Artykuły

Marta Górnicka: W tym tekście jest tak wiele niemych miejsc!

- Cudowną rzeczą w niemieckiej konstytucji jest to, że opis państwa i jego organizacji nie znajdują się na samym początku. Najpierw jest preambuła, a potem od razu wolności - z reżyserką Martą Górnicką rozmawia Hannah Luhmann w Die Welt.

Polska reżyserka Marta Górnicka reżyseruje Niemiecką Ustawę Zasadniczą Pod Bramą Brandenburską w Berlinie.

Słoneczny jesienny dzień w hałaśliwym Berlinie, motocykle terkoczą, a przewodnicy wyjaśniają turystom, którędy przebiegał mur. Na Placu Paryskim liczni policjanci zabezpieczają Bramę Brandenburską w związku z uroczystościami Dnia Jedności Niemiec. Polska reżyserka Marta Górnicka, znana ze swoich niezwykłych i bardzo politycznych eksperymentów chóralnych, siada w jednym z miękkich foteli w lobby Hotelu "Adlon". Mamy niespełna godzinę na rozmowę o jej sztuce, która w środę wystawiona zostanie przed Bramą Brandenburską: pięćdziesięcioosobowy chór, a także muzycy dwóch zespołów fanfarowych, poddadzą "stress testowi" Niemiecką Ustawę Zasadniczą.

WELT: Zamierza Pani wystawić przed Bramą Brandenburską chóralną inscenizację Niemieckiej Ustawy Zasadniczej. Dlaczego?

MARTA GÓRNICKA: Zaprosiła mnie Shermin (Shermin Langhoff, dyrektorka artystyczna Teatru im. Maksyma Gorkiego w Berlinie, przypis Redakcji). To jest mocny politycznie i społecznie moment, jesteśmy świadkami konfliktu o najważniejsze słowa: "pokój", "wolność", "prawo", "obywatel"... Wszystkie te wielkie słowa są zawarte w preambułach konstytucji naszych europejskich, i nie tylko europejskich, krajów. Również w Niemczech mamy obecnie do czynienia z walką między dwoma różnymi wyobrażeniami wspólnoty: po jednej stronie wizja wspólnoty homogenicznej, z drugiej społeczeństwa otwartego, różnorodnego.

Jaki związek ma z tym tekst Ustawy Zasadniczej?

J- est ucieleśnieniem tego konfliktu, pozostaje w jego centrum. Jest takie zdjęcie z Chemnitz, na którym w tle widać policyjne auta, a na pierwszym planie wprost na ulicy ktoś poustawiał te niewielkie formatowo książeczki z wydania Ustawy Zasadniczej rozdawanego przez Bundestag. Na blokach graffiti: "Godność człowieka jest do zatańczenia." To widoczny znak, że właśnie konstytucja jest kipiącym centrum naszych konfliktów. Kto jest narodem? Do kogo należy Ustawa Zasadnicza? Jak można zdefiniować "wszystkich Niemców"? "Wszyscy Niemcy" - to wyrażenie nieustannie jest powtarzane w niemieckiej konstytucji. Co dziś oznacza słowo "wszyscy"? Czy istnieje jakieś "My"?

W pierwszej kolejności traktuje Pani Ustawę Zasadniczą jako tekst.

- Oczywiście istnieje ogromne napięcie pomiędzy ustawą i językiem, bardzo mnie to interesuje. Gdzie jest różnica? Między ustawą i rzeczywistością? Czy konstytucja może nas ochronić przed rasizmem? A jeśli tak, to czy to zrobi? Przed przemocą? Czy jest to dziś możliwe, tak czy nie? To wielkie pytanie. Mamy konstytucję, mamy spisaną ustawę, a jeśli ta ustawa nie może nas ochronić... Wydarzenia w Chemnitz, ale i wiele innych tragicznych wydarzeń, każą przynajmniej w tym miejscu postawić znak zapytania. Ustawa Zasadnicza obrazuje w moich oczach ten wielowymiarowy konflikt.

Gdy myślę o Ustawie Zasadniczej, niewiele więcej przychodzi mi do głowy niż "Godność człowieka jest nienaruszalna." W swoim performance poświęconym Ustawie pracuje Pani zarówno z aktorami zawodowymi, jak i amatorami. Jak było na próbach, czy wszyscy mieli własny stosunek do tekstu Ustawy?

- Spotykałam się z ludźmi codziennie przez trzy tygodnie, w ramach otwartego castingu. Pytałam, czy wiedzą coś o Ustawie Zasadniczej, czy mają do tego tekstu jakiś stosunek, jakieś skojarzenia. Pracowaliśmy z tak wieloma różnymi ludźmi, z tak licznych i różnorodnych kręgów, z uchodźcami, z Niemcami. Wielu z nich mówiło: "Tak, mocno wierzymy w ten tekst." Ale raz zapytałam kogoś, co przychodzi mu na myśl w związku z tym tekstem, a on odpowiedział: "To jest bardzo ważny tekst." Gdy zapytałam, dlaczego, powiedział: "Bo ten tekst może nas ochronić.". W jaki sposób może nas chronić? Na to on odpowiedział: "Ten tekst może nas ochronić przed innymi. Przed uchodźcami."

Czy Ustawa nie ma jednego znaczenia, co do którego możemy być zgodni?

- Każdy może sobie przywłaszczyć ten tekst. Politycy również, zawłaszczają te wielkie słowa - "pokój", "Republika Federalna Niemiec", "obywatel", "azyl", "Ustawa Zasadnicza" - wszystkie te pojęcia są częścią gry politycznej każdej ze stron. Dlatego chcemy tekst poddać próbie wytrzymałościowej, chcemy go maksymalnie przetestować. Pięćdziesiąt osób, które jest na scenie, pochodzi z najprzeróżniejszych grup wiekowych, są też dzieci, są osoby starsze, niepełnosprawne... To prowokuje dyskusję o tym, czym jest "My".

Co oznaczała dla Pani jako Polki praca nad niemieckim tekstem konstytucji?

- W Polsce nasz porządek konstytucyjny jest w rozpadzie. Trybunał Konstytucyjny, można powiedzieć, właściwie nie istnieje. Nasza demokracja upada. Choć mamy konstytucję, to w praktyce ona nie działa. Dlatego dla mnie tutejsze doświadczenie pracy z tekstem konstytucji jest ważne, i bolesne.

Jakie są różnice językowe?

- Tekst Niemieckiej Ustawy Zasadniczej porusza się pomiędzy milczeniem i konkretem. W tym tekście jest tak wiele niemych miejsc, potrafię je wysłyszeć. W każdej konstytucji trzy rzeczy zostają nazwane: stolica, flaga i hymn. W Niemieckiej Ustawie Zasadniczej brakuje hymnu, to jest jak przerwa, pauza, nicość. Polska Konstytucja jest kolorowa, pełna pięknych słów i marzeń, o społeczeństwie, o wierze w Boga. Język niemieckiej Ustawy Zasadniczej jest utrzymany raczej w odcieniach szarości, jest bardziej gęsty filozoficznie, każde słowo jest dokładnie odmierzone.

To jedna z istotnych cech nowoczesnego społeczeństwa, że jego ustawa zasadnicza jest abstrakcyjna, że na co dzień możemy o niej niejako zapomnieć. Czy to niepokojący sygnał, że trzeba ją wystawić już jako chóralny performance, aby ludzie w ogóle sobie o niej przypomnieli?

- Chodzi również o kwestię umowy pomiędzy obywatelami i państwem. Cudowną rzeczą w niemieckiej konstytucji jest to, że opis państwa i jego organizacji nie znajdują się na samym początku. Najpierw jest preambuła, a potem od razu wolności. W polskiej konstytucji, odwrotnie, porozumienie między obywatelami i państwem zostaje zapisane na samym początku. W konstytucji niemieckiej to człowiek zostaje postawiony na pierwszym miejscu: ."Godność człowieka jest nienaruszalna." To zarazem wielka odpowiedź na wojnę, na Holocaust.

Jak dokładnie to wygląda, gdy inscenizuje Pani Ustawę Zasadniczą?

- To jak budowa wieży Babel. Jest w tekście paragraf, który brzmi: "Zakazuje się tworzenia stowarzyszeń, których cele i działalność są sprzeczne z przepisami prawa karnego lub skierowane przeciwko porządkowi konstytucyjnemu lub idei porozumienia między narodami." Chór gra tymi słowami, "porozumienie między narodami", słowo "porozumienie" powtarzamy wielokrotnie, rozgryzamy, nakłuwamy, dzielimy się na grupy, potem przechodzimy na różne języki, ponieważ nasi aktorzy mówią w wielu językach ojczystych.

Czy Ustawa Zasadnicza jest dla Pani tekstem poetyckim?

- Nie, to tekst bardzo polityczny. Jest materiałem, którego używam, któremu nadaję określony kierunek.

Które fragmenty są dla Pani najważniejsze?

- Bardzo ważny artykuł to ten mówiący o prawie obywateli do oporu, co było oczywiście szczególnie istotne w Niemczech po wojnie. Ten fragment zawiera też w sobie jednak pewną sprzeczność, czytamy: " ... jeśli nie jest możliwe zastosowanie innych środków."

Czy to taki fragment, na który mógłby się powołać ktoś taki jak Pani rozmówca, który uważał, że konieczna jest ochrona przed uchodźcami?

- Język jest częścią politycznej gry. Wszyscy możemy używać tych szalenie ważnych słów zgodnie z własną intencją: "obywatel", "pokój","wolność".

Czy te pojęcia nabierają swego znaczenia dopiero przez nas?

- Musimy ich chronić, w przeciwnym razie każdy będzie mógł ich użyć, jak zechce. Proszę pomyśleć o Bliskim Wschodzie, słowo "pokój" używane jest tam cały czas, odmieniane na różne sposoby. Chłopiec, który bierze udział w naszym performansie przybył w 2015 roku z Syrii do Berlina i został tu adoptowany. Ma 17 lat, stracił całą swoją rodzinę w wojnie. Zaczęliśmy rozmawiać o Ustawie Zasadniczej, poprosiłam żeby wybrał kilka słów, które są dla niego szczególnie ważne. Abdul wybrał słowo "członek", uważał, że nie jest zupełnie pewien, czy rzeczywiście jest częścią niemieckiego społeczeństwa. Potem poprosiłam go, aby wybrał sobie jakieś słowo z Preambuły, wybrał "wolność". Powiedział, że dla niego jest to najsmutniejsze ze wszystkich słów, że nie potrafi w nie już wierzyć.

Konstytucja jest w zasadzie czymś bardzo abstrakcyjnym. Gdy wystawia ją Pani z chórem, to jest w tym coś archaicznego, a nie abstrakcyjno-oświeceniowego.

- Sądzę, że dzięki wypowiedzeniu słów przez chór lepiej rozumiemy, że nie można patrzeć na poszczególne artykuły Ustawy oddzielnie, lecz, że wszystko jest ze sobą wzajemnie połączone. Możemy spojrzeć na tekst niejako z góry i odkrywać powiązania. Politycy używają pojedynczych paragrafów i zapominają przy tym być może o innych. Chodzi mi też o związek pomiędzy przemocą, rzeczywistością i językiem. Chór ucieleśnia ambiwalencję i brutalność tej relacji. Czy jakikolwiek tekst może nas ochronić przed totalitaryzmem i populizmem?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji