Artykuły

Maja Ostaszewska: Po pandemii chciałabym zmiany, nie powrotu na stare tory

- Funkcjonowanie świata, które znamy sprzed pandemii, od dawna nie było normalne. Sposób życia nastawiony na eksploatację bez granic, pchał nasz gatunek ku zagładzie - mówi aktorka Maja Ostaszewska.

Maja Ostaszewska weźmie udział w cyklu "Zielono mi" organizowanym na Facebooku przez warszawską księgarnię Big Book Cafe. W środę 27 maja aktorka przeczyta fragmenty książki cenionej brytyjskiej badaczki przyrody Jane Goodall "Mądrość i cuda świata roślin". Natomiast w sobotę 22 maja mamy szansę zobaczyć Maję Ostaszewską w jednej z najważniejszych ról teatralnych ostatnich sezonów - demonicznej Odetty. W ramach akcji #zostanwdomu, #niewychodzzteatru na stronie Nowego Teatru udostępniony zostanie zapis spektaklu "Francuzi" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego.

Łukasz Kamiński: Stęskniła się pani za rzeczywistością sprzed pandemii? Za tym, co wiele osób nazywa normalnością?

M

Zachowanie naszego gatunku nie skłania do pozytywnych wniosków. Nadzieja w młodym pokoleniu, tym, które tworzy Młodzieżowy Strajk Klimatyczny. Nie wiemy do końca, jaki świat czeka nas po pandemii, jasne jest, że będziemy musieli zmierzyć się z gigantycznym kryzysem ekonomicznym, bezrobociem. Jak to wszystko wpłynie na nasz stosunek do działań zapobiegających katastrofie klimatycznej?

W wymiarze indywidualnym to ciekawy czas. Poza oczywistą troską o osoby z grupy szczególnego ryzyka, o tych, którzy z dnia na dzień stracili źródło utrzymania, mogłam sobie pozwolić na interesujące obserwacje samej siebie, bliskich, znajomych. Próba niezwykle obnażająca nasze relacje, frustracje, ambicje, lęki, uzależnienia. Uświadomienie sobie, co tak naprawdę jest nam niezbędne, a do czego lgnęliśmy w gruncie rzeczy tylko z nawyku.

Nie każdy chyba może sobie pozwolić na głębszą refleksję. Niektórych całkowicie paraliżuje strach przed utratą zdrowia czy pracy, inni pracują jak szaleni, by się utrzymać.

- Oczywiście, dlatego ci, którzy mogą sobie na to pozwolić, powinni być niesłychanie delikatni w swej narracji. Kluczem do wszystkiego jest empatia. Wyobraźnia na temat położenia innych. Ja należę do tej grupy, która przed pandemią miała ogrom pracy. Więc chwila zatrzymania była dla mnie cenna. Miałam czas dla siebie, dla rodziny. Jasne, że tęsknię za ludźmi, za graniem, ale przynajmniej na razie nie mam powodu, by narzekać. Jako mama dwójki dzieci w wieku prawie jedenastu i trzynastu lat bardziej martwię się ich izolacją od przyjaciół. Przeniesieniem nie tylko nauki, ale również relacji z rówieśnikami w przestrzeń online.

W sobotę zostaną pokazani online'owo "Francuzi", spektakl Nowego Teatru, w którym bierze pani udział. Oglądała pani teatr w sieci podczas izolacji?

- Obejrzałam kilka spektakli, m.in. "Danutę W." Krystyny Jandy, która niesamowicie mnie wzruszyła. Widziałam też przedstawienia TR-u i Nowego Teatru, opery. W sytuacji, w której się znaleźliśmy, szalenie istotne jest, żeby zachować kontakt z widzami, żeby przetrwać, i internetowe pokazy spektakli temu właśnie służą. Ale trzeba pamiętać, że taki zapis nie jest właściwą formą dzieła.

Jestem jak najbardziej za dzieleniem się tym, co mamy, ale nie chciałabym, żeby ta formuła zagościła na stałe. Mam już trochę dosyć tych nieostrych, ze słabym dźwiękiem pandemicznych obrazów nagrywanych domowym sumptem. I co oczywiste, nic nie zastąpi teatru na żywo z publicznością.

"Francuzi" w sobotę. A kilka dni później, w środę, w ramach cyklu "Zielono mi" w Big Book Cafe przeczyta pani fragmenty książki Jane Goodall. To jedna z tych nielicznych osób, które mają dar opowiadania o przyrodzie, środowisku w fascynujący, wciągający sposób. Niezależnie od tego, czy ma się lat kilka czy kilkadziesiąt. Kogo jeszcze pani ceni?

- Pamiętam jeszcze z dzieciństwa rodzinne niedzielne oglądanie filmów przyrodniczych. Mam to szczęście, że szacunku do przyrody uczyli mnie rodzice, wychowywali mnie w domu pełnym zwierząt, w którym właśnie z powodów etycznych nie jadło się mięsa. Uwielbiam oczywiście sir Davida Attenborougha, zaczytuję się w wspomnianej Jane Goodall. Sięgam też po książki Petera Wohllebena, czyli m.in. "Sekretne życie drzew" czy "Duchowe życie zwierząt". On łączy magię natury z nauką. Przełomową dla mnie książką było "Wyzwolenie zwierząt" Petera Singera, jej lektura w moim przekonaniu jest doświadczeniem koniecznym, choć bardzo bolesnym. Drugą taką książką jest "Zjadanie zwierząt" Jonathana Safrana Foera. Ta pozycja jest dobra dla sceptyków, bo Foer jest racjonalny, pragmatyczny. Polecam także "Osobowość na talerzu. Kim są zwierzęta, które zjadamy" Barbary J. King.

Polskich autorów, aktywistów, kogo pani czyta?

- Uwielbiam Adama Wajraka, którego książki czyta się jak fascynujące powieści. Moje dzieci zachwycały się jego "Wilkami". Polecam "Dziękuję za świńskie oczy" Darka Gzyry. Książki i audycje Doroty Sumińskiej, Jacka Karczewskiego "Jej wysokość gęś" czy mojego kolegi po fachu Marcina Dorocińskiego "Na ratunek. Rozmowy o zwierzętach, naturze i przyszłości naszej planety". Cenię też książkę Szymona Hołowni "Boskie zwierzęta". Osoby szukające praktycznych porad, jak pomagać zwierzętom, znajdą je w przewodniku "Prawa zwierząt" Karoliny Kuszlewicz. Pozycja bezcenna na naszym rynku.

Polecam też szczególnie książkę Ewy Zgrabczyńskiej, niezwykłej obrończyni zwierząt, wybawicielki słynnych nieumarłych tygrysów, "Tygrysie serce", która niebawem zostanie wydana przez Znak. W końcu ważny jest dla mnie głos Olgi Tokarczuk. Zarówno w jej książkach, jak i wypowiedziach publicznych. Podpisuję się pod jej słowami o tym, że zwierzęta powinny być wpisane do konstytucji jako "osoby", istoty odczuwające ból i strach tak samo jak my. Tak jak nam należy im się ochrona i szacunek.

Jest takie powiedzenie: "Przestałem jeść mięso z miłości, a znienawidziłem ludzi".

- Jako gatunek jesteśmy rozczarowujący. Wierzę, że świat można zmienić tylko pozytywną energią. Trzeba budzić świadomość. Atak powoduje gniew i jeszcze większą agresję.

Jestem szczerze dumna z tego, że udało mi się przekonać wiele osób do przejścia na dietę roślinną, do zrezygnowania z noszenia futer i obszyć futrzanych, do bojkotowania cyrków wykorzystujących zwierzęta. Swoją działalność na rzecz praw zwierząt traktuję na równi z działalnością artystyczną albo poważniej.

"Francuzi" - sobota, 23 maja, godz. 20. Spektakl udostępniony będzie przez 36 godzin na stronie: www.nowyteatr.org

"Zielono mi" - środa, 27 maja, godz. 20. Transmisja spotkania na www.facebook.com/bigbookcafe

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji