Artykuły

Tramwaje są lepsze od biblotek

- Wszystkie moje pomysły na postaci i role urodziły się w środkach transportu.Tramwaje są lepsze od bibliotek - mówi KAMILA BAAR, warszawska aktorka

muzyka.

Nie słucham muzyki w domu. Wolę ciszę. Za to w samochodzie wożę kolekcję płyt - od muzyki kubańskiej po klasykę. Antony And The Johnsons są moją receptą na ból. Kiedy chce mi się żyć, słucham Stacey Kent. Nocy w mieście nie wyobrażam sobie bez ścieżki dźwiękowej Bono do filmu "The Million Dollar Hotel" Wima Wendersa. Po raz pierwszy puściłam ją kilka lat temu. Dzisiaj płyta jest porysowana i przeskakuje, ale mi się nie nudzi.

Środki transportu

Wszystkie moje pomysły na postaci i role urodziły się w środkach transportu. Nawet do warszawskiej szkoły teatralnej dostałam się dzięki środkowi lokomocji, którym są moje własne nogi. Mieszkałam wtedy w Tychach i wszędzie chodziłam piechotą. Spacerowałam po kilka godzin dziennie. W drodze pracowałam nad interpretacją i powtarzałam teksty. Dzięki temu na egzamin przygotowałam ich aż 28. Na studiach przesiadłam się do komunikacji miejskiej. Tramwaje są lepsze od bibliotek. Kiedy jeździłam tramwajem, miałam niezłe osiągi czytelnicze. Czytam powoli, ale pochłaniałam przynajmniej jedną książkę na tydzień. Trasa z domu do teatru zajmowała 30 minut To daje godzinę dziennie wyłącznie na czytanie. Ostatnio doceniłam też rower. Najlepiej miejski holenderski, ma którym można wygodnie siedzieć i w miarę bezpiecznie rozmawiać przez telefon. Tego lata w Krakowie, podczas pracy nad debiutem reżyserskim Dominiki Montean "Autor wychodzi", drogę na plan pokonywałam na damce. Jeździłam bulwarami nad Wisłą. Gdyby nie komary, w nocy pewnie wcale nie wracałabym do hotelu. Ciągle zatrzymywałam się, bo nie mogłam oderwać się od widoków. Uwielbiam też morze i przeprawy promem. Grecja i Chorwacja były pierwsze, a teraz marzę o Bornholmie. Zęby po zejściu na ląd objechać go rowerem.

fotografie

Używam aparatu Zenit, bo pozwala na eksperymenty. Lubię robić zdjęcia dzieciom i fotografować z zaskoczenia. Fascynuje mnie naturalne

piękno.

Chciałabym swoimi zdjęciami udowodnić, że najciekawsi jesteśmy wtedy, gdy się nie kontrolujemy. Jako aktorka powinnam lubić obiektyw, ale wolę za nim stawać. Stresuje mnie, że nikt nie potrzebuje zdjęć, na których jestem naturalna. Kolejne warstwy makijażu ukrywają prawdę o człowieku. Kwintesencją tego, co mnie najbardziej interesuje w fotografii, jest czarno-biały portret malarza Luciana Freuda, który trzyma w ręku krogulca. Clifford Coffin zrobił go w 1943 roku. Elegancko ubrany mężczyzna ma w spojrzeniu ciekawość i okrucieństwo. To zdjęcie jest syntezą jego sztuki.

zapachy

Dzięki zapachom potrafię odtworzyć wspomnienia z dzieciństwa. Pierwszymi perfumami, na których punkcie oszalałam, były Poeme. Dostałam je w prezencie. Dzięki nim czułam się bardziej kobieca. Może nie aż tak jak Juliette Binoche, która była twarzą kampanii reklamowej Lancome'a, ale miałam wtedy dopiero 18 lat... Poprzez zapachy odbieram też miasta - przede wszystkim Wiedeń. Aromat kawy i dobrego jedzenia przenosi mnie sto lat wstecz. Wyobrażam sobie, jak po Ringstrasse przechadza się Zygmunt Freud albo Egon Schiele.

literatura

W Wiedniu toczy się też akcja powieści, którą przeczytałam, ale wciąż do niej wracam. To "Człowiek bez właściwości" Roberta Musila. W książkach, jak w ludziach, coś musi mnie zafascynować. Szukam w nich prawdziwej rozmowy, nowego spojrzenia. Znalazłam je u Musila. Niesiona trendem czytam Houellebecqa. To spotkanie trudne, bo brutalne. Nie wiem, czy tę brutalność wytrzymam. Czytanie to dla mnie czynność osobista. Czytam długo, ostatnio coraz dłużej, zwłaszcza jeśli rzeczywistość literacka daje mi odkrycia konkurencyjne wobec tych życiowych. Lubię Murakamiego. U niego jest tak jak w filmie "Człowiek bez przeszłości" Akiego Kaurismfikiego. Atmosfera jego powieści jest tak zimna, że aż wrze od emocji. W te wakacje odkryłam "Widzenia nad zatoką San Francisco" Czesława Miłosza. W krótkich formach próbuje on postawić pytania o istnienie ładu na ziemi.

Nie mogłabym żyć bez "Czerwonego" Krzysztofa Kieślowskiego i "Między słowami" Sofii Coppoli. To filmy o spotkaniu. Wierzę w nieprzypadkowość i przeznaczenie. Ludzie to drogowskazy, które czekają na naszej drodze. Trzeba być czujnym, żeby ich nie przegapić. Teraz czekam na "Volver" Almodóvara.

KAMILLA BAAR - (ur. 1979). skończyła Akademię Teatralną w Warszawie. Aktorka Teatru Narodowego. W tym sezonie zagra tam w "Fedrze" Racine'a w reżyserii Mai Kleczewskiej. Współpracowała z warszawskim Teatrem Rozmaitości i Starym Teatrem w Krakowie. W 2004 roku zadebiutowała w filmie główną rolą w "Vincim'! W tym roku skończyła zdjęcia do filmu "Nadzieja" Stanisława Muchy według scenariusza Krzysztofa Piesiewicza.

-

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji