Artykuły

Samba po polsku

Zarzucić Casetellanosowi można "przegadanie" niektórych partii sztuki oraz zbyt moralizatorski ton wypowiedzi, jednak są to niewielkie "przewinienia". Zachowanie równowagi między humorem a powagą to niewątpliwy atut spektaklu - o "Posprzątane" w reż. Giovanny'ego Castellanosa w Teatrze Wybrzeże pisze Łukasz Rudziński z Nowej Siły Krytycznej.

Druga premiera Teatru Wybrzeże nie przyciągała takiej uwagi mediów, jak pierwsza ("Intymne lęki") reżyserowana przez dyrektora teatru i trzecia ("Księżna d`Amalfi"), uznawana w kuluarach za "najmocniejszy punkt programu" gdańskiej sceny. Niesłusznie! Okazuje się, że kolumbijska wizja życia, umierania i śmierci w połączeniu z latynoskimi rytmami jest całkiem interesująca.

"Posprzątane" Sarah Ruhl to trudna sztuka, autorka poprzez lekką i farsową z pozoru fabułę, porusza najgłębsze tematy egzystencjalne. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Giovanny Castellanos, reżyser sztuki wystawianej na deskach Teatru Kameralnego w Sopocie, świetnie wyczuł intencje Sarah Ruhl. Ten pochodzący z Kolumbii absolwent krakowskiej PWST zaproponował inne rozumienie życia i śmierci - na wesoło (dosłownie i w przenośni). Śmiech w sztuce odgrywa bardzo dużą rolę, staje się treścią życia, ma moc uśmiercania. Nietrudno dojść do wniosku, że ludzka egzystencja to jeden wielki karnawał - pełen tańca, ruchu i śmiechu właśnie. Nie oznacza to jednak, że sztuka ta tylko bawi i śmieszy.

Reżyser trafnie dobrał piątkę aktorów. Aktorzy świetnie czują swoje role, kreacje sióstr Lane (Dorota Kolak) i Virginii (Wanda Neumann), ekscentrycznej pokojówki Mathilde (Anna Kociarz) czy żywiołowej Any (Maria Mielnikow-Krawczyk) to role przede wszystkim bardzo dobrze zagrane przez aktorki. W efekcie Lane - żona Charlesa, pod wpływem wydarzeń przeżywa przemianę, w którą można uwierzyć. Virginia - postać w pełni groteskowa - staje się naturalna i prawdziwa. Ana choć przyczynia się do dramatu Lane, pełna jest ciepła i uroku, a Mathilde to raczej zwariowana, wrażliwa przyjaciółka i powiernica sekretów niż sprzątaczka. Także Charles (Krzysztof Gordon) - współczesny Don Kichote - dobrze gra rolę podstarzałego amanta. Dlatego dosyć naiwna fabuła dramatu - m.in. chorobliwa konieczność sprzątania, życie z kochanką męża pod jednym dachem czy śmierć ze śmiechu - nie razi. Castellanos porusza temat miłości, namiętności, przemijania i śmierci, gubiąc ciężar, jaki za sobą zazwyczaj ta tematyka niesie, ale nie dramaturgię. Przekraczając granice umowności scenicznej, udowadnia, że panuje nad sztuką i nie daje jej się podporządkować ani skonwencjonalizować. Ogromną rolę w spektaklu odgrywa latynoska muzyka i taniec - nie tylko nadają widowisku koloryt, ale są też integralną częścią świata wykreowanego przez reżysera.

Zarzucić Casetellanosowi można "przegadanie" niektórych partii sztuki oraz zbyt moralizatorski czasami ton wypowiedzi poszczególnych postaci, jednak są to niewielkie "przewinienia". Zachowanie równowagi między humorem a powagą to niewątpliwy atut spektaklu.

Dynamika akcji, gra aktorska, cięty humor, dobrze dobrana muzyka, utanecznienie przedstawienia i ciekawa scenografia, autorstwa stale współpracującej z kolumbijskim reżyserem Anety Suskiewicz, sprawiają, że widz zobaczy sztukę kompletną i nietuzinkową, na którą warto wybrać się do Teatru Kameralnego. Konfrontacja południowoamerykańskiego odbioru rzeczywistości, pełnego ekspresji, muzyki i tańca z europejskim chłodem emocjonalnym i statecznością działa na korzyść widowiska i powoduje, że "Posprzątane" ogląda się z przyjemnością. Giovanny Castellanos pokazał, że latynoska żywiołowość dobrze wygląda na scenie, a śmiech wcale nie musi oznaczać radości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji