Artykuły

Na dwa dni przed

Paweł Demirski - najzdolniejszy nasz żyjący poeta teatru. Pisarz na złe czasy. Jeżeli wpadasz w panikę, dzięki Demirskiemu nie poczujesz się samotnie. On wpadał grubo na zapas, "na zaś" panikował, jakieś pięć lat zanim to było modne. "Bać się było krzyżem moim" (nie-boska) - pisze Maciej Stroiński w Przekroju.

Motto: "ma być tak jakby w całym mieście zabrakło światła / i nie dałoby się nic robić / albo jakby zima była taka mroźna że jest zakaz wychodzenia z domu / albo powódź i siedzimy na dachu i się czas zatrzymał / [] jak wtedy kiedy coś przypadkowego sprawia że nie trzeba tego życia tutaj swojego ciągle tak nieść tylko można na chwilę odłożyć w kącie" (Paweł Demirski, Bitwa Warszawska 1920)

Jeszcze jedno motto z "Bitwy Warszawskiej" i już mi nie uwierzycie, że to wszystko biorę z tekstu i nie zmyślam sobie, ale co mam zrobić na to, że świat zaczyna nadążać za Pawłem Demirskim? [https://przekroj.pl/artykuly/recenzje/drama-queen-demirski] Teatry tymczasowo, lecz jednak zamknięte, "można zacząć wspominać dobre czasy" (Bitwa). Niegrający teatr to "najmniejszy problem", bolączka pierwszego świata ("Teatrzyk jej zamknęli!", Bitwa) i nikt się nie rzucił, ażeby masowo kupować bilety. Na ostatnim pokazie przed fajrantem na zarazę ("Inni ludzie", reż. Paweł Miśkiewicz, szkoła teatralna w Krakowie) było raczej bezpłciowo.

Nie mają teatru, to niech chodzą do opery! To, co właśnie napisałem, nie jest wyłącznie parodią Marii Antoniny, ale również prawdą, por. Met w Internecie [https://www.metopera.org/].

Bez teatru można żyć, teatr jest nieważny, od dawna to mówię, a teraz moment dziejowy również tak uważa. Teatr jest sztuką najbardziej niezalecaną - jako kontaktowa, bezpośrednia i "jednogarnkowa", wszyscy na kupie, wszyscy w jednym miejscu, sztuka zgromadzenie. Dlatego spektakle idą w internety - tracą bezpośredniość, a zyskują na higienie. Myślę, że w najbliższym czasie Teatr Telewizji będzie tutaj omawiany, bo chociaż nieważna, sztuka jest wszelako ważna, bo za przeproszeniem, co robicie w domu? Kto haruje na Netfliksie? Kto nam organizuje czas tak zwany wolny, którego nie możemy spędzić na świeżym powietrzu, nie jest bowiem świeże? Aktorzy, pisarze i twórcy seriali.

W analogowym teatrze przedepidemicznym temat epidemii był brany na warsztat. Choćby Msza za miasto Arras, powieść Szczypiorskiego, monodram Gajosa (Teatr Narodowy). Dżuma (reż. Paweł Świątek, Opole 2013; reż. Rudolf Zioło, Katowice 2006), natomiast w Lublinie, w Teatrze im. Osterwy, zrobili niedawno według tejże Dżumy "instalację performatywną" pod tytułem "Czekamy na ciebie zarazo" (reż. Mateusz Olszewski), nie dając przecinka niczym Jezus w Łagiewnikach. Mamy nawet teatr o nazwie Epidemia.

Epidemia, tony strachu, stosy trupów to będzie baza dla sztuki, tylko jednego słowa raczej bym unikał, które dzisiaj nic nie znaczy, znaczy bowiem wszystko: trauma. Czekam, jeżeli dożyję, na estetyzację strachu, cierpienia i śmierci. W pierwszej fali skończy się spektaklami z tak zwaną bieżączką, cudownie na czasie, ale prośmy o coś więcej, żądajmy niemożliwego. Nie żebym twierdził za Nietzschem, że "tylko piękno nas zbawi", tak uważam w dzień powszedni, ale trochę piękna zaszkodzić nie zaszkodzi.

Wracając do Demirskiego. Mnie się, nie ukrywam, wszystko kojarzy z jego dramatami, ale "nie-boska komedia. WSZYSTKO POWIEM BOGU!",[na zdjęciu] zwana dalej "nie-boską", nie nasuwa skojarzeń ze sprawą pandemii, tylko - jak by to powiedzieć Jest o niej. Państwo posłuchają monologu przed kurtyną, pierwsze słowa przedstawienia, będzie długi cytat, lecz gdzie się Wam spieszy? Teraz spektakle można najwyżej poczytać.

"Na dwa dni przed wybuchem zarazy

Ludzie siedzą przy kolacji i skupieni pielęgnują paznokcie

A one rosną jak po śmierci w trumnie i wyrosną długie i pokrzywione

Jak losy ich właścicieli w czasie za chwilę

Brązowawe długie

Brudne od wydrapywania z ziemi resztek

O ta krawędź będzie skrobała właśnie brukiew

Sierpniowe ostatnie dni muchy brzęczą na tle słońca

Sierpień taki piękny wchodzi przez okno

A gdzieś ktoś tam trzyma już kamień żeby nim rozbić szybę

A przy stole cisza Tykanie jest a jakby go nie było

I zaraz ktoś wpadnie do domu i poda te informacje złe

już biegnie ulicą już po zmroku już ciemnieje już sapie na schodach

a ty jeszcze tego nie wiesz

No ale mówi się nieśmiało że może być wojna?

Jaka wojna?

No ale mówi się

Bzdura - kto tak mówi?

Ale to teraz nawet jeżeli wojna to prawdopodobnie informacyjna prawda?

Na gazety po głowie

Idź zrób wojnę z pieczenią bo już pachnie a jeszcze nie gotowa

Zawsze na filmach które się dzieją przed wybuchem wojny krzyczę do tych ludzi co siedzą przy stole - uciekajcie - uciekajcie - ale nie uciekają

Uciekłbym na twoim miejscu do kuchni w garnek z kartoflami obierać

A ci ludzie tacy wiesz inni się wydają

A jak wejdą do sypialni z gwałtem?

Nie wejdą

14 Sarajewo 17 Petersburg 22 Rzym 33 Berlin 38 Madryt 44 Warszawa 56 Budapeszt 59 Hawana 68 Paryż 68 Praga 75 Wientian 84 Wagadugu 95 Srebrenica 03 Tbilisi 05 Bejrut 10 Amman 11 Trypolis 13 Kijów"

Demirski tak lubi: pisać w klimacie biblijnym, w podtypie proroctwo. Lubi uderzyć w tony ostateczne. Jego monologi mają ten prorocki "lot", tę poezję Pisma w sobie. Świetnie by się odnalazł jako prorok Pana, święty Paweł z Gdańska. Jego żona, Strzępka, mówiła kiedyś w wywiadzie, którego teraz nie umiem odnaleźć, że Demirski najwyraźniej terminował w kazaniach dla księży, wnosząc z długości jego monologów, ale również z tonu. Jego stałe rozpoznanie: jest źle, będzie gorzej. Na czarnym tle maluje najpiękniej. Dzisiejszy Kościół już nie straszy w taki sposób, raczej mówi o nadziei i o miłosierdziu, więc powiemy o Demirskim, że jeśli jest wieszczkiem, to przedsoborowym, a nawet więcej: przednowotestamentowym. Grzmi jak - nie przymierzając - Daniel lub Izajasz. "I będą zmiany na niebie na ziemi i na narządach wewnętrznych" (Tęczowa trybuna 2012).

To go wyróżnia pośród dramatopisarzy, że umie przesadzić i nie zabrzmieć pusto. Korzysta z naprawdę starych i sprawdzonych środków pracy literackiej, które są tak wysłużone, że mało im trzeba, żeby się całkiem zużyły. "Tak się ma jak się czasem za bardzo dorzuci że tak powiem do pieca w tekście" (nie-boska).

Paweł Demirski - najzdolniejszy nasz żyjący poeta teatru. Pisarz na złe czasy. Jeżeli wpadasz w panikę, dzięki Demirskiemu nie poczujesz się samotnie. On wpadał grubo na zapas, "na zaś" panikował, jakieś pięć lat zanim to było modne. "Bać się było krzyżem moim" (nie-boska).

Wtedy chodziło o "wojnę z Putinem", jeżeli dobrze pamiętam. Wiosną 2014 roku działo się na Wschodzie bliższym od Bliskiego Wschodu. Mówiąc Sienkiewiczem: Krym wzięty. Pół roku później powstała "Nie-boska komedia" Strzępki powstała pół roku później. Gdy postać Żona pytała: "To będzie ta wojna?", miała na myśli, czegośmy się wtedy bali.

Miejsce akcji: piekło. Widać po korzeniach drzew, które w tym lesie robią za korony. Dzieło miało się nazywać "Wszystko powiem Bogu!", ale grant poszedł na "Nie-Boską" Krasińskiego, więc wybrnęli kompromisem. Spektakl był ostatnio grany niczym w przeczuciu zarazy, zaraz po "Bitwie Warszawskiej 1920", którą dano rocznicowo.

"Nie-boska komedia" nie jest oczywiście żadną tam diagnozą. To, że umrzemy, wiem tak mniej więcej od czwartego roku życia, więc "nie-boska komedia" nie jest oczywiście żadną tam diagnozą. Wcześniej straciłem wiarę w nieśmiertelność niż w Świętego Mikołaja. Demirski nie jest diagnostą, tylko wizjonerem: "widzi rzeczy, jakie są" (nie-boska). Tak się jednak składa, że zazwyczaj czarno widzi, nie uprawia jasnowidztwa. Dowiemy się od niego, że TO "idzie na nas", czymkolwiek TO jest: wojną, zarazą czy śmiercią, czy też wszystko naraz. Bo umrzeć czy zginąć - czy to jest wielka różnica. Paweł Demirski to poeta zagrożenia, a jego pisarstwo należy do nurtu "preapokalipsa", do literatury panicznej i nastraszeniowej.

Gdyby był malarzem, byłby Hieronimem Boschem: sceny groźne i gromadne.

Powiem tak: czarnowidztwo zawsze spoko. Czarnowidzenie nie teraz, to później, lecz kiedyś się sprawdzi i kiedyś "uderzy w moment", bo wiecznie dobrze nie będzie. Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy, co nie? Ja na tej zasadzie robię Pollyannę, bo źle też wiecznie nie będzie. "A za każdym rogiem widzę duchy i płaczące kobiety" (nie-boska).

Na "co potem" u Demirskiego nie ma raczej odpowiedzi, bo on raczej niewierzący, wierzy najwyżej w eschaton socjalistyczny, że ludzie w przyszłości wreszcie się dorobią za sprawą redystrybucji i będą mieli na klimatyzację. Tego pisarza nie interesuje życie po śmierci, ale raczej śmierć za życia, sam akt umierania w całej swej nagości, jak to w aktach bywa. Nieczęsto oglądamy samo zabijanie, Strzępka bowiem i Demirski robią jak antyczni Grecy: zabijają poza sceną, a najchętniej słowem.

"Wszystko powiem Bogu!" Strzępki to jest "suma wszystkich strachów", dzieło o tym wszystkim, o czym nic nie wiemy, poza tym, że "idzie po nas". "Ale powiedz Orciu / Ty naprawdę to widzisz? / Że to idzie po nas? / Więc tym bardziej / W takiej sytuacji ja zaparzę herbaty / i wszystko będziemy robić tak jak robiliśmy kiedyś / uspokójcie cię" (nie-boska komedia).

To jest zresztą wszystko wyłącznie "takie gadanie". Scena wszystko zniesie. Strzępka z Demirskim już od lat nas straszą i mamy na ich straszenie wieloletnią tolerancję jak narkoman na narkotyk. Oni nas pragną przerazić, a my się śmiejemy.

Wybaczą Państwo jeszcze jeden dłuższy cytat, ale to jest czyste piękno, a do tego dark i morbid, bardzo na dzisiejsze czasy:

"Widzę

Widzę wiesz ciociu i napawa mnie to strasznym światłem w głowie

Że po tym co to idzie nieubłagane co tatuś poszedł do tego

I w sumie każdy człowiek też

To w całym mieście wiesz będzie cmentarz pełen nowych grobów?

Zamiast ulic mogiły wyrwane chodnikom i alejkom i na ścieżkach rowerowych

Trzeba gdzieś tych ludzi będzie chować

Po tym jak sumy na Wiśle wypłyną chore z przeżarcia ludzką padliną. Rozumiesz?Nie jest to takie trudne do wyobrażenia bo widziałaś to już mniej więcej na starych fotografiach

Tylko że na starych fotografiach nie wyglądało to tak przekonywająco

A nowe budynki nowe siedliska nowych osadników

Tych których Bóg wybrał na przeżywienie

Będzie się budowało na starych cmentarzach bo tylko tutaj będą stare groby

W sensie nie tak bardzo świeże groby jak tamte wszędzie indziej".

By dopełnić miary grozy, wieczór zamyka chrześcijańska suplikacja, słynny "Trisagion" (por. Arvo Pärt): "Święty Boże, Święty mocny!", a proszę pamiętać, że mówimy o teatrze tak zwanej lewicy. W tej pieśni błagalnej wierni Kościoła proszą o ratunek: "Od powietrza, głodu, ognia i wojny!". To pierwsze chyba obejmuje choroby przenoszone drogą kropelkową.

Tak się kończy spektakl: grozą, mrokiem, wyciemnieniem, czyli my już nie musimy, już wyrobił za nas normę przerażenia. Żegnam dzisiaj Państwa cytatem z Masłowskiej niczym znakiem krzyża (Paw królowej): "Zobaczyć raz stronę świata jasną. Jest cień, więc musi być też gdzieś tu światło".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji