Artykuły

Najpiękniejsze chwile

- W tym roku wakacje spędziłem w szpitalu i w sanatorium po kolejnej operacji. Miałem chwile pogodzenia się z tym, że może to być kres mojego wędrowania. Los chciał inaczej - mowi aktor KRZYSZTOF KOLBERGER.

Krzysztof Kolberger, aktor i reżyser teatralny: Największe olśnienie? Miałem 28 lat, kilka sukcesów zawodowych za sobą. 23 lipca urodziła mi się córka. Kilkanaście godzin później wziąłem Julkę na ręce, a ona popatrzyła na mnie mądrze i uśmiechnęła się. Zrozumiałem wtedy, jakim cudem jest życie, ta szczególna wędrówka.

Zdarzają się też podróże w różne zakątki świata, które stają się olśnieniami. W moim życiu miałem takich kilka.

Rok 1972, ostatni rok studiów na PWST. Dostaliśmy zaproszenie z Ameryki na festiwal szkół teatralnych. Cały nasz rok, 17 osób, w tym m.in. Ewa Dałkowska, Jurek Radziwiłowicz, Marek Kondrat. Pamiętam, jak wysiadłem głodny na olbrzymim lotnisku, 10 dolarów w kieszeni, a zwykła kanapka kosztowała 3 dolary. Szybko zapomniałem o głodzie. Wsiedliśmy w samochód - świt, rzeka Hudson i ściana Manhattanu. Olśnienie inną rzeczywistością, którego nigdy nie zapomnę.

Druga podróż. Rok 1982, stan wojenny. Też Ameryka, Chicago, trzy miesiące. Byliśmy pierwszą grupą, która została wypuszczona po 13 grudnia. Graliśmy dla Polonii "Kolędę nockę" Ernesta Brylla i bawiliśmy się. Nocne życie, jakiego nie znałem: kluby, dyskoteki, zabawy do rana. Rozsmakowałem się w tym i nasyciłem.

Trzecia szczególna podróż. Rok 1991. Kilka miesięcy po mojej pierwszej operacji. Jerozolima, Betlejem, Nazaret. Siedem osób, w tym przewodnik ksiądz Kazimierz Orzechowski. Nie zapomnę tych krajobrazów i emocji - wschód słońca z dachu klasztoru, w którym nocowaliśmy, piękna stara arabska część miasta i surowa spalona ziemia wokół-. Największym przeżyciem była dla mnie noc spędzona w Bazylice Grobu Świętego. Cała noc czuwania. Po zetknięciu z tymi miejscami spojrzałem na wiarę inaczej. Przywiozłem stamtąd dwa kamienie - mały z Golgoty i kilkunastokilogramowy z Góry Oliwnej. Kamień z Golgoty podarowałem profesorowi po drugiej operacji w zeszłym roku.

Rok 1997. Florencja, lato, gorące kamienie murów i chłodne muzea, i wielka sztuka Michała Anioła. Człowiek, natura, sztuka. Piękne poczucie połączenia, współistnienia i współtworzenia. Po powrocie trafiłem na dwie książki - "Podróże do Włoch" Iwaszkiewicza i "Podróż włoską" J.W. Goethego. Potem sięgnąłem do kartek z poezją, które miałem ze sobą w tej wędrówce. K. Baczyński, I. Tuwim, CK. Norwid, A. Mickiewicz, T.S. Eliot. I nagle to wszystko połączyło się w poetycką przypowieść o podróży do Włoch, ale jednocześnie o naszym podróżowaniu od narodzin do odejścia. Tak powstał wieczór poetycki "Kartki z podróży".

W tym roku wakacje spędziłem w szpitalu i sanatorium po kolejnej operacji. Miałem chwile pogodzenia się z tym, że może to być kres mojego wędrowania. Los chciał inaczej.

Inne rzeczy stały się ważne. Radość ze spotkań i wspólnego bycia z bliskimi. Dziś staram się dawać innym i brać od nich, ile tylko potrafię. Spędziłem z córką wiele chwil w szpitalu. To był niezwykły czas. Jej spojrzenie i uśmiech nadal są takie same jak pierwszego dnia jej życia. Mądre. Teraz przypomniało mi się zdanie Eliota z "Kartek z podróży": "Kto chce radości, niech się weseli, bo jutro skryte w niepewności...". Dziś ma ono dla mnie szczególny sens. Cieszę się każdą chwilą życia, tej najważniejszej i najbardziej olśniewającej podróży.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji