Artykuły

Ofiara teatru

- Rozmaitości traktuję jak dom. Grzesiu, kiedy przejmował Rozmaitości, powiedział, że trzon zespołu to gospodarze tego teatru. Jestem jednym z nich - mówi aktorka MARIA MAJ.

Przygotowując się do spotkania, szukałam w redakcyjnym archiwum wywiadów z Panią. Nic nie znalazłam. Nikt się Panią nie interesuje?

- Tak się jakoś dziwnie dzieje, że nawet jak dostałam na festiwalu filmowym w Gdyni nagrodę za rolę matki w filmie "Moje pieczone kurczaki", to zrobiła ze mną rozmowę tylko jedna pani, a i ten wywiad w końcu się nie ukazał. Ale może to i dobrze. Mam skłonność do wycofywania się, wolę normalnie żyć i spokojnie pracować.

I tak się Pani wycofuje, że zostają dla Pani zwykle role drugoplanowe?

- Bałabym się dużych ról. Los na szczęście sprzyjał, że kiedy nadarzała się okazja zagrać większą rolę, to coś wypadało.

Jednak Panią dopadło. Zagrała Pani przecież ostatnio główną rolę w "Matce cierpiącej" w reż. Eweliny Pietrowiak w Laboratorium Dramatu. Scena Tadeusza Słobodzianka to miejsce, z którym jest Pani chyba coraz mocniej związana?

- Tak, z tym Laboratorium to tak dziwnie wyszło. Pojechałam na warsztaty dramaturgiczne nad Wigry, zaproszona przez Aldonę Figurę, która przygotowywała tam "Absynt". I natychmiast się w ludziach z Laboratorium zakochałam, a oni we mnie. Bardzo dobrze mi się tam pracuje. Rozmaitości, mój macierzysty teatr, jest cały czas nastawiony na sukces. Wszystko musi być supernowoczesne, a każda premiera lepsza od poprzedniej. Ciśnienie przez to jest potworne. A państwo - recenzenci, publiczność, środowisko, które traktuje nas tak sobie - jeszcze to wzmagacie.

Ten sezon musi być dla Państwa w takim razie szczególnie trudny, bo Rozmaitości mają ostatnio słabszy czas.

- Ale mają prawo mieć słabszy czas! Ja się z tego cieszę. Zresztą Grzegorz Jarzyna konsekwentnie realizuje swoją strategię. Wszystko, co robi, jest zamierzone.

Kompromitujące "Weź, przestań" Klaty, grafomańska "Strefa działań wojennych" Bajera, nieudane "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" Masłowskiej - osobliwa strategia.

- Mnie się wydaje, że te teksty, które u nas zostały wystawione, są bardzo dobre. Uwielbiam Jana Klatę - podoba mi się jego myślenie, pasja i świetnie mi się z nim pracowało. Zafascynował mnie po tym, jak zobaczyłam jego "Hamleta" w Gdańsku. A jak on zrobił "Fantazego"! Byłam zachwycona. Mam prawie 60 lat, ale jestem duchem równie młoda jak wtedy, gdy oglądałam w Łodzi "Kaukaskie koło" zrobione przez Jerzego Grzegorzewskiego. Chcę oglądać młodych i uczyć się od nich. Zachwycamy się zachodnimi reżyserami, a mamy swoich, mówiących własnym językiem i nie potrafimy ich docenić.

Polska współczesna dramaturgia więc Pani nie razi?

- Razi. Jestem nią bardzo zmęczona, bo wyjaławia. Ale uważam, że warto było wokół niej zrobić taki szum, jaki zrobił Jarzyna. Parę tekstów udało się wyłowić. Coś się zaczęło dziać. Są teraz dwa laboratoria dramatu (Słobodzianka i w Narodowym) oraz TR Warszawa, i wystarczy. Nasza publiczność w ogóle nie jest przygotowana na odbiór współczesnej dramaturgii, także zachodniej. Nawet "Stosunki Klary" Dei Loher okazały się dla niej za trudne. Przerażająca jest ta różnica kulturowa między Polską a Zachodem.

Miałam wrażenie, że "Stosunki Klary" w reżyserii Krystiana Lupy zostały dobrze przyjęte. Pani stworzyła tam znakomitą rolę Elżbiety, przedwczesnej emerytki. To rola, jak wszystkie Pani role, nawet te najdrobniejsze, odważna i bardzo wyrazista.

- Jak się gra u Lupy, to całe życie jest temu poświęcone. Zawsze tak uważałam, odkąd zagrałam w jego "Nadobnisiach i koczkodanach" w Jeleniej Górze w 1978 roku. Teraz więc, kiedy robiliśmy z Krystianem "Klarę", pożyczyłam pieniądze, pokłóciłam się z rodziną, żeby tylko mieć święty spokój, żeby powtórzyć sytuację pracy nad przedstawieniem, która była kiedyś. Ale okazało się, że nie da się tego powtórzyć. Jerzy Stuhr zaproponował mi w tym czasie rolę w filmie "Pogoda na jutro", a ja odmówiłam. Jak mam zagrać u Stuhra, skoro gram właśnie u Krystiana? Ale moja przyjaciółka scenograf powiedziała: - Coś ty, Majka, zwariowała?! Weź tę rolę. Zdążysz, dasz radę, połączysz. No to zadzwoniłam do Jerzego Stuhra, że może jednak bym zagrała. Z przerażeniem zobaczyłam wtedy, że przełamałam jakieś tabu, że wracam do normalnego życia.

To normalne życie współczesnego aktora Panią przerasta? Seriale, reklamy...

- Jestem typową ofiarą teatru. Jeden z młodszych kolegów w Rozmaitościach mówi: "O, nie będę tak jak Majka - mieszkał w kawalerce, byle

jak". Przydałyby mi się pieniądze. Kupiłam niedawno córce mieszkanie, wzięłam kredyt - byłam w ogóle zdziwiona, że mi dali. Teraz go spłacam - jestem przerażona. Ale to mnie dopinguje, przestałam się lenić. Być może nie zagrałabym głównej roli w "Matce cierpiącej", bo by mi się zwyczajnie nie chciało. A dzięki kredytowi myślę o pracy. To dobry bodziec do działania. Nie zdarza mi się brać udziału w totalnie komercyjnych przedsięwzięciach - do takich na szczęście mnie nie zapraszają.

Porozmawiajmy na koniec o przyszłości. Jeśli Krzysztof Warlikowski odejdzie z TR Warszawa, odejdzie Pani wraz z nim?

- Uważam, że on powinien odejść. Jest wspaniałym reżyserem i powinien mieć swój teatr, a nie być "jednym z dwóch". Ma swój zespół, swoje potrzeby. Należy mu się własna scena. Ale ja zostanę z Jarzyną. Rozmaitości traktuję jak dom. Grzesiu, kiedy przejmował Rozmaitości, powiedział, że trzon zespołu to gospodarze tego teatru. Jestem jednym z nich.

***

NAJLEPSI A.D. 2006

W cyklu Rozmów na koniec roku przedstawiamy osoby, które szczególnie wyróżniły się w różnych dziedzinach kultury.

- Maria Maj to czołowa, choć głównie grająca epizody, aktorka TR Warszawa, związana również z Laboratorium Dramatu. Etatowa matka (m.in. w "Absyncie" w reż. Aldony Figury i w "Matce cierpiącej" w reż. Eweliny Petrowiak). W swoich rolach odważna, dowcipna, bardzo wyrazista. Z zanikającego gatunku zawodowców.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji