Artykuły

Księga rozdzieleń. Rozmowa z Lidią Amejko

- Bo metafora to nie opis, tylko translacja, przeniesienie na inną materię, przekład na inny "język". Trafna metafora napędza cały utwór, sprawia, że wszystko - przynajmniej dla pisarza - staje się odkryciem - Dorocie Jovance Ćirlić opowiada Lidia Amejko.

Dorota Jovanka Ćirlić: Kiedy rozmawiałyśmy w 2006 roku, powiedziałaś, że "zamiast pisać rzewne kawałki" o szwaczkach stworzyłaś Służebnicę Obrąbka, która jest patronką Przejścia. Obrąbek, piękne słowo. Płaszcz, bohater twojej najnowszej sztuki, ma za sobą niejedno przejście. Skąd taki bohater?

Lidia Amejko: On jest materializacją idei, o której chciałam ci opowiedzieć. Dlatego zaproponowałam, żeby nasza rozmowa nosiła tytuł "Księga rozdzieleń". Płaszcz jest na początku belą materiału - to jest stan pełni, nie ma krawędzi, nie zaczyna się i nie kończy, nie ma formy. I następuje pierwsze rozdzielenie, pierwsze rozcięcie, moment, gdy egzystencja zyskuje pierwszy mało skomplikowany, prostokątny kształt. Chcę powiedzieć, że u początków naszej kultury stoi wielka "Księga Rozdzieleń", bo Genesis nie jest niczym innym jak cięciem i rozdzielaniem na kawałki. Ziemia, Niebo i tak dalej, i tak dalej, dlatego u mnie Stwórca występuje pod imieniem Sartora, krawca.

Fascynują cię metafory?

Tak. Żyjemy w czasach wspaniałego rozwoju literatury faktu, książek biograficznych, dokumentalnych, więc pora zadać sobie pytanie, w czym tkwi siła tego skrawka, który jeszcze pozostał. Czym różni się od literatury non-fiction? To właśnie metafora tworzy tę różnicę. Bo metafora to nie opis, tylko translacja, przeniesienie na inną materię, przekład na inny "język". Trafna metafora napędza cały utwór, sprawia, że wszystko - przynajmniej dla pisarza - staje się odkryciem. Z czasów komuny wynieśliśmy przekonanie, że metafora to zabieg, który ma coś ukryć przed cenzorem. Teraz metafora już nie ukrywa, tylko odkrywa. Pokazuje inny aspekt rzeczywistości. Tacy autorzy, jak ja, na tym skrawku literatury, nazwijmy ją no-no-fiction, żyją "na wariackich papierach", szukają dobrych metafor i odżywiają je swoją wyobraźnią.

Stąd bierze się twoje "otorbianie cudownością" (to miał być tytuł naszej rozmowy)?

Również. Otorbianie dotyczyło moich "Świętych". Ale, jak powiedział mój mistrz David Lynch, artysta daje przede wszystkim świadectwo swojej wyobraźni. Pisząc o Świętych, bawiłam się wyobraźnią. W najnowszej sztuce postanowiłam użyć metafory jednolitej, totalnej i zobaczyć świat z punktu widzenia płaszcza damskiego.

Wróciłaś też do pytania o istnienie bądź nieistnienie duszy.

O tym za chwilę, wróćmy jeszcze do metafory. Metafora to universalium kulturowe, występuje w każdej kulturze, jest narzędziem ludzkiego myślenia. Koncepcja "kozła ofiarnego" René Girarda wynika z tej zdolności metaforyzowania, podobnie jak zamienianie liter na obrazy podczas czytania. Metafora jest też bardzo szczególnym narzędziem poznawczym, bo poznajemy poprzez uczucia, jakie wywołuje w nas obraz - metafora dociera wprost do naszego serca, przebija je, sprawia, że rozumiemy coś, chociaż nie potrafimy powiedzieć dlaczego. I to nawet dobrze, ponieważ metafora zdycha, kiedy próbuje się ją objaśnić.

A już chciałam zapytać o metaforę, którą stało się dla ciebie spotkanie dwóch przedmiotów, dwóch ulicznych dekli z napisami GAS i GAZ. O ducha minionej epoki zaklętego w materii.

Poczekaj. Zacznijmy od pierwszych rozdzieleń. Na początku jest Sartor, który rozdzielił, jak mówiłam, Niebo i Ziemię. Jest takim krawcem sześciodniowym, a jak wiemy, gest rozcięcia jest nieodwracalny. Nie można się pomylić. Jak ktoś wytnie dwa lewe rękawy, to jeden z nich musi zniszczyć. I pomyślałam: a gdyby Sartor nie był krawcem sześciodniowym, tylko wiecznym dziewiarzem?

Dziewiarzem?

Uwielbiam słowo "dziać", "dzianie". Swetry się dzieje, czapki i skarpety. Dzianie to bardzo powolne stwarzanie czegoś z jednej jedynej nici. Pomyślałam sobie: gdyby był wiecznym dziewiarzem, gdyby dział świat W stwarzaniu krawieckim jest rozmach, siła, nawet okrucieństwo - są nóż, nożyce, cięcie - radykalizm, który napawa mnie grozą. I teraz wyobraź sobie, że zamiast tego, fundamentalna księga naszej kultury opisuje takie dziergane Genesis: oto siedzi sobie ktoś, kobieta lub mężczyzna, i powoli robi ten świat. A co jeszcze ciekawsze, kiedy im coś nie wyjdzie - można to spruć i zacząć od nowa, z tej samej nici. Zafascynowała mnie możliwość naprawiania świata poprzez dzianie. Zrozumiałam, że ta metafora jest bardzo żyzna, że z niej wiele wynika. I właściwie tylko podążyłam jej śladem. Uświadomiła mi radykalizm rozdzieleń i ich nieodwracalność. Kiedy potem następuje połączenie Płaszcza i Tej-na-którą-był-krojony, ciała i duszy

U ciebie dusza jest jak najbardziej śmiertelna.

Tak, odwracam wszystko. Dla mnie ciało jako materia jest nieśmiertelne, w tym względzie jestem materialistką tekstylną. Rzecz jasna, dusza myśli inaczej, uważa, że jest nieśmiertelna, ale nie oszukujmy się, nasze ubrania nas przeżyją. Człowiek to laminat, sklejka, zadziwiające połączenie, które powstało wskutek, jak uważają gnostycy, miłości czy pożądania, ta nasza dramatyczna podwójność jest nietrwała - więc i to, co zdawało się być pełnią, również ulega rozdzieleniu.

I w końcu pojawia się Miasto, B/W, B (Breslau) łamane (należałoby raczej powiedzieć: "rozłamane") przez W (Wrocław). Tutaj ludzie żyją w czymś, co przypomina mi tę słynną "różnię" z eseju Derridy. Derrida analizuje dwa słowa, które brzmią tak samo, choć pisze się je inaczej: "difference" i "differance". Kiedy chodzi się ulicami Wrocławia, to pod stopami cały czas pojawiają się te dekle ze słowami GAS i GAZ, fonetycznie nie do rozróżnienia, "nieme znaczenie" - to są dla mnie prawdziwe emblematy Miasta. Każdy, kto zwróci na to uwagę, zrozumie, że to miasto też jest podwójne, jest laminatem, złożeniem dwóch miejsc, dwóch czasów, dwóch kultur - a ja mam wrażenie, że nie mieszkam ani w mieście z "s" na końcu, ani w mieście z "z".

Jesteś z różni?

Tak, z tej różnicy, która nie jest bytem żadnym, tylko relacją, hiatusem, luką. Życie w różni posiada szczególne cechy. Na przykład to, że najpierw w dzieciństwie zadaje się pytania w rodzaju: dlaczego nasza historia zawsze toczy się gdzie indziej, a nie tutaj, gdzie mieszkam? Rozważanie, co jest nasze, a co nie, we Wrocławiu nie ma sensu, więc człowiek nagle z radością stwierdza, że jest wolny od wszelkiego rodzaju nasizmu. Ja nie potrzebuję już tych korzeni, to niebywały rodzaj wolności. A paradoksalne jest to, że obecny Wrocław to najbardziej ksenofobiczne, obok Białegostoku, miasto, ze swoimi neonazistami, różańcowymi frakcjami i tak dalej. A więc to, co na takich jak ja działa wyzwalająco, na innych działa wręcz na odwrót. I to jest wielka zagadka. "Wrocław - miasto spotkań"... z pięścią kibola i neofaszysty, to przykre.

Ale jednocześnie czuje się, że to miasto jest ci bliskie.

Tak, jest mi bliskie, powiedzmy, jak brat, który zszedł na złą drogę.

Powiedziałaś kiedyś, że ze śmierci rodzi się literatura, teatr, kino, muzyka, malarstwo. Buntujesz się przeciw anihilacji, pozwalasz zmarłym żyć?

Może nie tyle ze śmierci, ile raczej z lęku przed nią. Dobrze rozumiem stwierdzenie Larsa von Triera, który powiedział, że umiera kilka razy dziennie, więc kiedy już śmierć przyjdzie naprawdę, będzie dobrze przygotowany. Całe moje pisanie to były takie baśnie o tym, jak oszukać śmierć. W naszej kulturze brak rytuału odchodzenia, który nie budziłby lęku. Starałam się obłaskawiać ten lęk. Janina, Służebnica Obrąbka, stała się patronką Przejścia, czegoś, co powinno być kunsztowne, piękne i dobre, bo nicość, cudownie obrębiona, może się stać wręcz czymś pożądanym. Ale wydaje mi się, że w Silesii, silentii ten lęk nie istnieje, albo jest dobrze ukryty pod podszewką Płaszcza. Jestem teraz innym człowiekiem, i chciałam napisać o rozstaniach, które konstytuują naszą egzystencję. Nasza egzystencja jest ciągiem rozstań, tak jak wszechświat jest ciągłym uciekaniem od jądra.

To dlatego w twoim pisaniu nie ma miłości?

Rozstanie jest rewersem miłości, przynajmniej dla mnie. Borges powiedział gdzieś, że nie ma innego raju niż utracony. Jeśli coś stało się rajem, musimy to najpierw utracić. Kiedy utracimy miłość, staje się ona miłością mityczną. Rozstanie generuje miłość.

Zejdźmy na chwilę na ziemię, porozmawiajmy o twoim warsztacie pisarskim. Co jest tym impulsem, który uruchamia twoją wyobraźnię?

Obraz, zawsze obraz. W jednym z opowiadań napisałam, że mówienie jest nawykiem rąk, bierze się z tego, co człowiek wytwarza rękami. Dlatego tak często sięgam do manualnych obrazów. Dla mnie takim ważnym obrazem jest tkactwo, bo lubię sensualność materii, lubię jej dotykać. Fascynuje mnie, jak bardzo trudna jest to dziedzina twórczości, jak bardzo pierwotna. I jak bardzo oddziałuje na język. Metafory tkackie dotyczące wątku, snucia, nici, splotu (okoliczności) są, o ile mi wiadomo, wszechobecne. Dlatego też nawiedziła mnie inna metafora, metafora krawiectwa. Zafascynowałam się krojem, modą. Oglądam stroje Wielkich Krawców, każdy z nich jest dla mnie rodzajem filozofa, który poprzez swoją kolekcję wypowiada się na temat tego, co łączy duszę i ciało. Mogłabym napisać podręcznik filozoficzny złożony z moich domysłów dotyczących tego połączenia u różnych projektantów. Strój każdego krawca jest tak naprawdę manifestem, mówi nam, co krawiec myśli o duszy i o ciele. Na przykład Rei Kawakubo traktuje duszę jak coś bardzo niebezpiecznego, jak pęknięcie formy, przez które widać otchłań, dlatego obwiązuje duszę, owija ciałem bardzo mocno, bo w przeciwnym razie dusza rozsadzi ciało. Natomiast mój ulubiony projektant, Yohji Yamamoto, uważa, że strój jest domem, który chroni, dlatego jego płaszcze są ogromne, czasem przypominają japońskie

warownie.

I tak wróciłyśmy do Płaszcza. Ta twoja metafora jest dla mnie bardzo kantorowska. Podobno Kantor zastanawiał się, co by było, gdyby w trakcie przedstawienia wszyscy widzowie nagle zniknęli i w szatni zostały tylko płaszcze

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji