Artykuły

Jerzy Limon: Na tę myśl aż mi ciarki w światłowodach przechodzą

To nie jest tak, że dostaliśmy 600 tysięcy i musimy na gwałt je wydać. Ale w taką panikę, wiem skądinąd, wpadają co rok urzędy, i to niezależnie od tego kto rządzi w kraju. W różnych urzędach takie pieniądze różnie nazywają. W jednym z nich to „spady". W innym, jak usłyszałem, to niewygasy - mówi prof. Jerzy Limon, dyrektor Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego.


Jak co roku, tak i teraz wygłosi Pan orędzie na rozpoczęcie 24. Festiwalu Szekspirowskiego. Ciekawe, co pan powie tym razem?

Po prostu: Zapraszam na niecodzienny festiwal.

Tylko tyle? Myślałam, że może będzie to coś w stylu: „Zwłaszcza dziś, w czasach powszechnego zwątpienia, zagubienia i gasnących nadziei nie znajdziemy lepszego przewodnika niż William Szekspir". Tak przynajmniej uważają twórcy warszawskiego przedstawienia „Henryk V", spektakl zainauguruje tegoroczny Festiwal Szekspirowski ... online. Szekspir w czasie pandemii...

Na temat zarazy mistrz ze Stratfordu, w zasadzie, nie pisze nic. Było to zapewne zbyt dlań przerażające doświadczenie, by temat wprowadzać na scenę. Nie ma ani jednej sztuki, w której zaraza byłaby siłą napędową, by stanowiła o akcji scenicznej. Kwestia zbyt okrutna, by w ogóle jej tykać. Nasz pandemiczny festiwal nazwaliśmy roboczo Shakestream, bo też wiele wydarzeń - choć wystawionych na szekspirowskiej scenie - dotrze do widzów zgromadzonych przed ekranami komputerów w streamingowej formule.

A jeszcze w kwietniu mówił pan, że teatr przez internet to jak seks przez internet.

Tak, bo z jednej strony odczuwamy satysfakcję, że jakąś namiastkę teatru jednak damy ludziom, z drugiej jest jednak przekonanie, że teatr przy pustej widowni to sprzeczność. Ale poza brakiem widzów, wszystko będzie jak zawsze, spektakle, spotkania z twórcami, dyskusje. Wszystko, tyle że nie w teatrze, a online: na tę myśl aż mi ciarki w światłowodach przechodzą.

Szekspir to jest literatura na te czasy?

Jego przyjaciel, także dramatopisarz, Ben Jonson w epitafium poświęconym Szekspirowi napisał, że ów nie był dla swego czasu, tylko po wsze czasy. Coś w tym jest, bo wystawia się go w tysiącach inscenizacji każdego roku na całym świecie, i to nawet w czasie pandemii. U Szekspira nie ma widzenia świata, które teraz dołowałoby nas jeszcze bardziej. Miewa, oczywiście, rozmaite wątpliwości dotyczące bytu, zaświatów, życia wiecznego i tym podobnych kwestii, stawia wiele pytań, na które nie ma odpowiedzi, ale też znajdujemy u niego przeświadczenie o tym, że etyka, zasady moralne nie są arbitralnie stworzone przez system, Kościół czy państwo, tylko są prawem natury. To natura, której częścią jest człowiek, sprawia, że potrafimy odróżnić dobro od zła. A czasy zarazy wyzwalają w ludziach rozmaite namiętności i perwersje. Dzisiaj jeszcze może tego tak bardzo nie odczuwamy, ale już widać, jak politycy za łby się biorą, zamiast jednoczyć się i działać we wspólnej sprawie. Widzimy, jak kwestie polityczne powodują, że nagle odrzuca się ofertę wsparcia finansowego z Europy. To są niezrozumiałe decyzje, ale też nie chcę dawać tu wykładu na temat polityki, tylko uzmysłowić, jak działa czas zarazy, kryzysów. A jeszcze nie weszliśmy w zapaść gorszego rodzaju, gdy zaczną się braki żywności, wody, elektryczności! Przecież i to może się wydarzyć. W tekstach o tym, jak wyglądała zaraza w innych epokach, w średniowieczu czy renesansie, wyraźnie widać, jakie w tym czasie demony ujawniły się w ludziach. Agresja, a zwłaszcza szukanie winnych, bo przecież wszystkiego nie można było zwalać na karę boską, winnych szukało się pośród obcych. Czyli na przykład wśród Cyganów albo Żydów, których oskarżało się o celowe zarażanie chrześcijan. Pierwsze pogromy średniowiecznej Europy związane są właśnie z zarazą.


Prawdopodobnie gdyby dziś epidemia dotknęła dzieci, stopień napięcia wzrósłby niebotycznie. Jak pisze tłumacz „Henryka V", Piotr Kamiński: Jeszcze zatęsknimy za wzniosłością...

Na pewno... Szekspir był przekonany, że etyka wyróżnia człowieka od zwierząt. Nie tylko to, że myśli i mówi, ale też to, że ma zasady moralne, które respektuje. Słowo bestia pojawia się wielokrotnie w jego dramatach. Oznacza człowieka, który właśnie nie respektuje etyki. W to Szekspir wierzył dogłębnie.

Ale też w to, że tragizm naszego bytu jest łagodzony przez dobre cechy. Nawet w złych ludziach Szekspir każe nam widzieć pozytywy.

Tak, Szekspir, jak widać, jest na każde czasy, potrafi rozweselić i skłonić do zadumy nad życiem. Przemijanie jest ważnym motywem, choćby w „Hamlecie", mnóstwo tu elementów związanych z marnością życia, gnicie, robaki, niepewność tego, co po śmierci, czaszka i grób.
Czasem zdarzało nam się narzekać na to, co twórcy wyprawiają z Szekspirem. Ale grania do pustej widowni nie wymyślił nikt. Mam nadzieję, że ten koszmar minie. Granie przy pustej widowni jest przeżyciem. Dla mnie, jako dyrektora teatru, widownia bez widzów jest to co najmniej przykre doświadczenie.

Prawdziwy SzekspirOFF.

Jak powiedziałem: ciarki w światłowodach. Ale cieszę się, że chociaż w tej formule pokażemy widzom ciekawe przedstawienia. Bo i jest z czego wybierać. Co do interpretacji Szekspira... Często teksty proste, by nie powiedzieć banalne, o fabułach komediowych wręcz, potrafią w określonych okolicznościach wytworzyć znaczenia nieprzewidywalne, to kontekst decyduje o tym, jaka jest wymowa dzieła. Podobnie jest z Szekspirem, w „Juliuszu Cezarze" na przykład, mamy przecież zamach stanu powodowany pobudkami obywatelskimi: spiskowcy mordują Cezara za to, że podejrzewają, iż chce wprowadzić dyktaturę. To dobry przykład na to, jak pozornie prosty tekst może zaistnieć w obiegu społecznym, w kontekstach zbliżonych do tego, co się działo w Rzymie, przed narodzeniem Chrystusa. Ale w czasach Szekspira takich znaczeń „Juliusz Cezar" nie miał. Za to „Ryszarda II" wystawiono w przeddzień rewolty hrabiego Essexa, który chciał obalić rządy królowej Elżbiety, a tam jest scena detronizacji monarchy i to z dobrym skutkiem dla kraju. I w takim kontekście sztuka nabrała unikatowych znaczeń, choć rewolcie zanadto nie pomogła. Jednak Essex świadomie użył teatru jako medium komunikacji (gazet jeszcze nie było). Ludzi nie porwał, a głowę stracił.



Podczas festiwalu zobaczymy realizacje sprzed pandemii i te zrobione teraz. Bardzo się różnią te spojrzenia na Szekspira?

O wszystkim decyduje kontekst, polityczny, kulturowy, ekonomiczny. Nagle okazuje się, że jakieś nic nieznaczące zdanie czy wręcz słowo staje się niezwykle aktualne. Słowa zmieniają znaczenia w zależności od okoliczności, stają się też wydmuszkami, czego świadkami właśnie jesteśmy. Wiele słów straciło znaczenie w ostatnim czasie: moralność, uczciwość, konstytucja, prawo, sprawiedliwość. Są też słowa, które potrafią się przykleić do jakiej formacji, grupy ludzi czy partii, co widzimy choćby po ostatnich demonstracjach kobiet. Niektóre słowa przylepiły się do rządzącej partii już nieodwracalnie... Tego nie da się urzędowo odkleić. U Witkacego na przykład było mnóstwo sentencji, które pasowały do absurdów czasów PRL-u. W jednym z tekstów pada zdanie, że żyjemy w kraju, gdzie zdrajców mianuje się na ambasadorów.

Pamiętam, jak to wybrzmiało na scenie. Na widowni radość była wielka...

Twórcy jednego z festiwalowych przedstawień „Aktorzy przyjechali" mierzą się w swym spektaklu z lękami o przyszłość teatru. Jak zaznaczają: Rok 2020 jest dla aktorów rokiem próby. Z jednej strony to właśnie sztuka pozwoliła przetrwać wiosenny lockdown. Z drugiej - na liście potrzeb teatr znajduje się na odległej pozycji, a wizyta w teatrze przy ograniczeniach sanitarnych jest dla widzów aktem prawdziwej i szczerej odwagi, dowodem bezgranicznej miłości. Jest cała rzesza aktorów, muzyków i tancerzy, którzy ledwo wiążą koniec z końcem. A na miłość do teatru liczymy bardzo: sprawdzianem będzie okres po pandemii.

Niektórych ratują dotacje. Na żywiołowo komentowanej od kilku dni liście beneficjentów, którzy otrzymają pomoc od ministra kultury jest i Teatr Szekspirowski. Póki co fundusz został zawieszony. Jeśli jednak w końcu wypłacą pieniądze, teatr będzie musiał wydać te środki do końca roku. Kłopot?

Nie, bo fundusz ów może służyć na pokrycie już poniesionych kosztów. To nie jest tak, że dostaliśmy 600 tysięcy i musimy na gwałt je wydać. Ale w taką panikę, wiem skądinąd, wpadają co rok urzędy, i to niezależnie od tego, kto rządzi w kraju. W różnych urzędach takie pieniądze różnie nazywają. W jednym z nich to „spady". W innym, jak usłyszałem, to niewygasy. (śmiech)

Niewygasy ma teraz Teatr Szekspirowski.

Tak czy siak, dobrze że ministerstwo stara się coś zrobić. Często działają nieporadnie, ale tak to jest, gdy robi się coś szybko, po łebkach. Nie sądzę, by była to, ze strony ministerstwa, jakaś zła wola. Negatywny odzew środowiska był jedynie względem tych beneficjentów, którzy w opinii społecznej nie powinni w ogóle zabiegać o te środki.

Może za mało Szekspira czytają w ministerstwie?


Teatr tańca z Włoch przedstawi na festiwalu historię pewnej zagubionej kobiety, dla której jedynym ratunkiem jest lektura „Hamleta". Bardzo ładna książkowa scenografia. Ale coś podobnego mieliśmy już kiedyś w niemieckim „Hamlecie" Klaty.

Ciekawostką będzie tzw. teatr społeczny, metoda wspierająca budowanie więzi w lokalnych społecznościach, jak czytamy. Jej twórca, Philip Parr zapowiada, że podejmie próbę połączenia ludzi z różnych kultur i wyznań, z odmiennymi poglądami, innymi doświadczeniami, w różnym wieku, każdemu pozwalając odkryć jego niepowtarzalne talenty. Uczestnikami tego międzynarodowego projektu będą mieszkańcy Gdańska, a także performerzy z Islandii. Czech, Irlandii i Wielkiej Brytanii. Chętni do wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu musieli wypełnić szczegółową ankietę. Trzeba było na przykład podać kolor włosów...

Dylemat...

Podobny, przed laty, miały studentki, które chciały pojechać do Anglii. Skarżyły się, że podczas starań o wizę bezczelni urzędnicy w ambasadzie pytali, czy uprawiały seks z zapraszającą je osobą. Nie były pewne, która odpowiedź będzie lepsza... Co do teatru społecznego, to, proszę sobie wyobrazić, zgłosiło się mnóstwo chętnych, by wystąpić! Nawet kierowca tira z Wielkiej
Brytanii. Przedstawienie będzie zrealizowane w stoczni.

Kiedy wchodzi pan do teatru, zapomina pan o pandemii?

Trudno o niej zapomnieć nawet podczas festiwalu, zwłaszcza że właśnie pandemia spowodowała, że kilka zespołów nie mogło wziąć udziału w naszym święcie. Choćby znakomity teatr litewski, jednego z twórców przedstawienia dopadł koronawirus. Oczywiście, wszyscy zachowujemy ostrożność, ale wielkiego strachu nie czuję, ostrożny jestem, ale bez przesady. A gdy wchodzę do teatru, to akurat inna myśl mnie nachodzi…

Co to za myśl?

Że to nie powinno się zdarzyć...

Co nie powinno się zdarzyć? Pandemia?

Ten teatr. Jego powstanie graniczy z cudem. Cudem będzie też dzień, gdy pandemia się skończy, gdy widzowie, gdy wszyscy wrócimy do teatru... W tym roku, musimy zasiąść przed ekranem komputera, by obejrzeć choćby „Burzę" w jidysz, spektakl stołecznego Teatru Żydowskiego, który nawiązuje do pięknych przedwojennych tradycji czy „Burzę" bez słów wrocławskiego Teatru Pantomimy, albo „Hamleta" z Teatru im. Słowackiego w Krakowie, czy bardzo ciekawego „Leara" Anny Augustynowicz w wykonaniu aktorów z Legnicy i Opola. Jest w czym wybierać, bo i nasz SzekspirOff zapowiada się ciekawie.
Krakowskiemu przedstawieniu przyświecają słowa Wyspiańskiego ze „Studium o Hamlecie": „W Polsce zagadką Hamleta jest to: co jest w Polsce - do myślenia". Szekspir jest po wsze czasy, jednak...

Pan przed komputerem zasiądzie w smokingu?

Z kieliszkiem szampana? (śmiech)


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji