Artykuły

"Posprzątane" w reż. Giovanny'ego Castellanosa i "Intymne lęki" w reż. Adama Orzechowskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Grażyna Antoniewicz w Dzienniku Bałtyckim.

Cóż, przyznam się, że jako osoba wiekowa dziwne rzeczy widziałam już w teatrze. Ale Krzysztof Gordon w kombinezonie polarnika, zmagający się z mrozem i wichurą na Alasce (szuka bowiem drzewa życia dla ukochanej) zwalił mnie z nóg.

Gorzej było tylko wtedy, gdy przytargał to wielkie drzewo na scenę. Chociaż.... Nie! Bardziej szokujący moment zdarzył się na początku drugiego aktu. On, czyli Charles - chirurg (Gordon) operuje. Potem zrywa lekarską maseczkę i zaczyna śpiewać brazylijski szlagier. Karaoke, szepcze ktoś. Pacjentka przeżyła, widzowie nie. Niektórzy zeszli ze świata ze śmiechu. Tak, jak rodzice jednej z bohaterek.... Być może jednak był to zabieg celowy? Bowiem w tej sztuce tragedia ociera się o groteskę.

"Posprzątane" Sarah Ruhl - to tekst znakomity. Głęboko mądry - opowiada o sprawach bliskich każdemu, miłości, samotności, małżeństwie i przeznaczeniu. Są w nim kapitalne dialogi, zaskakujące sytuacje i wyraziście narysowani bohaterowie.

Jest więc Brazylijka - służąca Mathilde (Anna Kociarz). Nie lubi sprzątać, gdyż wpada natychmiast w depresję (jak wiele z nas). Radzi: "Kiedy podłoga jest brudna, nie patrz, oglądaj sufit". Rodzice Mathilde byli najzabawniejszą parą w Brazylii. Aż raz ojciec wymyślił dowcip tak zabawny, że matka umarła ze śmiechu, a ojciec z rozpaczy po jej odejściu popełnił samobójstwo.

Miłości w sztuce jest wiele. Charles, mąż Lane (znakomita, jak zawsze, Dorota Kolak) zakochuje się pacjentce Ane (z wzajemnością). Bowiem to przeznaczenie - metafizyka.

Ane, kochankę Charlesa gra zjawiskowo piękna Maria Mielnikow. Jest w tej roli naprawdę dobra, wyciszona i przekonywająca. Mamy też miłość siostrzaną. W rolę Virginii (starszej siostry Lane) wcieliła się (całkiem udanie) Wanda Neumann. Widzimy ją jako pedantkę wypełniająca pustkę w życiu ... sprzątaniem, wzruszającą w swojej chęci bycia potrzebną. Spektakl trwa prawie trzy godziny, mijają niepostrzeżenie. Wiele się bowiem dzieje na scenie, a my czekamy czym nas reżyser Giovanny Castellanos zaskoczy. O jego pomysłach długo by opowiadać... Jest też gorąca muzyka. Przedstawienie wybitnie dla miłośniczek telenoweli brazylijskiej. Prapremiera odbyła się w sobotę w Teatrze Kameralnym w Sopocie.

Znacznie więcej radości przyniesie nam komedia "Intymne lęki" [na zdjęciu] Alana Aycbourna grana na scenie Malarnia w Gdańsku. To także polska prapremiera. "Intymne lęki" doczekały się wersji filmowej (Srebrnego Niedźwiedzia za reżyserię na festiwalu w Wenecji w 2004 ). Na Brodwayu przed rokiem biły rekordy popularności. Zapewne będzie też tak w Gdańsku.

Niebieskie i czerwone linie światła przecinają pustą scenę - wyznaczając miejsca akcji. Oglądamy kłopoty szóstki zwykłych ludzi. Byłego wojskowego wyrzuconego z wojska, jego narzeczonej, sprzedawcy mieszkań, barmana, sekretarki i niesfornego dziadka. Kłopoty wydają się banalne. Ot, samotność, kłamstwa, brak pracy. A jednak powoli odkrywamy inne, podwójne życie bohaterów.

Przedstawienie znakomite. Jeszcze raz potwierdziła się stara prawda, że teatr aktorem stoi. Są w tym spektaklu wyłącznie świetne role. Grają: Jarosław Tyrański, Grzegorz Gzyl, Dariusz Szymaniak, Marta Kalmus. Ale szczególnie podobały mi się Magdalena Boć (choć obrzydzenie zagrała zbyt sztucznie) i Joanna Kreft-Baka zmienna jak kameleon - zabawna i budząca współczucie. Jako wrednego dziadunia usłyszeliśmy Adama Kazimierza Trelę (aktorska perełeczka).

Ayckbourn na chwilę odsłonił kurtynę. Na mgnienie oka zobaczyliśmy życie innych, dziwnych ludzi. Nic nie zostało rozstrzygnięte, dopowiedziane. A jednak ta komedia pozostała w nas.

Czyściutka, precyzyjna reżyseria Adama Orzechowskiego. Pokazał, że potrafi świetnie pracować z aktorem. Perfekcyjne przenikanie się planów akcji.

Scenografia Magdaleny Gajewskiej rewelacyjna. Pięknie ubrała aktorki. Po raz pierwszy też scena w Malarni wydawała się ogromna.

I jeszcze jeden plus - do każdego przedstawienia programy teatralne - śliczne, ciekawe i... niedrogie!