Artykuły

Kraj. Kulturalne propozycje na weekend

Teatralna magia - czyli ciężka praca, nerwy, konflikty i wyobraźnia. Na festiwalu Docs Against Gravity dokument o najważniejszym polskim reżyserze teatralnym. Co jeszcze zobaczymy w weekend?


Film ma w sobie coś z podglądactwa. To nienowa myśl, ale intensywnie mi towarzyszyła, gdy oglądałem „Spróbujmy wskoczyć do studni”, pokazywane na festiwalu Millennium Docs Against Gravity.

To dokument o Krystianie Lupie - najsłynniejszym bodaj żyjącym polskim reżyserze teatralnym, żywej legendzie. Nie jest to jednak zwyczajny dokument o teatrze, jaki znalibyśmy z telewizji. Nie ma tu gadających głów, krewnych, znajomych i kolegów po fachu mniej lub bardziej uprzejmie serwujących anegdoty o artyście. Nie ma fragmentów przedstawień; nie ma skrótu biografii, rzutu oka na dom rodzinny czy zdjęć z młodości.
Lupa w półmroku

Jest samo mięso. Obserwacja procesu twórczego, aktorów i reżysera w półmroku. O pracy Lupy krążą legendy. Tu widzimy, co się za nimi kryje. Lupa "podgrywa" za aktorów - partneruje im w scenach, porywa ich opowieściami i rozważaniami, wreszcie „wkłada im do głowy” monologi wewnętrzne, mówiąc do nich rozmaite, brutalne, dowcipne, osobiste i/lub liryczne rzeczy, gdy grają.


Okruchy tego zostają zresztą w ostatnich spektaklach Lupy również w finalnych wersjach, gdy obecny w teatrze reżyser zwraca się do aktorów przez mikrofon również w trakcie przedstawienia. Twórcy filmu Piotr Stasik i Dorota Wardęszkiewicz pozostawiają te teatralne czary-mary właściwie bez komentarza. Patrzą, a my z nimi.

Spektakl, do którego próby oglądamy, to „Proces” według Kafki w Nowym Teatrze w Warszawie. Miał premierę 15 listopada 2017 r., koprodukowały go trzy inne sceny: Studio, Powszechny i TR Warszawa. W „Procesie” wystąpili przede wszystkim aktorzy ze zniszczonego wspólnie przez lokalną dolnośląską i centralną pisowską władzę Teatru Polskiego we Wrocławiu - to tam pierwotnie miała się odbyć premiera. Atmosferę oczekiwań podkręcała sytuacja rymująca się z tematem Kafki - władza majstrująca przy wymiarze sprawiedliwości.
Macanie na ostro

- Chwilami mam wrażenie, że wizja Kafki staje się wręcz eufemizmem wobec impetu absurdu w Polsce - mówił Lupa przed premierą "Wyborczej". Jeden z odtwórców głównej roli, Andrzej Kłak, opowiadał natomiast w wywiadzie dla „Dwutygodnika”: - Mam wrażenie, że wszyscy – Krystian też – odczuwaliśmy presję, że "musi być zrobione". Było bardziej nerwowo. We Wrocławiu miałem odczucie, że mamy więcej czasu na macanie się z tematem. Tutaj trzeba było się macać na ostro.

I jest ostro. Film „Spróbujmy skoczyć do studni” trwa 40 minut. Twórcy dokumentu niemal połowę tego czasu wypełniają zaledwie jedną sceną kłótni. Kłócą się reżyser Lupa i aktor Piotr Skiba, grający u Lupy od lat 70. ubiegłego stulecia. O co się kłócą? A o to, jak Skiba ma zejść z łóżka w jednej ze scen i w którą stronę zagrać dialog.


Drobiazg? O, zobaczcie tę scenę, jeśli tak myślicie. Napięcie, dramatyczne krzyki, szorstki język; Skiba zarzuca Lupie, że jego pomysł jest niedorzeczny, nielogiczny i nie odpowiada tekstowi, Lupa Skibie, że właśnie taki ma być, bo zawiera w sobie coś ekstremalnego.
Drobiazg drobiazgowi nierówny

To może wydawać się trochę zabawne, a trochę urocze - dwóch starszych panów w długoletnim bliskim związku kłóci się na śmierć i życie o coś, co z zewnątrz wydaje się drobiazgiem, a co dla nich jest szalenie ważne. Niby to gotowa scena do ambitnego serialu z Netflixa, komediodramatu w rodzaju „The Kominsky Method” z Michaelem Douglasem. Ale to jest „naprawdę”.

Na pewno naprawdę? Podglądając kłótnię o scenę, film podejmuje rodzaj gry z czymś, co na szybko efektownie i felietonowo nazwę teatralną magią, a jest po prostu, bagatela, trzymaniem się intuicji i precyzyjnego warsztatu jednocześnie. Nie pamiętam ze spektaklu, jak Skiba ostatecznie przewala się po tym łóżku, i nie mam pojęcia, czy faktycznie miało to takie znaczenie. Może nie miało żadnego, a może to jeden z niedostrzegalnych szczegółów, które decydują o kształcie całości. Dlatego nie wiemy, jak ważny lub nieważny jest pokazany konflikt. Wybieramy wersję, wierzymy na słowo.


Gra się też w „Spróbujmy wskoczyć do studni” z czasem, z jego odczuwaniem i upływem - co Lupa robi często w swoich wielogodzinnych przedstawieniach. Na cztero- czy ośmiogodzinnej próbie taka kłótnia to incydent intensywny i wywołujący może w postronnych pewne skrępowanie czy zażenowanie, ale chyba raczej epizodyczny. W filmie - przypomnę, 40-minutowym - wypełnia połowę czasu naszego bycia w świecie Lupy, dając nam posmakować koncentratu z emocji, które sięgają zenitu na trzy dni przed premiera. To ten czas, kiedy i bez dodatkowej presji i skomplikowanej historii projektu twórcy teatralni nie odbierają telefonów, nie udzielają wywiadów, nie podlewają kwiatów i zapominają o posiłkach.

O próbach teatralnych mówi się, że mają swoją intymność. Ludziom spoza branży, tak zwanym cywilom, ale też artystom niezaangażowanym w daną konkretną produkcję nie jest łatwo na nie wejść - zezwolenie na to stanowi dowód sporego zaufania. Powstał z tego dokument naprawdę niezwykły.

Pokaz "Spróbujmy wskoczyć do studni" - 12 września, w sobotę, o 15 w warszawskiej Kinotece. Od 19.09 zaczyna się edycja online Festiwalu Millennium Docs Against Gravity.


W weekend także:

"Ema" - premiera kinowa nowego filmu Pabla Larraina, twórcy m.in. głośnej "Jackie".

"Jedzonko" - spektakl Katarzyny Szyngiery, Mirosława Wlekłego i Marcina Napiórkowskiego o nawykach żywieniowych i polityczności jedzenia. Piątek, sobota i niedziela w Teatrze Słowackiego w Krakowie.

"Wracać wciąż do domu" - Ursula Le Guin, czyli klasyka fantastyki, w reżyserii Magdy Szpecht. Piątek, sobota i niedziela w TR Warszawa.

Rusza Festiwal OFF Camera w Krakowie.
Do poczytania:

Pogrzeb Stalina - dlaczego krwawy tyran był żegnany niczym bóg? Tadeusz Sobolewski o nowym filmie Siergieja Łoźnicy.

Były działacz Ruchu Narodowego poszedł na Marsz Równości ze swoim chłopakiem - wywiad Grzegorza Szymanika w "Dużym Formacie".

"Musimy śmiać się z siebie samych, bo jesteśmy oportunistami" - mówił zmarły czeski reżyser Jirí Menzel w ostatnim wywiadzie dla "Wyborczej".

Dlaczego Disney jest krytykowany za "Mulan"? O chińskich uwikłaniach kina.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji