Artykuły

Kraj. Ludzie kultury bronią Gajosa przed PiS-em

Europosłanka Beata Mazurek nazwała Janusza Gajosa "prostakiem", a na Twitterze wybitnego aktora zaatakowali liderzy obozu rządzącego Piotr Gliński i Ryszard Terlecki. Wcześniej Gajos skrytykował Jarosława Kaczyńskiego za "podzielenie naszego kraju".


- Dobry aktor zostanie dobrym aktorem, a chwilowi komentatorzy jego poczynań przeminą. Tak jak przeminęło Zjednoczenie Patriotyczne "Grunwald" - tak Daniel Olbrychski w rozmowie z "Wyborczą" skomentował napaści polityków PiS na aktora po jego krytycznej wypowiedzi.


Na Pol'and'Rock Festivalu Janusz Gajos, w rozmowie z Katarzyną Janowską, powiedział o Jarosławie Kaczyńskim: - Mały człowiek jednym ruchem ręki podzielił nasz kraj i nas samych na pół. To jest zbrodnia (…). W ten sposób powstawały najgorsze sprawy na świecie. Tak powstawało to, co się później nazywało hitleryzmem.


Janusz Gajos. Afera o "małego człowieka"


Na komentarze strony rządzącej nie trzeba było długo czekać. – Wyraźnie widać, że PRL, "Czterej pancerni i pies" odcisnęły trwały ślad na mózgu Gajosa. Bardzo przekonująco zagrał rolę zdegenerowanego prokuratura w filmie "Układ zamknięty". Pewnie, to tylko przypadek. A tak po ludzku, insynuacje prostaka - oceniła w mediach społecznościowych europosłanka PiS Beata Mazurek.


- Pani Beatko kochana, pan Gajos w Pancernych tylko udawał Janka, bo jest aktorem. Tak jak Pan Prezes udawał kiedyś Placka. Przecież nikt nie twierdzi, że ukradł nam Polskę, dlatego że tak łatwo mu kiedyś poszło z Księżycem - żartobliwie skomentował post europosłanki pisarz i dziennikarz Cezary Łazarewicz.


Ironicznie do sprawy podszedł także Grzegorz Kalinowski, pisarz, korespondent wojenny, autor filmów dokumentalnych: - Dziwię się, że pani Mazurek nie powiedziała np. żebyśmy nie przejmowali się słowami alkoholika. Ale czy oglądała "Żółty szalik"? Mogła pojechać mocniej, ale wyszło na jaw, że jej wiedza o Januszu Gajosie jest niewielka - mówi "Wyborczej" Kalinowski.


I dodaje: - Pani Mazurek strzela z grubej rury ku uciesze swoich followersów. Taka jest moda. Niedawno Rafał Ziemkiewicz wyśmiewał Jerzego Stuhra, który walczył o życie. Po jednej stronie budzi to niesmak, a po drugiej stan niemal ekstazy.


Odwaga zwolenników PiS staniała - pewne zachowania, które kiedyś były uważane za niestosowne czy wulgarne, są dziś uznawane za coś potrzebnego. 


Janusz Gajos wypowiedział zdanie, które jest jak najbardziej merytoryczne i zasadne, oparte na tym, co się dzieje w Polsce. Pani Mazurek, nie mając takich argumentów, wali obuchem - konkluduje Kalinowski.


Walka z "elitami"


Wypowiedź Beaty Mazurek nie jest jedyną reakcją na słowa Gajosa. - Mali, śmieszni ludzie. Wydaje się im, że występują na Narodowej Scenie, a to tylko teatrzyk marionetek - dorzucił szef klubu PiS Ryszard Terlecki.


Poproszony przez nas o komentarz Jan Englert, aktor i dyrektor Teatru Narodowego, w którym występuje Gajos, odparował krótko:


W repertuarze Teatru Narodowego nie ma i w najbliższym czasie nie przewidujemy spektakli marionetkowych.


Wicepremier i minister kultury Piotr Gliński napisał z kolei: Dobry aktor nie jest świętą krową. Nie możemy się godzić na takie obelgi w życiu publicznym. Niech Pan Janusz Gajos sobie przypomni, kto rozpoczął przemysł pogardy, wymierzony w Prezydenta, który nadał mu tytuł profesorski.


- To szczyt hipokryzji i zakłamania – mówi "Wyborczej" Grzegorz Małecki, aktor, kolega Gajosa z Teatru Narodowego w Warszawie. - Kiedy prawa strona obrzuca obelgami innych, to Gliński milczy. Nie przeszkadzały mu wypowiedzi Joachima Brudzińskiego, który nazywał artystów „skundloną elitą”. Nie reagował także na słowa Jana Pietrzaka, który mówił, że opozycja to nowotwór, który trzeba wyciąć. Życzę politykom PiS większej odwagi; aby potrafili skrytykować kogoś we własnych szeregach, a nie tylko widzieć drzazgę w naszym oku.


- Ludzie kultury są regularnie obrażani. W tym sensie Janusz Gajos ma rację; władza nas dzieli, mówi wprost, że uważa nas za gorszych - kontynuuje Małecki.


Według aktora atak PiS możemy tłumaczyć strachem przed artystami. - Ludzie sztuki często stają w kontrze wobec władzy. Rządzący boją się niezależnych artystów - konstatuje.


- Rządzą nami ludzie podli, a inteligenci pośród nich się tą podłością upajają - komentuje Daniel Olbrychski. - Widzieliśmy już różne rzeczy, ale tak obrzydliwie nie było nigdy. Takiego zwyrodnienia, takiego niskiego poziomu moralnego sobie nie przypominam. Pamiętam podziały po roku 1976, byliśmy nielubiani przez ówczesną władzę, niektórzy mieli szlaban na występy w telewizji. Dziś sami nie pchamy się do telewizji, zastanawiamy się, czy zagrać w Teatrze Telewizji. To się jednak przeleje. Może społeczeństwo potrzebuje, żeby obecna władza sięgnęła dna?


Według Kalinowskiego wypowiedzi polityków PiS świadczą o dążeniu władzy do obalenia dotychczasowych "elit kulturalnych". - To kolejna odsłona walki z elitami, które są niewygodne, kosmopolityczne, zbyt światowe i mówią to, co chcą mówić.


PiS myśli: Mamy swoje elity, więc te stare trzeba ośmieszyć.


Teraz wybitnymi aktorami są dla nich Katarzyna Łaniewska czy Jerzy Zelnik, którzy sympatyzują z PiS. Władza będzie kontynuowała tę politykę. Będą traktowali kogoś jak wybitnego artystę, tylko jeśli będzie "grzeczny". Tak było w PRL-u i to wraca.


I dodaje: - Gajos to nasz skarb, z którego powinniśmy być dumni. Powinniśmy słuchać takich ludzi, pochylać się nad tym co mają do powiedzenia, a nie reagować w ten sposób. To "urok" tej władzy.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji