Artykuły

Nie marzę o wielkiej roli

- Profesor Lassek wywróżyła mi przyszłość już w szkole teatralnej. Mówiła, że nie będę wychodził z telewizji. I tak się stało. Od początku pracy zawodowej mam szczęście do telewizji. Z tego powodu nie narzekam. Gra w "Klanie" nie jest moim wyborem. To raczej znak czasu - mówi PIOTR CYRWUS, aktor Starego Teatru w Krakowie.

Postać Rysia stała się bardzo popularna. Czy nie ciąży panu po tylu latach osobowość granej przez pana serialowej postaci?

- Wyposażyłem Ryszarda we wszystkie dobre cechy Piotra Cyrwusa. Może jest taki, jak niektórzy mówią - za idealny. Inni mówią, że zbyt ciapowaty. Mam tylu zwolenników, ilu przeciwników. Nie odczuwam jednak zbytniego obciążenia.

Co zmieniłby pan w swoim bohaterze?

- Na razie nic. W telenoweli jest jak w życiu, tak szybko się nie zmieniamy. Chyba że gramy w filmie fabularnym czy na scenie. Tam postać ma większą możliwość metamorfozy. W serialu bohater nie może podlegać zbyt wielkim wstrząsom. Widzowie muszą wiedzieć, że jeden Lubicz jest lekarzem, a drugi taksówkarzem. Ktoś jest dobry, a ktoś inny zły. To jest jakby schemat, jak odrębność gatunkowa. Czasem jednak mnie drażni, gdy ludzie uważają, że ja i Ryszard z "Klanu" to jak jeden do jednego.

Jednak więcej was łączy...

- Nie chciałbym, aby to brzmiało jak przechwałki, ale myślę, że łączą nas przede wszystkim dobroć, szacunek i troska o rodzinę. W moim zawodzie rodzina to przystań, to oddech od pracy, od bieganiny. Mam troje dorosłych dzieci, dom w Krakowie i tam jest moje miejsce. Kiedy wracamy do niego po wakacjach, jest szczególnie przyjemnie.

Dlaczego w środku sierpnia jest pan w Lubinie, a nie nad Bałtykiem czy na Hawajach?

- W tym roku akurat mam taką pracę. Kiedyś zrobiłem reklamę z Eurobankiem. Teraz mnie poproszono, abym poprowadził promocję kredytów. Na Hawaje raczej bym i tak nie pojechał. Ludzie sobie wyobrażają, że aktorzy, o których czytają w kolorowych pismach żyją w oderwaniu od realiów. Śmieszy mnie to i drażni. My aktorzy, tzw. gwiazdy, a raczej, jak uważam, "gwizdy" jeździmy tramwajami, pociągami. Żyjemy w przestrzeni zupełnie innej niż się nam czasami przypisuje.

Jakim samochodem pan jeździ?

- Czteroletnim citroenem. Nieźle.

Ponadto ma pan spory dorobek artystyczny. Między innymi kreacje Jaśka w "Weselu", Michaiła Zubowa w monodramie "Zapiski oficera Armii Czerwonej", Korotkowa w "Diaboliadzie" Bułhakowa, Walka w "Ferdydurke", Walusia w sztuce "Do piachu" w reżyserii Kazimierz Kutza. Z tę ostatnią rolę otrzymał pan nagrodę prezesa zarządu Telewizji Polskiej w 1990 roku. Pozostało zapytać, czy spełnił się pan jako aktor?

- Nie należę do tych, który się spełniają. Myślę, że nigdy się nie spełnię. Nie osiągnę samozadowolenia. W tym zawodzie jest bardzo dużo horyzontów, które trzeba przekraczać. Jestem człowiekiem spalającym się w pracy. Teraz na przykład dużo reżyseruję. Ostatnio zrobiłem z koleżanką "Ławeczkę" Aleksandra Gelmana, gdzie również gram i śpiewam piosenki Włodzimierza Wysockiego. Ciągle poszukuję. Może dlatego, że bardzo późno, w moim mniemaniu, zdecydowałem się na aktorstwo - dopiero w IV klasie liceum.

Co pana inspiruje do poszukiwań?

- Myślę, że ziemski dramat człowieka. Staram się go zrozumieć. Dużo czytam. Odchodzę od powieści na rzecz książek historycznych czy pozycji reporterskich. W tej chwili czytam "Sprawę honoru" - historię polskich pilotów myśliwskich. Moim ulubionym pisarzem jest Maraj, zaczytuję się w jego "Dziennikach".

Gdyby raz jeszcze mógł pan wybierać, zdecydowałby się pan znowu na aktorstwo?

- Myślę, że tak. Czasem sobie leżę wieczorem i dziękuję Bogu, że miałem szansę spróbować. Nie byto łatwo. Do Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie dostałem się dopiero za drugim razem. Na pierwszym roku miałem wiele problemów. Teraz też nie zawsze jestem zadowolony. Bywa nawet, że chcę zrezygnować, bo czasem choćby nie wiadomo, ile siły włożyć w pracę, nie ma satysfakcji. To jest zmaganie przerywane chwilami wytchnienia. Gdy coś odkryję, w moim mniemaniu małe światełko w tunelu, wtedy sobie myślę, mój Boże, nic lepszego nie mogło mnie spotkać.

A kiedy znajdzie się pan pod obstrzałem krytyki?

- Każdy z nas lubi, jak go pochwalą, a przeżywa, gdy zgania. Ale. jestem "starego wychowania". Zawsze pamiętałem, że nawet gdy dostanę piątkę, to nie mogę się zbytnio cieszyć, bo, jak mi mówili, niebawem mogę dostać dwójkę i może być źle. Oczywiście powoli się z tego wyzwalam. Na ziemi jest tak mało szczęścia, dlatego dobre chwile trzeba zauważyć. To są chwilki, ale gdyby ich nie było, nie byłoby pełni życia.

Czego oczekuje pan od widza?

- Zrozumienia. Profesor Józef Tischner, mój wielki duchowy przywódca, zawsze potrafił patrzeć na film czy teatr ze zrozumieniem i przychylnością. Wtedy byłem młodszy, zbuntowany. Oburzałem się głośno, gdy coś było niedobre. Wtedy profesor mówił: "Piotruś po czterdziestce jest zupełnie inaczej. Staraj się zobaczyć w każdym coś dobrego. Bo każdy człowiek, jak coś robi, to chce to zrobić dobrze". Teraz rozumiem. Staram się, żeby to, co robię było dobre, również dla drugiego człowieka.

Jak każdy aktor marzy pan o wielkiej roli?

- Nie marzę. Uważam, że w każdej roli, jeżeli się ją dostanie, można znaleźć to coś. Jestem rozmiłowany w teatrze, dzięki Ewie Lassek, mojej wielkiej pani profesor i aktorce Teatru Starego. Chciałbym tam zawsze grać. Tam są moje stare śmieci i znane kąty. Ale profesor Lassek wywróżyła mi przyszłość już w szkole teatralnej. Mówiła, że nie będę wychodził z telewizji. I tak się stało. Od początku pracy zawodowej mam szczęście do telewizji. Z tego powodu nie narzekam. Gra w "Klanie" nie jest moim wyborem. To raczej znak czasu. Ale nawet w takim serialu jak "Klan" można zrobić wiele dobrego. Choćby pracując na planie z Maciusiem. Jeżeli człowiek nie spotyka się z takimi Maćkami czy ludźmi starszymi, nie ma pojęcia, ile traci. Gdy obcuje się z nimi prawie codziennie, to wie się, że to wspaniali ludzie, przepełnieni miłością, gotowi, aby dawać. I wie się, że bez nich nie byłoby pełni życia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji