Ekspert z półświatka
Telewizyjna widownia poznała go głównie dzięki serialom Pierwszy milion, Miasteczko, a ostatnio Na dobre i na złe. SZYMON BOBROWSKI podkreśla jednak, że najważniejszym dla niego miejscem jest macierzysty teatr - warszawski Powszechny.
"Teresa Gałczyńska: - Już na początku kariery zagrałeś w dwóch spektaklach Teatru TV, a zaraz potem w Demonach wojny wg Goi Władysława Pasikowskiego.
Szymon Bobrowski: - Na starcie miałem dużo , szczęścia, otarłem się o aktorów i reżyserów z najwyższej półki. W Teatrze TV na przykład pracowałem z Jerzym Radziwiłowiczem i Andrzejem Sewerynem. Potem zostałem zaproszony na zdjęcia próbne Demonów wojny. Zagrałem tam jedną z dużych ról i to w doborowym towarzystwie: Linda, Huk, Lubaszenko, Zamachowski, Żmijewski. Daj Boże zdrowie! To było niesamowite przeżycie.
- Przez miesiąc byliście skoszarowani w górach pod Zakopanem. Nie czułeś się trochę jak w obozie?
- Graliśmy żołnierzy, więc czułem się jak w armii. Jak wiadomo, studenci szkół artystycznych nie muszą odbywać służby wojskowej, więc zaszczyt posiadania stempelka w książeczce wojskowej mnie ominął.
- Później wystąpiłeś w Prawie ojca Marka Kondrata. Podobno wystarczyła tylko rozmowa z reżyserem...
- Najpierw ten film miał robić kto inny i od niego dostałem propozycję roli. W międzyczasie reżyserię powierzono Kondratowi. Spotkaliśmy się, pogadaliśmy i po godzinie Marek powiedział, że nie potrzebuje zdjęć próbnych i zaprasza mnie do swojego filmu. To była jedna z największych przygód kinowych mojego życia.
- Czy rola gwałciciela odbiła się na Twojej popularności?
- Nie powiem, że matki zamykały przede mną córki, ale podczas pokazów zauważyłem, że ludzie patrzą na mnie z dystansem czy nawet lękiem. Nie zapomnę kręcenia jednej ze scen. Byłem już w pełnej charakteryzacji: blizna na twarzy, łańcuch na szyi, pistolet za paskiem. Właścicielka domu, w którym realizowaliśmy zdjęcia, spóźniła się i musiała wejść bocznym wejściem. Kiedy jej otworzyłem, nie mogła uwierzyć, że jestem tylko aktorem. Myślała, że wynajęto jakiegoś eksperta ze światka przestępczego.
- Na ekranie nigdy niczego nie udajesz...
- Tak grają Amerykanie i ja też chciałbym tak grać. Mój ulubiony aktor to Brad Pitt. W każdej sekundzie wierzy się mu w stu procentach.
- Hubert Kozielski, którego grasz w Na dobre i na złe, zagościł w serialu na dłużej.
- Zagrałem najpierw w dwóch odcinkach. Okazało się, że postać została dobrze odebrana przez widzów i doktor Kozielski będzie na stałe udzielał psychologicznych porad.
- Nigdy nie odmówiłeś roli?
- Nie, ale wiem, że już do tego dojrzałem. Aktor musi znaleźć się wśród ludzi, którzy go akceptują. Teraz już mam świadomość swojej energii i wiem, jak ją dawkować. Teatr mnie tego nauczył - Teatr Powszechny, w którym pracuję.
CIEKAWOSTKI
W Teatrze Powszechnym Szymon Bobrowski (na zdjęciu) partnerował m.in. Januszowi Gajosowi i Joannie Szczepkowskiej. Ostatnio wystąpił w błyskotliwej farsie Czego nie widać oraz w spektaklu Glengarry Glen Ross".