Artykuły

Czy nowe wytyczne rzeczywiście spowodują ożywienie życia kulturalnego, czy też są zapisami mało przystającymi do rzeczywistości?

Trwa znoszenie ograniczeń związanych z CO-VID-19. Wraz z nim częściowemu odmrożeniu uległy instytucje kultury, których życie podczas pandemii zamarło - pisze Szymon Babuchowski w Gościu Niedzielnym.

Dla wielu artystów był to trudny czas. Część z nich przeniosła wprawdzie swoje działania do internetu, jednak w większości przypadków występy w sieci służyły raczej podtrzymaniu zainteresowania, nie zaś bezpośredniemu zarobkowi. Tej grupie artystów z pewnością najbardziej zależy na tym, by zakres odmrożenia imprez kulturalnych był jak najszerszy. Jednak do życia wracają także powoli instytucje takie jak kina, teatry, filharmonie czy domy kultury. Jak ten powrót wygląda w praktyce? Sprawdźmy.

Niektóre małe kina

Kina teoretycznie miały się otworzyć 6 czerwca. Tymczasem okazało się, że niewiele z nich skorzystało z takiej możliwości. W momencie przygotowywania tego tekstu do druku największe sieci kinowe w Polsce, czyli Cinema City, Multikino i Helios, nadal pozostawały zamknięte. Wszystkie trzy wystosowały na swoich stronach internetowych komunikaty, w których odroczenie otwarcia tłumaczą troską o bezpieczeństwo pracowników. Sieci informują też m.in., że czekają na szczegółowe wytyczne, przygotowują zaplecze sanitarne i pracują nad nowym repertuarem.

Nieco inaczej jest z małymi kinami. Na przykład w Warszawie część z nich (Wisła, Luna, Muranów czy Kultura) rozpoczęła projekcje filmów już 6 czerwca, a na Śląsku kina należące do Instytucji Filmowej "Silesia Film" zaplanowały start na weekend 19-21 czerwca. W otwartych na nowo placówkach obowiązują oczywiście pewne obostrzenia: zakrywanie ust i nosa, dezynfekcja rąk, dwumetrowy odstęp od innych widzów przed wejściem na salę, naprzemienne zajmowanie rzędów i pozostawienie wolnego miejsca między widzami. W repertuarze na razie brak nowości, bo dystrybutorzy czekają z premierami na czas, gdy otwarta będzie większość kin. Z tego też zapewne względu zainteresowanie seansami na razie nie jest szczególnie duże. Jednak dla małych kin,

które nigdy nie zabiegały o tłumy w takim stopniu jak multipleksy, nawet taka, ograniczona możliwość funkcjonowania to już coś. Natomiast dla gigantów takie "półśrodki" mogą być zwyczajnie nieopłacalne.

Zaskoczeni odmrożeniem

Teatry i filharmonie podjęły w sprawie otwarcia bardzo różne decyzje. Na przykład Teatr Wielki - Opera Narodowa pozostanie zamknięty aż do września, ale już inne warszawskie sceny - Teatr Polonia czy Studio Buffo - postanowiły wznowić spektakle w połowie czerwca przy ograniczeniu liczebności widowni do 50 procent. Krakowski Stary Teatr przygotował na "nowe otwarcie" 6 i 7 czerwca warsztaty i zwiedzanie kuratorskie, jednak w programie na cały miesiąc figurują na razie spektakle on-line. Katowicki NOSPR odwołał wszystkie koncerty z publicznością do 26 czerwca (do tego czasu pojawią się jedynie koncerty on-line), a Filharmonia Śląska zaprasza 19 czerwca na... koncert na zakończenie sezonu.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że dość szybkie odmrożenia nieco zaskoczyły instytucje kultury. Podobnie zresztą działo się, gdy 4 maja pozwolono na otwarcie muzeów, galerii sztuki czy bibliotek. Wiele z nich wystartowało ze sporym opóźnieniem. Można się więc spodziewać, że i tym razem sytuacja powoli zacznie wracać do normalności, o ile nie zakłóci jej kolejna fala pandemii. W najgorszej sytuacji znaleźli się jednak organizatorzy koncertów klubowych. Na razie można grać koncerty w plenerze, ale tylko dla 150 osób. To mniej więcej taka liczba, jaką do tej pory przyciągały właśnie koncerty klubowe. Ten wymóg wydaje się dość abstrakcyjny, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę koszty przygotowania plenerowego wydarzenia. Nie bardzo też wiadomo, jak od strony organizacyjnej miałoby wyglądać wprowadzenie takiego limitu na wolnym powietrzu.

Zawiłe przepisy

- Rozwiązanie z plenerem na 150 osób zupełnie nic nam nie daje - twierdzi Jarosław Kisiński, muzyk, lider zespołu Sztywny Pal Azji. - Większość naszych koncertów plenerowych i tak została już odwołana albo przeniesiona na inny termin, więc cudem będzie, jeśli uda nam się w ogóle zagrać na takiej imprezie w wakacje. Z kolei środki, które były w domach kultury, zostały przeznaczone głównie na walkę z korona-wirusem. Dlatego czekamy na otwarcie klubów. Gdyby nie tantiemy za emisje naszych piosenek w radiu, musiałbym szukać nowej pracy.

W trudnej dla artystów estrady sytuacji Związek Zawodowy Muzyków RP wystosował 26 maja pismo do ministra zdrowia. Wysłał je także do wiadomości premiera i ministra kultury. Muzycy zwrócili w nim uwagę na fakt, że większość koncertów w Polsce to imprezy kameralne. Dlatego zaapelowali o jak najszybsze dopuszczenie możliwości organizacji małych, kameralnych koncertów, organizowanych tak jak spektakle czy seanse teatralne - w salach z miejscami do siedzenia, gdzie widzów da się usadzić w odpowiednich odległościach. - Po trzech dniach otrzymaliśmy odpowiedź, podpisaną przez Agnieszkę Komar-Morawską, dyrektor Departamentu Narodowych Instytucji Kultury MKiDN - relacjonuje Ryszard Wojciul, wiceprezes zarządu ZZMRP, jeden z sygnatariuszy pisma. - Było to właściwie odesłanie do rządowych wytycznych dla organizatorów imprez kulturalnych i rozrywkowych w czasie pandemii. Po ich lekturze nasuwa się wniosek, że ostateczna decyzja zależy od dyrektora danej instytucji, np. domu kultury. Problem w tym, że te przepisy są bardzo zawiłe, a ilość nakładanych na organizatora obostrzeń jest tak duża, że mało kto będzie chciał podjąć ryzyko.

RÓWNI I RÓWNIEJSI

Dużą irytację w branży muzycznej wywołał koncert na Dzień Matki zorganizowany przez TVP w jednej z dużych sal teatralnych z Zenkiem Martyniukiem w roli głównej. Dodajmy, że miało to miejsce jeszcze przed zniesieniem obostrzeń. Teraz rynek disco polo stał się jeszcze bardziej uprzywilejowany, bo zespoły tego nurtu często grają na weselach, a te można już organizować z udziałem 150 osób.

Przejrzystych zasad organizacji imprez artystycznych domaga się grupa osób skupiona wokół tworzącej się właśnie Izby Gospodarczej Menedżerów Artystów Polskich. Zainicjowali oni akcję Otwieramy Koncerty, do której dołączają muzycy, udostępniając jej postulaty na swoich profilach internetowych. Menedżerowie przypominają, że sektor kultury generuje w Polsce 3,5 proc. PKB, a na powrót do pracy czekają tysiące osób - nie tylko artyści, ale także organizatorzy imprez, pracownicy techniczni, realizatorzy światła, dźwięku, multimediów, choreografowie, ekipy scenograficzne, kierowcy czy ochrona, a ponadto przedstawiciele branż powiązanych, takich jak: hotelarstwo, transport czy gastronomia. Zdaniem inicjatorów akcji obecne przepisy stoją w kolizji z zasadami organizacji imprez. Żądają m.in. zniesienia zapisu o udziale 150 osób na rzecz wprowadzenia innych zapisów - procentowych.

- Jako Związek Zawodowy Muzyków RP w pełni popieramy te postulaty - mówi Ryszard Wojciul. - Nie bagatelizujemy przy tym problemu epidemii. Rozumiemy np., że koncerty w klubach mogą być w tym momencie ryzykowne. Domagamy się jednak równego traktowania. Jeżeli otwierane są nawet stadiony i można bez przeszkód organizować wesela na 150 osób, to dlaczego koncert z odpowiednio rozsadzoną publicznością miałby być mniej bezpieczny?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji