Artykuły

Białystok. Konfliktowe zwolnienie w Dramatycznym

Nie mam pretensji, że zostałem zwolniony - oświadczył Jerzy Muszyński [na zdjęciu], który za dwa tygodnie przestanie być zastępcą dyrektora białostockiego Dramatu. - Chciałbym tylko, by nie pomawiano mnie o to, że "nie potrafiłem pozyskać dla teatru ani jednej złotówki'' i że "skonfliktowałem się z zespołem".

Muszyński przedstawił wczoraj [30 sierpnia] dziennikarzom na konferencji pismo, z którego wynika, że przez rok zdobył dla Dramatycznego ponad 300 tys. zł dotacji - z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, ministerstwa kultury, sponsorów prywatnych. Co więcej, pieniądze te otrzymał na działania, których czuje się pomysłodawcą i realizatorem. Chodzi między innymi o scenę filialną w Suwałkach. I tu pojawia się problem, bo do tego pomysłu przyznają się jeszcze dwie inne osoby.

To tylko farsa

- Otwarcie sceny w Suwałkach to był pomysł mój i dyrektora teatru - mówi Małgorzata Gląbicka, zastępca dyrektora Departamentu Edukacji i Kultury Urzędu Marszałkowskiego. - To był mój pomysł i pani Głąbickiej - jak echo odpowiada też Piotr Dąbrowski, dyrektor Dramatycznego. - Jerzemu Muszyńskiemu zleciłem wykonanie tego projektu. - To jakaś kpina? - pyta Jerzy Muszyński. - Czuję się okradany z moich pomysłów, z mojej pracy.

Nie ma też zgody w sprawie tego, czy Muszyński miał konflikt z zespołem teatru. On sam dowodzi, że nie mogło być mowy o konflikcie, bo wielu pracowników teatru zna od lat, niektórzy są jego sąsiadami. Poza tym zajmował się "sprawami zewnętrznymi", więc "nie było pola do konfliktów".

Sytuację w teatrze porównuje do tej w klubie "Tęcza" z kultowego filmu "Miś" ("łubu-dubu niech nam żyje prezes naszego klubu"). W przekazanym dziennikarzom piśmie Muszyński wylicza znacznie więcej swoich zasług i osiągnięć na stanowisku zastępcy dyrektora: uregulowanie sytuacji z parkingami przy teatrze, stworzenie koncepcji rozbudowy teatru, napisanie strategii działania na lata 2007-2013 i wiele innych.

Na pytanie o to, jak ocenia sytuację teatru i poczynania dyrektora Dąbrowskiego, Muszyński swój list otwarty kończy stwierdzeniem "mógłbym zrobić o wiele więcej, ale dziś widzę, że dyrektor Dąbrowski od początku nawet nie zamierzał ze mną współpracować".

Wierzyliśmy w niego

- Jezus Maria! - wzdycha ciężko Piotr Dąbrowski. - Nie mam siły tego komentować. Chciałbym publicznie podziękować Jerzemu Muszyńskiemu za wszystko, co zrobił dobrze. Nie chcę wyliczać spraw, które prowadził niewłaściwie. Zatrudniłem go z pełnym zaufaniem, z jak najlepszymi intencjami. Jednak nasza współpraca się nie ułożyła i nie widziałem możliwości jej kontynuowania. Dlatego, zgodnie z prawem, postanowiłem rozwiązać z panem Muszyńskim umowę o pracę. To ostateczna decyzja.

- Jestem zaskoczona, nie wiem, co Jerzy Muszyński chce uzyskać atakując swego pracodawcę - zastanawia się Małgorzata Głąbicka, o której pisaliśmy, że ma zająć miejsce Muszyńskiego. - Mogę tylko powtórzyć to, co już wielokrotnie mówiłam: wierzyliśmy w niego, ale się zawiedliśmy.

- Chciałem tylko bronić swego dobrego imienia - odpowiada na to Muszyński.

Formalnie zastępcą dyrektora teatru przestanie być 15 września.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji