Artykuły

Nowy kostium Mrożka

"Krawiec" w reż. Artura Tyszkiewicza w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Olgierd Błażewicz w Głosie Wielkopolskim.

Był największym i najczęściej granym dramaturgiem Polski Ludowej, a zarazem koronnym jej prześmiewcą. Absurdalny, utkany z aluzji i niedopowiedzeń teatr Mrożka, był sposobem i językiem porozumienia się inteligentów, bawił ich, ale też i trafiał im do przekonania swą intelektualną grą i analizą otaczającej ich rzeczywistości.

W wolnej Polsce dość nieoczekiwanie stał się jakby muzealnym zabytkiem. Kimś znanym i cenionym, absolutnie nie pasującym jednak do naszych czasów. Z tą opinią zapragnął polemizować Teatr Polski Pawła Szkotka, który zaproponował Poznaniowi "Krawca" Sławomira Mrożka.

Kult mody i rewolucja moralna

Dlaczego wybór padł właśnie na "Krawca"? Nietrudno się domyślić. Ta właśnie sztuka demonstruje bowiem tak charakterystyczny dla naszych czasów kult mody, dobrego wyglądu, blasku i medialnej promocji. A przy tym opowiada o tym na kanwie dokonującej się rewolucji i odnowy moralnej. Wydawać by się więc mogło, że idealnie wręcz wpisuje się w atmosferę dzisiejszej Polski.

Cały kłopot jednak w tym, że teatr Mrożka bardzo różnił się od tego, jaki mamy obecnie. Obca mu była efektowna wizualizacja i bogata oprawa muzyczna, obca mu była także wszelka dosłowność w pokazywaniu zdarzeń, sytuacji i postaci. A i klucz psychologiczny przy konstruowaniu ról scenicznych jest w tym przypadku wielce zawodny. Dlatego też najnowszy Mrożek Teatru Polskiego budzi we mnie ambiwalentne odczucia.

Udany pastisz

Jako aktualny pastisz satyryczny Polski naszych czasów właściwie sprawdza się dość dobrze. Spektakl jest bardzo efektowny wizualnie dzięki atrakcyjnej inscenizacyjnie scenografii oraz równie efektownym, pastiszem podszytych, kostiumach Macieja Zienia. Dobrze też wkomponowuje się w aktualną PiS-owską rewolucję moralną. Oglądając to przedstawienie można jednak odnieść wrażenie, że poszczególne elementy składowe sprawdzają się, gdyby oceniać je każdy z osobna, ale nie komponują się w jakąś zamkniętą całość. Mrożek po prostu źle się czuje w tym nowym i z tak wielkim nakładem skrojonym tu dla niego przebraniu.

Okazuje się raz jeszcze, że łatwiej jest współcześnie zreinterpretować Calderona niż napisaną dla diametralnie innego teatru wczorajszą sztukę współczesną. A przy tym znaleźć jakiś sposób na odnalezienie się w nim aktora który na diametralnie innych przecież zasadach funkcjonował zawsze u Mrożka. Na dobrą sprawę tylko tytułowy Krawiec Michała Kalety, zbudowany na jednym pomyśle - pastiszu aktualnego dziś króla mody Karla Lagerfelda, proponuje nam tutaj jakąś postać sceniczną. Bo bezkarnie nie sposób odrzucić teatru Mrożka w którym aktor powinien być raczej inteligentną i wrażliwą modelową figurą, niż starającą się kreować jakąś żywą, angażującą się w coś postać. I na tym chyba polega tu cały problem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji