Artykuły

Sprzątam Mazury po cymbałach

- Czasem nie kryję tego, że nie mam ochoty na spotkania z ludźmi - mówi WOJCIECH MALAJKAT w rozmowie z Anitą Czupryn.

>>- Najłatwiej w czasie wakacji spotkać pana na Mazurach.

- Tu się urodziłem, tu mieszkałem do matury, spędziłem dzieciństwo i młodość. Stąd pamiętam najpiękniejsze zapachy, wiosny, lata, jesieni i zimy, mam tu rodzinę i rodziców. Stąd czerpię siłę. I zawsze mówię: stąd jestem.

- To dlatego bierze pan udział w akcji "Sprzątamy Mazury"?

- To pytanie z kategorii, czy lubię się myć. Chcę, żeby było czysto na Mazurach. A jeśli jakiś cymbał, który może i się nie myje, nabrudzi, to trzeba po nim posprzątać.

- Zachęca pan znajomych do wyjazdów na Mazury?

- Nie da się zachęcić słowami. Albo tu przyjadą i zakochają się w tym miejscu, albo nie. Bo na Mazurach można znaleźć wszystko: grzyby, jagody, konie, żaglówki, baseny. To jest miejsce dla ludzi, którzy lubią być zaskakiwani. Jeździ się krętymi drogami i nagle zza zakrętu wyłania się coś niespodziewanego. A jeśli ktoś nie lubi zwiedzać, to są jeziora, wędkowanie.

- Lubi pan wizyty gości?

- Średnio. Ale mam towarzyską żonę. Zaczynam się do wizyt przyzwyczajać. Powstał między nami kompromis - jeśli nie mam ochoty na gości, to gości nie ma.

- A jeśli są? Wita ich pan zbolałą miną?

- A kiedy są, to chciałbym pójść do innego pokoju i patrzeć przez okno na podwórze. Ale żona jest innego zdania. Nie jestem potworem i nie wypraszam gości, ale czasem nie kryję tego, że nie mam ochoty na spotkania z ludźmi.

- Nie jest pan zbyt wylewny.

- Taki już jestem: niespotykanie spokojny człowiek.<<

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji