Artykuły

Kraków. Ostatnie próby przed Carmen TV

Dziś, jutro i pojutrze w hali nowohuckiej walcowni będzie można obejrzeć multimedialną opowieść o dramacie Cyganki.

- Na co dzień tańczę przede wszystkim flamenco albo tango. W tym widowisku natomiast oprócz tańca czekają mnie trudne, wręcz akrobatyczne zadania. Zjeżdżam po ostrej pochylni głową w dół, wiszę zaczepiona na linie za nogi nad sceną. Trochę się tego boję, ale ćwiczę, bo jest to dla mnie niezwykłe doświadczenie - mówi Anna Iberszer, tancerka, odtwórczyni tanecznej partii Carmen w spektaklu "Carmen TV", przygotowywanym w hali walcowni Mittal Steel Poland.

Trzy przedstawienia wielkiego multimedialnego widowiska zakończą trwający od poniedziałku w Krakowie IV Festiwal Sacrum-Profanum, przygotowany przez Krakowskie Biuro Festiwalowe.

W hali walcowni został wybudowany olbrzymi amfiteatr na blisko trzy tysiące miejsc. Punktem centralnym jest wielka okrągła arena, będąca obrotową sceną. Nad nią znajdują się trzy różnej wielkości okrągłe rampy, na których zamontowano ponad trzysta reflektorów.

Miejsca dla publiczności wypełniają połowę amfiteatralnej przestrzeni, pozostała część zaadaptowana została na drugi poziom sceny znajdujący się na wysokości kilku metrów, za którym umieszczony został centralnie największy telebim, po bokach, z prawej strony za orkiestrą i z lewej strony za chórem manekinów, dwa mniejsze ekrany.

Prace nad przygotowaniem walcowni do spektaklu trwały od początku września. Najpierw dokonano przeglądu hali pod względem bezpieczeństwa, później na posadzkę walcowni wysypano ponad 500 ton piasku, aby wyrównać podłoże. Budowa scenografii, sceny i widowni zajęła ponad tydzień. Od środy zaczęły się próby całego widowiska, wcześniej ćwiczono jedynie elementy spektaklu.

- Jestem zadowolony. Wszystko wygląda tak, jak sobie to wyobrażałem. Robię to, co zamierzałem i na razie się udaje - mówi podczas próby Jarosław Staniek, autor scenariusza, reżyser i choreograf widowiska.

- Musimy poprawić akustykę. Muzycy się bowiem nie słyszą nawzajem. Ale to jeszcze dopracujemy - podkreśla Marek Moś, dyrygent orkiestry AUKSO, kierownik muzyczny widowiska.

Na scenie panuje zamieszanie. Tancerze rozciągają się, ćwiczą poszczególne układy, a Carmen uczy się wbiegać na prawie pionową pochylnię oraz z niej ześlizgiwać. - Najpierw prawa ręka w dół, potem głowa, a na końcu nogi. Pamiętaj, oni cię złapią, a jeżeli nawet im się to nie uda, to spadniesz na rękę i bark, a nie na głowę. Tak jest bezpieczniej - tłumaczy reżyser.

Z boku sceny ćwiczą alpiniści. Aby się wspiąć na linie pod kopułę walcowni, potrzebują 35 sekund. Czy to dużo? - Jeszcze nie wiem - mówi reżyser. - Wszystko sprawdzimy za chwilę. - Jak będziecie się naraz we trzech wspinać, to zatrzymajcie się na różnych wysokościach. Tak będzie lepiej wyglądało - mówi alpinistom.

Właśnie przywiezione zostały czarne koszulki z napisem "Carmen TV". Przymierzają je ci, którzy wcielą się w role pracowników telewizyjnych. - Dobrze. Musicie mieć tylko do tego czarne spodnie - dodaje reżyser.

Jarosław Staniek zdecydował się opowiedzieć historię Carmen, nadając widowisku formę telewizyjnego reality show. Uznał, że jest to najlepszy sposób na współczesną opowieść o Cygance Carmen, która igra z uczuciami innych.

Na arenie tańcem pokazany zostanie dramat głównej bohaterki i jej śmierć, jednocześnie obok sceny będzie się rozgrywała akcja związana z realizowaniem programu w studiu telewizyjnym. Przygotowane zostały już kamery, a obok sceny leżą gotowe plansze z czerwonymi napisami "Ole!!!", "Uwaga" oraz "Aplauz". Na telebimach będą wyświetlane - co ćwiczą kamerzyści - zbliżenia głównych bohaterów.

- Spektaklem tym chciałem pogodzić dwa żywioły. Zachować wartość dzieła Bizeta i dać wszystkim miłośnikom opery możliwość przeżycia muzycznej opowieści, a tym, którzy nie lubią opery, lecz przyszli na widowisko, pokazać spektakl multimedialny, współczesny - mówi Jarosław Staniek. - Poza tym moje przedstawienie jest kpiną z wykorzystywania prawdziwych uczuć do budowania sztucznego tworu, jakim jest show telewizyjny - dodaje.

Wersja baletowa spektaklu została uzupełniona o najsłynniejsze arie z opery "Carmen" Bizeta w wykonaniu śpiewaków: Anny Lubańskiej (Carmen), Adama Zdunikowskiego (Don Jose) i Dariusza Siedlika (Escamillo).

- Ćwiczymy. Soliści wyjeżdżają na podnośnikach. Dobrze... Czy jak jedziecie do góry, możecie w tym momencie śpiewać? - pyta reżyser. - Nie wiem, musielibyśmy spróbować - krzyczy z góry Anna Lubańska. - Ale to się giba. Chłopaki, jakby co, to mnie złapcie - zwraca się śpiewaczka do tancerzy stojących wiele metrów niżej.

Główną postacią widowiska "Carmen TV" będzie prowadzący program telewizyjny, w którego rolę wcieli się Maciej Maleńczuk. Teraz na próbie, z nagim torsem, okryty rozpiętym fioletowym długim płaszczem, ćwiczy zjazdy z pochylni. Carmen zaś w czerwono-czarnej sukni z długim trenem wkłada alpinistyczną uprząż, by zawisnąć nad sceną.

- Bardzo wszystkich proszę. Oszczędzajcie kostiumy. Spróbujcie, czy są dobre i na tym koniec - prosi Jarosław Staniek. - Mamy przecież przed sobą aż trzy przedstawienia. Kostiumy muszą wytrzymać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji