Artykuły

Jerzy Kozakiewicz. Pożegnanie

I znowu przychodzi mi żegnać kolegę, z którym przez wiele lat byłem w jednym teatrze. Kolegę młodszego ode mnie, z którym dzieliłem dobre i złe chwile w teatrze. Kolegę sympatycznego, dowcipnego, inteligentnego i utalentowanego, z którym znajdowałem wspólny język. W roku 1953 ukończył łódzką PWSTiF i natychmiast po dyplomie zaangażowany został przez dyr. Kazimierza Dejmka do Teatru Nowego w Łodzi. U Dejmka stawiał pierwsze kroki i zdobywał ostrogi aktorskie. Z miejsca też zaczął grywać w filmach polskich. Pierwszą jego rolą teatralną był Kobza w sztuce Emila Zegadłowicza "Domek z kart" w reżyserii Janusza Kłosińskiego. Potem otrzymał rolę Michała w czeskiej sztuce "Latarnia" w reżyserii Jerzego Merunowicza i Dwojkina w głośnej na całą Polskę inscenizacji "Łaźni" Włodzimierza Majakowskiego w reżyserii Kazimierza Dejmka. W roku 1954 Kazimierz Dejmek zjechał do Warszawy z "Łaźnią" i pokazał to wybitne przedstawienie na scenie Teatru Narodowego. Krytycy i publiczność warszawska nie szczędzili Dejmkowi i jego zespołowi pochwał. Przyjęto je entuzjastycznie. W Teatrze Nowym Jurek Kozakiewicz pracował do roku 1958. Grywał z powodzeniem role charakterystyczne, a wśród nich Słoneczko w "Weselu Figara" Beaumarchais, chuligana Zawadę w sztuce Zdzisława Skowrońskiego "Maturzyści", Don Alonsa w Molierowskim "Don Juanie" w reżyserii Bohdana Korzeniewskiego, Nabielaka w "Nocy listopadowej" Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Kazimierza Dejmka i w kolejnym wielkim przedstawieniu Dejmka, o którym mówiła cala Polska, w "Święcie Winkelrida" autorstwa Jerzego Andrzejewskiego i Jerzego Zagórskiego. Był to rok 1956. Sprawdzał się w repertuarze zarówno klasycznym, jak i współczesnym, tworząc postacie prawdziwe i wyraziste. W latach 1956-58 zagrał jeszcze Klaudia w "Miarce za miarkę" Szekspira, Ducina w "Grze miłości i zazdrości" Romain Rollanda oraz Lorenzo de Montesa w kolejnej sztuce Jerzego Andrzejewskiego "Ciemności kryją ziemię". Wreszcie w "Wizycie starszej pani" Durrenmatta.

Od nowego sezonu 1958-59 zaangażował się do Wilama Horzycy, który objął dyrekcję Teatru Narodowego w Warszawie. W Teatrze Narodowym pracował do roku 1962. Z tego okresu jego role to między innymi Marco w sztuce Arthura Millera "Widok z mostu", Kurio w "Wieczorze trzech króli" Szekspira, Atrimiew w "Żywym trupie" Lwa Tołstoja w reżyserii Józefa Wyszomirskiego i Werbownik w "Matce Courage i jej dzieciach" Bertolta Brechta. W roku 1962 przeszedł do Teatru Klasycznego (dziś Studio), którym kierował dyr. Jerzy Kaliszewski. W Klasycznym właśnie zaczęła się nasza znajomość i wspólna praca w kilku sztukach. Siedzieliśmy również w jednej garderobie obok siebie. U Kaliszewskiego Jurek grał w sztuce Giraudoux "Wojny trojańskiej nie będzie" i w "Róży" Stefana Żeromskiego w reżyserii Ireny Babel, a po zmianie dyrekcji u Ireneusza Kanickiego, Piatorkina w "Wassie Żeleznowej" Gorkiego z Jadwigą Chojnacką w roli Wassy i w reżyserii Chojnckiej i Zygmunta Rzuchowskiego, a także w głośnym przedstawieniu Kanickiego "Dziś do ciebie przyjść nie mogę", z którym pojechał do Stanów Zjednoczonych i Kanady. Na scenie Teatru Rozmaitości, która była filią Teatru Klasycznego, grał Literata w komedii Zbigniewa Serafina "Strzeżcie się złodziei" i Oberżystę w "Dundo Maryje" Marina Drzica w reżyserii Jugosłowianki Very Cervencanin. Wspólnie graliśmy lepsze i gorsze role w takich sztukach, jak: "Ondyna"" Giraudoux, "Pruski mur" Witolda Zalewskiego, "Holsztyński" Juliusza Słowackiego, "Dundo Maryje" Drzica i w sztuce Pablo Nerudy "Sława i śmierć Joachima. Marietty". Kiedy w roku 1971 zdjęto z dyrekcji Ireneusza Kanickiego, nastąpił podział teatrów. Teatr Klasyczny (potem Studio) objął Józef Szajna, a Rozmaitości połączyły się z STS. Jurek Kozakiewicz i ja zostaliśmy u Andrzeja Jareckiego w Rozmaitościach. Na scenie STS Jurek zagrał Robotnika w sztuce Janusza Głowackiego "Cudzołóstwo ukarane" w roku 1972, a w Rozmaitościach Sierżanta w "Hultaju" Gottesmana i Jareckiego. Kolejne jego role w tym teatrze to Ekonom w "Cudzoziemszczyźnie" Aleksandra Fredry i Kolorowy oraz Przechodzień w "Śnie" Felicji Kruszewskiej. W roku 1976 wrócił do Studia, do Jozefa Szajny, i grał tam Grabarza w "Cervantesie". Wtedy nasze drogi się rozeszły. W Teatrze Studio pracował do roku 1979. Potem słuch o nim zaginął. Kilka lat temu spotkałem go w Kazimierzu nad Wisłą. Pogodny i uśmiechnięty, był w znakomitej formie. Zapuścił brodę, nieco przytył i wyglądał jak poważny biznesmen. Powiedział mi, że zajmuje się kupnem, sprzedażą i renowacją antyków. Potem jeszcze kilkakrotnie jedliśmy obiad w Klubie Aktora w ZASP-ie. Wspominaliśmy stare dzieje, rozmawialiśmy o teatrze, ale już bez dawnej emocji. W lipcu, będąc na urlopie, któregoś dnia, przeglądając nekrologi w "Gazecie Wyborczej", natknąłem się na nekrolog Jurka. Zrobiło mi się smutno. Wróciły wspomnienia. Dopiero byliśmy młodzi i już nas większości nie ma. Żegnaj, Jurku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji