w serialowej rodzinie?

- Prawdę mówiąc, nie. Nawet wśród znajomych. Ale sama adopcja dziecka to przecież rzecz normalna.

Co zatem jest tu nietypowe, inne niż w tak zwanym normalnym życiu?

- Niezwykłe w scenariuszu jest to, że kiedy Małgosia zaczęła poszukiwać swych rodziców, to nie tylko ich odnalazła. Dodatkowo okazało się bowiem, że jako para małżeńska doskonale się mają. W prawdziwym życiu nie zawsze tak jest... Zazwyczaj rodzice, lub jeszcze częściej samotna matka porzucająca swoje dziecko, robi wszystko, żeby ono jej później nie odnalazło.

Czy zgodzi się Pan z opinią telewidzów, że dziadek Zygmunt wziął na siebie zadanie łagodzenia konfliktów w całej rodzinie?

- Tak, on rzeczywiście jest mediatorem. Nazwałbym go taką "oliwą wylewaną na wzburzone wody". Bo moja partnerka, Basia Brylska, czyli żona Celina, jest osobą bardzo impulsywną. Żywioł po prostu, który ja próbuję temperować. A jej córka, lekarka Barbara, jest nieodrodną córką swojej matki, trochę na zasadzie "niedaleko pada jabłko od jabłoni". Więc to są takie dwa "wulkaniki", które staram się tonować. Często też staję w obronie wnuczki, a nawet tłumaczę zachowania jej biologicznej i matki.

Zygmunt chyba nigdy nie miał łatwego życia ze swoimi kobietami?

- Z jednej strony rzeczywiście jest trochę "ustawiany" przez żonę, z drugiej jednak, i to zostało bardzo ładnie pokazane przez scenarzystów, ona bardzo dobrze się o nim wyraża wobec osób trzecich. Tak jakby go w gruncie rzeczy jednak doceniała.

Rozsądny, zrównoważony - oto dziadek Zygmunt. Czy to samo można powiedzieć o Panu jako człowieku prywatnym?

- Chyba nie! Najczęściej bywam "do niczego podobny", ale potrafię też wybuchnąć i wtedy przypominam raczej moją serialową żonę. Jestem zodiakalnym Bykiem i mam złożony charakter. Dzieje się tak pewnie dlatego, żeby było ciekawiej dla świata i ludzi.

Czy czuje się Pan obecnie wystarczająco wykorzystywany jako aktor?

- Trudno, żebym miał pretensję czy żal, że mało gram. Przecież mam już kupę lat, a dla takich "starców" jak ja nie ma wielu ról (śmiech)!

Tylko że Pan starca kompletnie nie przypomina! Jak Pan to robi?

- Nie wiem, czy zawdzięczam to rodzicom, czy też po prostu samemu sobie. Staram się dbać o siebie.

A jak to się przejawia?

- Kiedy tylko mogę, dużo pracuję fizycznie. Sprawia mi to zresztą ogromną przyjemność. Nie bardzo zresztą nawet rozumiem, dlaczego tak się dzieje! Nigdy nie uprawiałem specjalnie jakichś sportów, ale teraz czekam na marzec, żeby można już było pojechać do domku na wsi. A tam zawsze jest coś do zrobienia i to na świeżym powietrzu. Jeśli tylko mam czas, chętnie tam przebywam.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji