Artykuły

Wolę dystans

- Moje pierwsze spotkanie z Herbertem odbyło się w czasie stanu wojennego, podczas strajku studentów w szkole teatralnej. Siedzieliśmy tam wówczas, spotykając się z wieloma wybitnymi postaciami. Na jedno z takich spotkań zaprosiliśmy Herberta. Po przeczytaniu kilku jego wierszy powiedział mi, że nieźle je rozumiem i interpretuję. Od tej pory nawiązaliśmy bliski kontakt - opowiada Zbigniew Zapasiewicz w Dzienniku Polskim.

Wielu teatromanom sprawi Pan radość, zapraszając ich na sobotni "Wieczór Herbertowski" do Krakowskiej Opery Kameralnej w ramach Festiwalu Muzyki i Poezji...

- Niestety, nie pokażemy tego spektaklu w pełnym jego kształcie, gdyż Olga Sawicka, śpiewająca w nim piękne songi do muzyki Stasia Radwana i Janusza Strobla, wyjechała z teatrem do Kanady. Nie mogę jej zastąpić, bo, niestety, nie śpiewam. Będę więc jedynie z Włodkiem Nahornym, który zagra na fortepianie.

Z twórczością Zbigniewa Herberta związany jest Pan od lat - kiedy zaczęła się Pańska poetycka przygoda?

- Jako stosunkowo młody człowiek, bo 40-letni, czytałem jego utwory, jak wielu. Potem Stefan Szlachtycz zrobił widowisko poetyckie złożone z tekstów "Pana Cogito". Śpiewał w nim zespół Novi Singers, a ja mówiłem wiersze Zbyszka. Później były kolejne koncerty, aż wreszcie zrobiłem w Teatrze Powszechnym u dyrektora Zygmunta Hübnera pierwsze moje herbertowskie przedstawienie - "Pan Cogito szuka rady". To było niedługo po stanie wojennym, więc mieliśmy pewne kłopoty z cenzurą. W latach 90. zrealizowałem w Teatrze STU "Powrót Pana Cogito"... Aż kiedyś, podczas kolejnego wyjazdu z tym spektaklem, okradziono nas z kostiumów i dekoracji. Od tej pory, od czasu do czasu, prezentujemy go w wersji koncertowej.

W jednym z wywiadów powiedział Pan, że widzenie świata przez Herberta jest Panu bardzo bliskie. W czym upatruje Pan tę bliskość?

- Wieloletnia znajomość ze Zbyszkiem, żeby nie powiedzieć przyjaźń, spowodowała, że bliski stał mi się jego sposób myślenia o świecie. To ogląd rzeczywistości zmierzający do stawiania pytań. Udzielanie odpowiedzi jest przejawem pychy, której Herbert nie miał; jako artysta był człowiekiem nad wyraz skromnym. Zbyszek w swoim opisie współczesności odwołuje się do kultury śródziemnomorskiej, do mitologii, do cywilizacji grecko-rzymskiej, pokazując korzenie tego, z czego wyrastamy. Mówi nam, że trzeba postępować zgodnie z własnym sumieniem, bez szczególnego angażowania się w racje którejś ze skonfliktowanych stron. Choć jego "Raport z oblężonego miasta" był wybuchem emocji, protestem przeciwko zniewolonemu światu. Wiersze z tego zbioru podczas wspomnianego spektaklu w Teatrze Powszechnym wzbudzały największe emocje cenzury. Ale wedle mnie to nie są najlepsze wiersze Herberta. Mają charakter interwencyjny, a ja wolę jego dystans i wstrzemięźliwość w stawianiu diagnoz. Właśnie ona jest mi szczególnie bliska.

Pana pierwsze osobiste spotkanie z poetą...

- ...odbyło się w czasie stanu wojennego, podczas strajku studentów w szkole teatralnej. Siedzieliśmy tam wówczas, spotykając się z wieloma wybitnymi postaciami. Na jedno z takich spotkań zaprosiliśmy Herberta. Po przeczytaniu kilku jego wierszy powiedział mi, że nieźle je rozumiem i interpretuję. Od tej pory nawiązaliśmy bliski kontakt. Kiedy zrobiłem z moimi studentami dyplom złożony z jego utworów, napisał do nich piękny list, choć sam na tym wieczorze nie był obecny. Później byłem w Paryżu na obchodach jego urodzin. Nie przyszedł na nie. To był czas, kiedy chował się, unikał spotkań.

Ponoć nie był łatwym człowiekiem?

- To prawda, choć w naszych kontaktach - bardzo szczery i otwarty. Nieraz powtarzał, pewnie trochę kokieteryjnie, że właściwie nic nie napisał, że jeden wiersz mu się udał.

Odczuwał Pan w nim żal z powodu nie przyznania mu Nagrody Nobla?

- Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, ale czułem to wyraźnie. Właśnie podczas wspomnianych paryskich obchodów - to był moment przyznawania literackiego Nobla - siedział gdzieś i czekał. Spodziewał się chyba, że go dostanie. Żal, że nie dostał.

"Wieczór Herbertowski" odbędzie się dziś o godz. 17 w Krakowskiej Operze Kameralnej (ul. M

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji