Artykuły

Nie wolno zapominać o marzeniach

- To komedia o odchodzeniu, lecz pogodnym - mówi Tomasz Man, autor i reżyser sztuki "Dobrze" realizowanej dla Teatru TV. - Opowiada o tym, że można się pogodzić ze wszystkim smutnym, co nas spotyka w życiu. Na planie spektaklu była Małgorzata Piwowar z Rzeczpospolitej.

- Jestem zafascynowany Bohumilem Hrabalem - zwierza się reżyser. - Pisząc "Dobrze", moją pierwszą komedię, także chciałem w niej połączyć śmiech i smutek, opowiedzieć pogodnie o smutnych sprawach. Nie bać się żartu ani dowcipu, bo w życiu komedia bezustannie miesza się z tragedią. Głównym bohaterem sztuki jest starszy samotnie mieszkający mężczyzna. Odwiedzają go wprawdzie córka, wnuczek i sąsiad, ale jedynie po to, by powierzać mu swoje problemy. I tak dzieje się do czasu, gdy mocno chory, świadom zbliżającego się końca, postanawia spełnić marzenie życia - wyjechać do Ameryki. Staje się ona jego Arkadią. Wtedy wszystko się zmienia. I córka, i sąsiad, i wnuczek - wszyscy - zaczynają go słuchać...

- To człowiek mający do siebie dystans - wyjaśnia Tomasz Man. - Już nie walczy przeciwko światu, zaakceptował go takim, jakim jest. W zamian odnalazł utracone dzieciństwo, chłopca w sobie. Pomaga córce, żeby dokonała wyboru odpowiedniego mężczyzny, sąsiadowi - pojąć, że żona, choć go ciągle sztorcuje, to jest kimś bardzo ważnym i trzeba ją szanować. A wnuczek, któremu powierza tajemnicę swojej choroby, zrozumiał, że aby tworzyć, trzeba pragnąć opowiedzieć o czymś naprawdę istotnym - prawdziwych, wziętych z życia, a nie wydumanych historiach. Zdaniem reżysera ten spektakl to także nawoływanie, żeby nie zapominać o swoich marzeniach, i nie przestawać ich mieć - niezależnie od wieku.

- Smuci mnie, że w Polsce ludzie często rezygnują z marzeń na pewnym etapie swojego życia - zauważa. - A na przykład w Niemczech dopiero na emeryturze zaczynają żyć pełnią możliwości - podróżują, mają hobby. Oczywiście, są od nas bogatsi i jest im łatwiej, ale przecież realizacja wielu marzeń nie zależy od stanu konta. Chciałbym odbyć taką podróż do Ameryki, o jakiej mówi bohater "Dobrze". Tyle że z rodziną, samochodem przejechać przez całe Stany. Mam nadzieję, że rzeczywistość nie przytłoczy mnie na tyle, bym o tym zapomniał.

Starszego mężczyznę gra w spektaklu Marian Opania. - Jest ze Wschodu, tak jak mój dziadek - zauważa reżyser. - Ma z nim wiele wspólnego w płynności mówienia: kochaniutki, szczypioreczek - to zwroty pochodzące ze wschodniego melodyjnego mówienia. Tak polubił postać, że stworzył jej własny język. Użyczył także szalonej duszy, nadekspresyjności, bo nasz bohater jest facetem z temperamentem, lubiącym kobietki.

Na pytanie, dlaczego opowiada o człowieku dwa pokolenia starszym od siebie, Tomasz Man mówi: - To mój drugi tekst, w którym bohaterami są starsi ludzie. W napisanej wcześniej "Katarantce" opowiedziałem o mojej samotnie żyjącej cioci, którą odwiedzałem przez 10 lat. To prawdziwe historie, innych nie umiem pisać. Tę sztukę dedykuję mojemu dziadkowi, który jest teraz bardzo chory. Zdaniem Tomasza Mana realizacja debiutu w Teatrze TV jest niemniej trudna, niż reżyserowanie swojego tekstu.

- Ale jestem krytyczny wobec siebie, umiem ocenić słabości swego tekstu. Prof. Janusz Degler uczył mnie, że prawdziwa sztuka polega na sztuce selekcji. Staram się o tym pamiętać.

Sąsiada zagrał Wiktor Zborowski, córkę - Beata Buczek-Żarnecka, a Marcin Hycnar - wnuczka. Zdjęcia do spektaklu (Wojciech Todorow, Artur Zdral) zostały nakręcone w drewnianym domu w Komorowie, nazwanym przez ekipę miodowym z powodu wyglądu i aury, jaką roztaczał.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji