Artykuły

Doktor Judym - inaczej

Dziś, kiedy teatr przyjął się Już w swojej dzielnicy i ma gorących zwolenników, powrócił znowu do twórczości pisarza, który patronował jego startowi. Szósty sezon swej pracy rozpoczął przedstawieniem "Doktora Judyma", adaptacji "Ludzi bezdomnych", zrealizowanej przez Jana Machulskiego.

I nie jest to rzeczą przypadku, że właśnie twórczość Żeromskiego tak bliska jest Teatrowi Ochoty. Problematyka Żeromskiego, jego wrażliwość na ludzki ból, cierpienie i krzywdę oraz dążenie do ich wykorzenienia z życia, połączone z romantycznym marzeniem o szklanych domach - to wszystko mieści się w programie Teatru Ochoty. Machulscy także pragną "gryźć sercem", a w każdym razie skłaniać swych widzów do dyskusji, do wymiany myśli na temat najaktualniejszych spraw moralnych i społecznych.

Tak jest także w wypadku "Doktora Judyma". Ta krótka, skondensowana do maksimum wersja "Ludzi bezdomnych" jest najlepszą adaptacją tej powieści, jaką w życiu widziałem. Opowiada o losach jej bohaterów, wprowadzając najbardziej dramatyczne sceny i dialogi, trzymając się formy epickiej relacji. Dobrym pomysłem było wprowadzenie songów, przerywających bieg akcji i komentujących ją. Mają one kształt podwórkowych ballad i zarysowują tło zdarzeń : środowisko robotniczej Warszawy, z którego wywodził się doktor Judym.

Odebrałem myśl przewodnią spektaklu jako próbę przeniesienia samotnego bohatera romantycznego naszej tradycji w nowe czasy i konfrontację jego postawy z możliwościami i skutecznością działania w warunkach XX wieku.

Machulski traktuje Judyma z wielką sympatią, tak jak traktował tę postać Żeromski. Ale właśnie dlatego z tym większym współczuciem patrzymy na jego tragedię, wynikającą z faktu, że na drodze jaką obrał zaplątał się w sieć nierozwiązalnych trudności. Samotny nie potrafił znaleźć z nich wyjścia, zaś drogi do tych, którzy wspólnymi siłami mogli ruszyć i pchnąć naprzód "bryłę świata", nie umiał znaleźć.

Myśli o Polsce i Polakach kłębią się w głowię, kiedy słucha się przedstawienia Teatru Ochoty i toczącej się w skromnej salce przy ul. Reja ożywionej dyskusji. To znaczy, że spektakl spełnił także tym razem swoje zadanie, że tekst Żeromskiego wciąż skłania do sporu, do wymiany poglądów, związanych nie tylko z przeszłością, ale i z teraźniejszością.

Do sukcesu przedstawienia przyczyniła się nie tylko zręczna adaptacja, proste, lecz trafne teksty podwórkowych ballad Barbary Mineyko i reżyseria Jana Machulskiego, lecz także gra aktorów, którzy rozwijają się wyraźnie w Teatrze Ochoty. Szczególnie Wojciech Alaborski jest Judymem przekonującym i właściwie obsadzonym. W jego oczach jest naiwność i wiara, lecz także bezradność i niepraktyczność Judyma. Budzi sympatię, lecz zarazem sprzeciw wobec obranych metod i ich społecznej nieskuteczności. Szarą, a przecież właśnie dzięki temu wzruszającą Joasią jest Dorota Kawęcka. Potrafiła ona przekazać prawdę o bogatej osobowości Joasi prawie bez słów, powściągliwie, dyskretnie. Zdzisław Wardejn zagrał z właściwym sobie wyczuciem dziwnych, niecodziennych postaci, złożoną, trudną rolę Korzeckiego. Dobrze wywiązali się ze swych ról: Tadeusz Bogucki, Stanisław Jaśkiewicz, Kazimierz Zarzycki i Aleksander Jasiński (śpiewak podwórzowy).

Warto wybrać się do Teatru Ochoty, by zobaczyć tego "Judyma". Nawet jeśli widziało się film. A może właśnie dlatego...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji