Artykuły

Śląskie Bizancjum

Katowice obdarzone są bizantyńskimi ambicjami i bizantyńskie panują tu stosunki władzy. Bizantyjski rozmiar mają również katowickie kompleksy - dlatego wydaje mi się, że to właśnie te (nie całego Śląska) kompleksy i fobie przenosi Michał Smolorz na bielszczan - Jacek Trzeciak polemizuje z tekstem Michała Smolorza "Śląsk - słowo alergiczne".

"Różnimy się, ale różnimy się pięknie" - tak zwykł mówić Jacek Kuroń, próbując nawiązać dialog z ludźmi myślącymi i czującymi inaczej od niego. Staram się o tym pamiętać, dlatego o ból głowy przyprawił mnie felieton Michała Smolorza "Śląsk - słowo alergiczne" opublikowany przed dwoma tygodniami w Gazecie Wyborczej. Autor obejrzał w bielskim teatrze premierę sztuki Artura Pałygi "Testament Teodora Sixta" [na zdjęciu] i jedyne, czego się w niej doszukał, to antyśląska fobia bielszczan. O walorach sztuki pisze z naukowym sceptycyzmem - średnia - bez żadnej argumentacji! Dowodzi więc autor, że w "prastarym śląskim" Bielsku specjalnie i z rozmysłem nie używa się "grzesznego" słowa "Śląsk", wręcz fałszuje się historię, wymazując z oryginalnych zdjęć i pocztówek ślady przynależności do Śląska (litery O.S.). Wkłada w myśli, słowa i czyny statystycznego bielszczanina własne kompleksy i fobie. Sztukę, w której słowo "Śląsk" nie pada, nazywa Smolorz dziełem politycznej propagandy na modłę bielską. Propagandzista Pałyga - dowodzi -jak każdy statystyczny bielszczanin ma na śląskość uczulenie, podobnie jak komuniści byli uczuleni na Armię Krajową. To uczulenie, zdaniem Smolorza, doprowadza statystycznego bielszczanina do ataku wściekłej furii, antyśląska fobia urosła już u nas podobno do rozmiarów obsesyjnych, a sztuka Pałygi ma być na to dowodem koronnym. Oglądałem "Testament TeodoraSixta" w Teatrze Polskim, słowo "Śląsk" istotnie nie pada tam ani razu - NIE MUSI. W Bielsku, a już na pewno w małopolskiej Białej, nie mówi się zbyt często Śląsk, tę nazwę omalże zawłaszczono dla Górnego Śląska, bo i nie ma ku temu wielu powodów. Chętnie, odwołując się do historii, używa się nazwy Księstwo Cieszyńskie, bo od Cieszyna wszystko się zaczęło. Tutejsi ludzie budowali swe domy na pograniczu plemion Gołęszyców i Wiślan. Potem mieszkano i pracowano pod władzą Piastów cieszyńskich i wkrótce królestwa Czech. Po 1526 r. Bielsko znalazło się pod panowaniem Habsburgów, pod którym pozostawało aż dol918r. Za Habsburgów, w 1742 r. - po utracie części Śląska, nazwanego później praskim, przez cesarzową Marię Teresę - ustaliła się przynależność administracyjna Bielska do tzw. Śląska austriackiego (Ósterrschlesien) z rządem krajowym w Opawie. Główne drogi do i z Bielska oraz Białej prowadziły do Wiednia, Wrocławia i Krakowa - a nie do Katowic. Administracyjne związki z Katowicami rozpoczęły się dopiero w II Rzeczypospolitej, w ramach województwa śląskiego, i do dzisiaj okazują się trudne.

Nieprzypadkowo piszę "Katowice", a nie "Śląsk". Katowice bowiem obdarzone są bizantyjskimi ambicjami i bizantyjskie panują tu stosunki władzy. Bizantyjski rozmiar mają również katowickie kompleksy - dlatego wydaje mi się, że to właśnie te (nie całego Śląska) kompleksy i fobie przenosi Smolorz na bielszczan.

Historia w interpretacji pana Smolorza jest traktowana dość swawolnie. Trudno w Bielsku wymazywać komputerowo ze zdjęć i pocztówek literki O.S. - że niby Oberschlesien (Górny Śląsk), bo tu drukowano literki Ó.S. czyli Ósterrschlesien, co z Górnym Śląskiem nie ma nic wspólnego, bo dlaczego w Austrii miano by sławić Prusy na pocztówkach? Ale jeżeli wy tropił pan takiego wymazywacza, to proszę wskazać dowód, a i my tutaj wyśmiejemy go publicznie.

Praktyka udowadnia, że łatwo jest zająć jakieś terytorium (zassanie województwa bielskiego), znacznie trudniej je utrzymać na dłuższy czas. Jest to możliwe tylko wtedy, jeżeli okupant jest atrakcyjny kulturowo czy gospodarczo dla podbitej ludności. Jeżeli tej atrakcyjności brak i podbita ludność się nie asymiluje, okupant przejawia duże zdenerwowanie.

W 1995 r. Michał Smolorz pisał o rozwoju Katowic: "Każda z istniejących metropolii powstawała przez lata drogą stopniowego wchłaniania przyległych doń terenów. To smutna prawidłowość, zwłaszcza gdy apetyty miejskich rajców sięgają po sąsiednie gminy o starej tradycji i bezwzględnie kasują ich ustaloną tożsamość".

Ostatnio mieszkańcy Bielska i Białej z większym zainteresowaniem odnoszą się do swojej tożsamości i historii. Sztuka o Sixcie już przyczyniła się do tego zainteresowania. A co do naszych fobii - przyjaźnimy się chętnie i bez kompleksów ze Ślązakami, także z Katowic, ALE NIMI NIE JESTEŚMY - różnimy się, ale różnimy pięknie. Bo u nas w Bielsku jest tak, jak napisała w komentarzu do tekstu pana Smolorza internautka "Hania" - "My nie jesteśmy ANTYśląscy - my jesteśmy Aśląscy"!

A jeżeli już ma być Śląsk, to bardzo prosimy w historycznej skali z odwieczną stolicą we Wrocławiu.

***

Jacek Trzeciak jest historykiem, nauczycielem, autorem "Niezbędnika

Miejskiego. Bielsko-Biała".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji