Artykuły

Wniosek o pozwolenie na ekshumację

"Dziady. Ekshumacja" w reż. Moniki Strzępki w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Marta Bryś z Nowej Siły Krytycznej.

Wrocław, 14 stycznia 2007

WNIOSEK

O WYDANIE POZWOLENIA NA EKSHUMACJĘ

1. Wnioskodawca:

Paweł Demirski postanowił podjąć dyskusję nie tyle z samym dramatem Mickiewicza, co z tematami, które są w nim omawiane. Jego "Dziady" stawiają pytania o lustrację, przeszłość komunistyczną, zbrodnie wojenne. Demirski unaocznia, że niełatwo jest rozpatrywać polską przeszłości w czarno-białych kolorach.

Scena otwierająca spektakl, w której trzech Weteranów (Adam Cywka, Wojciech Mecwaldowski, Marian Czerski) wspomina wojnę, szybko przechodzi w falę pretensji i wzajemnej nienawiści. Weterani mówią po rosyjsku, czesku, raz są Polakami, raz Niemcami. Porozumienie jest niemożliwe: wszyscy chcą mówić, nikt nie chce słuchać. Mickiewiczowski bohater w Wielkim Improwizacji stawiał się na równi z Bogiem. U Demirskiego jest to monolog Konrada (Marcin Czarnik) do widowni. Kilkunastominutowa przejmująca wypowiedź człowieka, który od urodzenia uczony był "komu nie podawać ręki". Teraz nie potrafi szanować własnego narodu, bo wpojono mu, że i tak ponad połowa nie jest tego warta. Czarnik nie popada w histerię, żąda jak pierwowzór jego postaci, by ktoś uporządkował wartości, by w końcu można było myśleć o przyszłości, a nie ciągle wstydzić się historii.

Zapewne najwięcej kontrowersji wzbudzi Ksiądz (Rafał Kronenberger), chociaż Demirski i Strzępka unikają banalnego szydzenia i ironii. Ich ksiądz to ideolog, przekonany o tym, że Polak od urodzenia jest Katolikiem. Jednocześnie ludzka słabość każe mu zastanowić się nad przyjęciem korzyści w postaci pracy w Watykanie. Trudno obronić się przed skojarzeniami z nazwiskami Ojca Hejmo czy Arcybiskupa Wielgusa. Ostatni przykład dowodzi, jak kolejne dni wpisują się w ten spektakl, nadając mu nowego kształtu. W przypadku "Dziadów. Ekshumacji" tylko konkretny przykład może widza zmusić do analizy kolejnej porcji wiadomości, która czeka na niego w telewizji, radiu i prasie.

Mickiewicz pisał o ideologii i postawach. Demirski wnioskuje o decyzje i czyny.

2. Stopień pokrewieństwa w stosunku do osoby zmarłej:

Reżyserka i Autor potraktowali "Dziady" jako jedno ze źródeł, rodzących skomplikowaną obecnie sytuację polityczno-społeczną. Kontekst "Dziadów" o Polakach stających przeciwko Rosjanom, tutaj zderza się z niezwykłym zdaniem Konrada: "Nie będzie Polak pluł mi w twarz". Demirski rysuje historię Polski jako zwrot od Wroga do Brata. Kiedyś była konsolidacja na rzecz walki z najeźdźcą, dzisiaj okazuje się, że jedność dawno przedawniła się.

Polacy traktują dramat Mickiewicza jak dobro wspólne. Każdy od liceum wie, że to wielki poeta, ale tylko nieliczni potrafiliby o jego ideach rozmawiać. Sama decyzja o inscenizacji tekstu Demirskiego jest już przewrotną prowokacją do dyskusji - oto ekshumujemy dobro narodowe!

Dobro, z którym każdy z nas jest spokrewniony, bo otrzymuje automatycznie w dniu narodzin.

3. Uzasadnienie do wniosku o wydanie pozwolenia na ekshumację:

Obecna sytuacja, w której wszyscy chcą ustalić nazwiska "dobrych" i "złych", "naszych" i "zdrajców" doprowadza do tego, że Polak patrzy na drugiego podejrzliwie. Im więcej autorytetów okazuje się kolosami na glinianych nogach, tym szybciej tracimy zaufanie do własnego kraju. I autorzy spektaklu wcale nie postulują o zaniechanie lustracji, nie rzucają haseł politycznych. Wydaje się, że chcą po prostu opisać przestrzeń, w której żyją jako pole nieustannej walki. Bez możliwości wybrania opcji: neutralny. Pani Rollison (Jolanta Zalewska), przykuta do szpitalnego łóżka przez cały spektakl domaga się sprawiedliwego osądzenia morderców jej syna, którzy podpisali donos. I choć donosicielem jest Konrad, to niespecjalnie obawia się wymiaru sprawiedliwości. Tłumaczy, że takie były czasy, że każdy, że wszyscy, że zmuszony. Rzecznik (Jakub Giel) bez skrępowania udziela kilku cennych wskazówek księdzu, by ułatwić mu zjednanie sobie sympatii wiernych. Religia spadła do poziomu public relations, nikt nie porywa dusz płomiennymi przemowami, ale dobrym marketingiem i degradacją konkurencyjnej parafii. Oczywiście spektakl nie występuje przeciwko hasłom ogólnym jak "kościół" czy "polityka", ale unaocznia sprzeczności, które na tych polach się rodzą. Przestrzega przed radykalizmem. Spektakl Strzępki jest o tyle wyjątkowy na polu teatru politycznego, że nie opowiada o świecie bez wartości i oszustach, którzy świetnie się w nim odnaleźli. Bohaterowie "Dziadów. Ekshumacji" stanowczo potrzebują lidera, przewodnika, który odkurzy z pajęczyn polskie wartości, ale jednocześnie je zmodyfikuje. Oni bardzo potrzebują wartości.

Groźna jest sytuacja, w której Naród świętuje Bitwę pod Grunwaldem, przemilczając zdarzenia sprzed dwudziestu lat.

4. Miejsce, z którego szczątki zostaną przewiezione:

Monika Strzępka mogła wystawić "Dziady" Adama Mickiewicza. Wydaje się jednak, że czas, w którym przyszło nam żyć, pożera artystów szybko wrzucając ich do szuflady z konkretnym podpisem. Dlatego niemożliwe jest powiedzenie poprzez ten dramat niczego ponad ideologię "Polski Chrystusem Narodów", wielkich bitew i przelewania krwi za kraj. Dlatego Strzępka każe swoim bohaterom mówić wprost do widowni, ciągle łamać iluzję i nie spuszczając oczu z widza pyta: kto pójdzie bić się za swoje miasto? Kto odda krew za kraj? Ubiera Rollisona w koszulkę z plakatem promującym spektakl, młodzi aktorzy, grający Weteranów, co chwilę mówią naturalnym głosem, Ksiądz staje się lekarzem, by za chwilę powrócić do stroju kapłana.

Dramat Mickiewicza jest o narodzie gotowym do takich poświęceń, o słowiańskiej duszy zawsze stawiającej dobro uniwersalne nad osobistym. Demirski pyta nas o nazwiska.

5. Środek transportu:

Robert Rumas stworzył scenografię, która raz jest szpitalem, raz salą bankietową, kościołem. Widzowie pierwszych dwóch rzędów siedzą w kościelnych ławkach. Scenograf jawnie drwi z nabożnego oczekiwania na odrobinę polskiej mitologii. Dwupoziomowa przestrzeń, z ogromnymi wrotami po lewej stronie nieustannie staje się innym miejscem. Na przeciwległych sobie ścianach wyświetlane są wizualizacje dłoni, próbujących wydostać się spod białej powłoki, błony. Jeśli dodać do tego jeszcze mocno czerwone światło, ogromny mocny reflektor, którego słup światła próbuje nadążyć za dynamicznie przemieszczającymi się aktorami, przychodzi na myśl wielkie show. Zbyt wiele kabaretowych, komicznych scen, następujących po przejmujących fragmentach, zaciera powagę treści. Diabeł (Alicja Kwiatkowska) ubrany w czarną krótką cekinową sukienkę, z czerwonymi rogami na głowie, żujący gumę i Anioł (Agata Skowrońska) niczym Marylin Monroe z kiczowatą aureolą powiewającą nad głową, przypominają bohaterów kreskówek Walta Disneya. Również i ich rola bardziej ogranicza się do biernej obserwacji niż interwencji świata pozaziemskiego. Nie pasują do świata ludzi, określonych bohaterów, z których każdy ma swoją historię do opowiedzenia i swoją przeszłość do oddania pokoleniom.

6. Uwagi dodatkowe:

Ta ekshumacja nie powinna być kontrowersyjna. Nie powinna, ale oczywiście będzie. Do teatru przychodzą różni ludzie i ci, którzy w spektaklu nazywani są "świniami", na pewno poczują się dotknięci. Ale to nie jest kontrowersja. To jest prawda. I może kogoś wyzwoli.

Oświadczam, że powyższe dane są prawdziwe, a niniejsze oświadczenie składam po pouczeniu o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania (art. 233 KK)

podpis osoby odpowiedzialnej za opis ekshumacji

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji