Podróż przez historię Polski
- Z moich opowiadań wybieraliśmy fragmenty, które adaptowaliśmy do celów scenicznych. W ten sposób powstała opowieść o podróży pociągiem od końca wojny do współczesności - mówi prozaik MAREK NOWAKOWSKI, przed premierą "Wagonu" w Teatrze Współczesnym w Warszawie.
Julia Rzemek: Jutro na Scenie w Baraku w Teatrze Współczesnym odbędzie się premiera "Wagonu" w reżyserii Krzysztofa Zaleskiego. Rzecz składa się z fragmentów pana prozy. Jak doszło do powstania sztuki?
MAREK NOWAKOWSKI: Okoliczności są bardzo zabawne. Parę miesięcy temu burmistrz dzielnicy Praga-Południe pan Mateusz Mroz zaproponował mi zwiedzenie wagonowni Szczęśliwice i obejrzenie słynnych salonek - wagonów sypialnych niezwykle modnych w czasach PRL, a dziś wynajmowanych na specjalne życzenie biznesmenom. Siedzieliśmy w takiej salonce, był dość mroźny wieczór, piliśmy herbatę i wtedy właśnie przyszedł mi do głowy pomysł na tę sztukę. Pochodzę z podwarszawskich Włoch - wielu mężczyzn, ojców moich kolegów, pracowało na kolei. Pamiętam, jak wracali do domów ze starą kolejową lampą oświetlającą drogę. Pomyślałem, że cała Polska jest w jakiś sposób związana z pociągami. Od wojny zajmowały one niezwykle istotne miejsce w historii naszego kraju. Wagony więźniów zmierzały do Oświęcimia, Treblinki, Bełżca, pociągi z niemieckimi żołnierzami jechały na front, transporty zesłańców trafiały na Sybir do łagrów. Potem do kraju przybywali repatrianci z wschodnich ziem dawnej Polski, wysiedleni przez Sowietów. Były podróże na Zachód i ziemie odzyskane. Motyw pociągu także wielokrotnie pojawiał się w moim pisarstwie.
Scenariusz teatralnego widowiska stworzył pan wspólnie z Krzysztofem Zaleskim.
Jak wyglądała współpraca?
- Z moich opowiadań wybieraliśmy fragmenty, które adaptowaliśmy do celów scenicznych. W ten sposób powstała opowieść o podróży pociągiem od końca wojny do współczesności. Zmieniają się bohaterowie oraz czasy, w których żyją. W sztuce znalazły się wątki z tomu opowiadań "Zapis", przedstawiającego Polskę ery Gomułki skutą lodem podczas zimy stulecia. Za inspirację posłużyły nam: "Gdzie jest droga na Walne?", "Mizerykordia". Ze zbiorów późniejszych sięgnęliśmy po wydawane w Instytucie Literackim: "Grisza, ja tiebia skażu" i "Dwa dni z Aniołem". Wykorzystaliśmy też fragmenty "Strzałów w motelu George" i "Homo Polonicusa", które ukazały się już w III RP.
Praca nad sztuką była więc dla pana także okazją do przyjrzenia się własnej twórczości.
- Rzeczywiście, spojrzałem na moje pisanie od początku. Ale była to przede wszystkim dobra zabawa.
Jak prozę przekłada się na język teatru?
- W moich opowiadaniach jest wiele dialogów, dramatycznych historii, które można w naturalny sposób przenieść na scenę. Poza tym pracowałem z Krzysztofem Zaleskim, a on jest wytrawnym człowiekiem teatru. Sam nigdy się tym wcześniej zajmowałem. Przed laty moje "Wesele raz jeszcze" grane było m.in. w warszawskich Rozmaitościach, ale adaptacji dokonał mój kolega Janusz Krasiński.
Krzysztof Zaleski w 2004 r. wystawił w Teatrze Telewizji pańską powieść "Książę Nocy".
Od tego czasu mam do niego wielkie zaufanie. Wiem, że nada moim opowiadaniom sceniczną formułę i dramatyzm. Wierzę, że nie będzie to martwa adaptacja prozy.
Czy poza napisaniem tekstu wspólnie z Krzysztofem Zaleskim pomagał mu pan w realizacji tego spektaklu?
- Dużo rozmawialiśmy, wymienialiśmy się uwagami. Mówiłem mu o dawnej atmosferze, bo zależało mi na uniknięciu błędów i pokazaniu prawdy czasu, realizmu szczegółu. Ale w żaden sposób nie ingerowałem w jego pracę, nie chodziłem na próby.
Czego oczekuje pan po jutrzejszej premierze?
- To będzie przygoda zobaczyć tę sztukę na scenie.
***
Mistrz opowiadań i małych form narracyjnych
Urodził się w 1935 roku w Warszawie. Skończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Jego debiutanckie opowiadanie "Kwadratowy" ukazało się w 1957 roku w "Nowej Kulturze". Od tamtego czasu wydał kilkadziesiąttomów opowiadań, napisał kilka powieści i scenariuszy filmowych. Publikował również w "Rzeczpospolitej". Wśród jego tekstów przeniesionych na scenę najgłośniejsze to "Wesele raz jeszcze" i "Książę nocy".