Artykuły

Osobliwe muzeum osobliwości

W panoptikum Ciunela nie było cyrku. Nie było aktorów - kabotynów, akrobatów i klownów, którym sztuka cyrkowa i teatralna zawdzięcza ciągłość. W muzeum osobliwości nie było osobliwości - o "Hamelinie" w reż. Marka Ciunela w Teatrze Wytwórnia pisze Kamila Paprocka z Nowej Siły Krytycznej.

Muzea osobliwości są wynalazkiem Europejczyków. Wyznaczały granice między normalnością a dziwnością, pozwalając ugruntowywać naszą europejską tożsamość i samoświadomość. Dzisiaj myślimy o nich ze swego rodzaju uczuciem wstydu, bo umieszczano w nich zazwyczaj obiekty spoza kontynentu, zrzucając na barki reszty "egzotycznego" świata, esencję "dziwności i nienormalności". Z miejscami tymi wiąże się zatem niepokojące spotkanie fascynacji i poczucia winy. Fenomen tak, zdawałoby się, marginalnego zjawiska, stał się impulsem, pobudzającym ciekawość, o czym w błyskotliwy sposób pisze Michał Paweł Markowski w książce "Anatomia ciekawości".

Muzea osobliwości w różnych formach przetrwały do dzisiaj. Ich widowiskowym odpowiednikiem jest cyrk. Tak jak muzeum osobliwości, cyrk jest socjalizowanym pierwotnie paradygmatem teatru, w którym streszcza się sama teatralność - antymimetyczność, transgresja aktora-Iluzjonisty, feeryczność i aktorski profesjonalizm. "Buda jarmarczna" Wsiewołoda Meyerholda, twórczość Bergmana i Felliniego, Picassa, Toulouse-Lautreca, Renoira, Seurata i wielu innych są echem tej dziecięcej fascynacji, traktując cyrk nie tylko jako płodną metaforę sztuki, ale także jako punkt wyjścia do tworzenia rewolucyjnych manifestów i własnej koncepcji sztuki.

Marek Ciunel, inscenizując "Hamelin", wpisuje się na długą listę artystów, zainspirowanych cyrkiem. Jego bohaterami są egzotyczni artyści panoptikum Maestro Lascossi (Mariusz Laskowski) - Kobieta z Arabskiej Gumy (Anna Kaźmierowska), Lodowa Księżna Uralu (Natalia Panasiuk), Prehistoryczny Człowiek Goryl (Paweł Stankiewicz), Poppolina - Znikające Dziecko, Kobieta o Szczękach ze Stali (Viola Bogorodź/Iza Wilczewska). Osobliwym wśród tych osobliwości wydaje się natomiast Głuchy Kaspar o Głosie Anioła (Monika Babula). Źródeł postaci należy szukać w niemieckich legendach, a kryje się za nią mityczny szczurołap z miasta Hamelin - rodzaj ludycznego Orfeusza, grą na fujarce ratującego miasto z plagi szczurów.

Tragedia szczurołapa rozpoczyna się, gdy mieszkańcy miasta ignorują jego wysiłek i nie wypłacają mu należnych pieniędzy. Rozgoryczenie wiedzie go do zbrodni - postanawia uwięzić w jaskini wszystkie dzieci z miasta. Postać szczurołapa, niezwykle płodna dla literatury, bo mit o szczurołapie wykorzystywali nie tylko bracia Grimm, ale i angielski poeta Robert Brauning i Goethe, mnoży wiele pytań, a rośnie ich jeszcze więcej, gdy rozejrzymy się dookoła biegających wokół niego postaci. Czy rzeczywiście marne tysiąc guldenów mogło być przyczyną tak krwawej wendetty? I skąd biorą się te wszystkie postaci, wyjęte z muzeum osobliwości? Odpowiedzi należałoby chyba szukać w relacji Kaspara do Orfeusza. Szczurołap z Hamelin jest bowiem chałturzystą, artystą niedocenionym i wyklętym, żyjącym w cieniu Orfeusza. Nikogo nie obchodzi jego sztuka - jest ona wartościowa o tyle, o ile pomaga w zwyczajnym, ludzkim życiu. Dlatego szczurołap jest swego rodzaju archetypem artysty, zmagającego się ze świadomością niedocenienia.

"Hamelin" na podstawie tekstu Krystyny Chołoniewskiej, refleksję na temat cyrku snuje powtarzając wykładnię filmów Ingmara Bergmana, zwłaszcza jego "Wieczoru Kuglarzy". Szczurołap ląduje w trupie Maestro Lascossii - straconych artystów, którzy nie umieli znaleźć sobie miejsca w sztuce głównego nurtu, a nie wyobrażali sobie życia innego, niż życie w sztuce. Wśród tej upiornej gromady jest jeszcze jedna tajemnicza postać - Donna Anna - arystokratyczna sponsorka, dla której życie w cyrku jest czymś w rodzaju próżnego kaprysu. Ona też wybrała los wyrzutka, nie mogąc, lub nie chcąc, znaleźć sobie miejsca w nudnym świecie konwenansów. Ciunel w swoim przedstawieniu, obdarzył ją dodatkowo skazą - szczurem w brzuchu - stąd jej dziwnie spolegliwy stosunek wobec Kaspara.

Marek Ciunel podjął się realizacji mitu, a taki materiał wymaga zupełnie innego języka, niż ten, do którego przyzwyczaja nas teatr dramatyczny. Reżyser nie przeskoczył jednak całego arsenału środków, jakie serwuje nam większość oglądanych w Warszawie przedstawień. Barwny opis, zapowiadający spektakl, sugerował, że będziemy mieli do czynienia z prawdziwym cyrkiem, nieogarniętym korowodem, kalejdoskopem barwnych postaci. Jednym słowem - wielką eksplozją teatralności. Nic takiego jednak się nie stało. Aktorzy z trudem poruszali się po ciasnej scenie. Mit nie mógł zostać opowiedziany, bo jego podstawowym nośnikiem jest ciało, które w przedstawieniu ułomnie grzęzło w stosie regularnych dekoracji.

W poetyce przedstawienia czuło się inspirację Kantorem, a może raczej wspólną fascynację Kantora i Ciunela manekinem. Figury woskowe Ciunela przypominały jednak bardziej barwne kukiełki, które można przebierać, czesać i dowolnie przestawiać. Takiej tandetnym laleczkom często jednak odpadają plastikowe rączki, wypadają oczka i szybko stają się bezużyteczne, a dzieci rzucają je w kąt. Obawiam się, że taki los czeka też skład panoptikum, bo sztuka aktorska w "Hamelinie" znakomicie wpisywała się w podejmowany przez mit szczurołapa temat chałtury. Przedstawienie ratowała Monika Babula, grająca centralną postać Szczurołapa, który tutaj nie może grać na fujarce, a zatem jest zniszczony jako artysta. Mając za sobą pracę w egzotycznej menażerii, nie znajdzie też sobie miejsca wśród zwykłych ludzi. Dlatego musi zginąć i samozniszczenia dokona pod koniec przedstawienia.

Legenda o szczurołapie jest niezwykle nośnym, teatralnym materiałem. Marek Ciunel zbudował na jej podstawie spektakl nie dość, że na pół amatorski, z niepoliczalną ilością teatralnych wpadek, to jeszcze zupełnie zamazujący znaki i znaczenia. Pierwsza część spektaklu koncentruje się na płytko zarysowanej postaci Maestro Lascossi - animatora panoptikum. Wraz z Donną Anną prowadzą na scenie niewyszukaną grę miłosną - i ze spektaklu robi się obyczajowy dramacik. Przedstawienie zaczyna odrobinę żyć w drugiej części, kiedy powoli dowiadujemy się, "po co i dlaczego" cała ta cyrkowa gromada, bo każda z "osobliwości" zaczyna opowiadać swój indywidualny dramat. Kiedy wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to już rzeczywiście ostatni występ grupy w tajemniczym Hamelin, pojawia się Donna Anna i na nowo rozpoczyna zabawę w cyrk, wywołując na scenę kolejne postaci. Reżyser serwuje sentymentalny epilog, będący jednocześnie komentarzem do całego przedstawienia. Do zdejmującego kostium Prehistorycznego Człowieka Goryla przychodzi "prawdziwa" żona, przypominając mu o "prawdziwym" dziecku, które niesie na rękach.

W panoptikum Ciunela nie było cyrku. Nie było aktorów - kabotynów, akrobatów i klownów, którym sztuka cyrkowa i teatralna zawdzięcza ciągłość. W muzeum osobliwości nie było osobliwości. Czy to teatralne echo poczucia lęku i wstydu?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji