Artykuły

"Zenek" jest, a co z nieskończonym "Kantorem"?

Jan Hryniak, reżyser głośnego "Zenka" o gwieździe disco polo, zaczął kręcić film o Tadeuszu Kantorze już pięć lat temu. Zabrakło mu sześciu dni. - Jest nadzieja, że film "Kantor. Nigdy tu już nie powrócę" zostanie jednak ukończony - mówi nam dziś reżyser.

W 2015 r. obchodziliśmy setną rocznicę urodzin Tadeusza Kantora. To był pretekst do nakręcenia filmu o wybitnym reżyserze teatralnym, malarzu i grafiku. Do roli tytułowej zatrudniono Borysa Szyca; zdjęcia odchudzonego o 16 kilogramów aktora ucharakteryzowanego na Kantora zrobiły furorę w mediach społecznościowych. Film jednak do dziś nie został skończony.

Poważne plany i duża kasa

Do produkcji zabrało się Studio Rewers, które wcześniej wyprodukowało "Ziarno prawdy" Borysa Lankosza. Budżet filmu zaplanowano na 12 mln zł.

Produkcję wsparły: Polski Instytut Sztuki Filmowej, Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, Narodowy Instytut Audiowizualny (obecnie Filmoteka Narodowa - Instytut Audiowizualny), Telewizja Polska oraz Krakowskie Biuro Festiwalowe.

Swój wkład miała także fundacja Tumult (organizator festiwalu Camerimage), która udostępniła cały sprzęt potrzebny na planie.

Reżyserią początkowo miał zająć się Bartosz Konopka ("Królik po berlińsku", "Lęk wysokości"). Ostatecznie projekt wylądował na biurku Jana Hryniaka. Reżyser znany był przede wszystkim z dramatu małżeńskiego "Trzeci", z którym w 2004 r. brał udział w konkursie głównym festiwalu w Gdyni, oraz z komedii kryminalnej "Trick", która na festiwalu w 2010 r. została doceniona za muzykę Pawła Mykietyna.

W 2014 r. Hryniak reżyserował popularny serial wojenny "Czas honoru", za który zgarnął Orła dla najlepszego serialu fabularnego.

Od 2015 r. poświęcił się pracy nad filmem o Kantorze. W międzyczasie zdążył zrobić inny film biograficzny - "Zenka" o polskim piosenkarzu discopolowym Zenku Martyniuku - który właśnie wszedł do kin.

Pasja Szyca

W rolę Kantora wcielił się wspomniany Borys Szyc. Obsadzenie aktora znanego wówczas przede wszystkim z kina popularnego było dużym zaskoczeniem. - Borys nie odczuwa lęku, rzuca się z pasją. Widzę to, kiedy rozmawiamy, oglądamy filmy, z dnia na dzień jest coraz bardziej Kantorem. Intuicja mnie nie zawiodła. Trzeba zaryzykować, by osiągnąć coś niezwykłego - mówił Hryniak w wywiadzie dla "Wyborczej" w 2015 r.

Filmową pierwszą żonę Kantora Ewę Jurkiewicz zagrała Paulina Puślednik. W rolę drugiej żony i wieloletniej współpracowniczki Marii Stangret wcieliła się Agnieszka Podsiadlik. Klara Bielawka - filmowa żona Zenka Martyniuka z nowego filmu Hryniaka - zagrała Annę Halczak, od 1980 r. współtworzącą spektakle Cricotu 2.

Ponadto w obsadzie znaleźli się: Mariusz Benoit, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Jan Frycz, Robert Gonera, Jacek Poniedziałek, Katarzyna Herman i Redbad Klynstra.

Miłe złego początki

Hryniak wszedł na plan w lipcu 2015 r. Ekipa nakręciła zdjęcia w Krakowie, Tarnowie, Wielopolu, Tykocinie i Paryżu. W scenach realizowanych we Francji zagrała gwiazda francuskiego kina Irne Jacob, znana m.in. ze współpracy z Krzysztofem Kieślowskim przy "Podwójnym życiu Weroniki" i "Trzech kolorach: Czerwonym".

Producenci zawarli umowę z zagranicznym agentem sprzedaży firmą Media Luna z Niemiec. Wszystko wskazywało na to, że powstaje dzieło, na jakie twórca legendarnego Cricotu zasługiwał od lat. Widzowie mieli zobaczyć film w kinach pod koniec 2016 r. Coś jednak poszło nie tak...

- Zostało nam wtedy sześć dni zdjęciowych, które miały być realizowane we Florencji i w Nowym Jorku. To były drogie zdjęcia, na które zabrakło nam pieniędzy. Mieliśmy wówczas problemy z wypłacaniem honorariów aktorom i reszcie ekipy; tak nie można pracować - mówi nam reżyser.

Według Hryniaka zdjęcia we Florencji i w Nowym Jorku były kluczowe dla filmu. W obu tych miastach Kantor wielokrotnie wystawiał swoje sztuki - we Florencji w 1980 r. premierę miało "Wielopole, Wielopole", jedno z najważniejszych dzieł artysty.

- Najciekawszy jest u Kantora związek między sztuką i jego życiem osobistym - mówi reżyser. - Osią filmu uczyniliśmy spektakle "Wielopole, Wielopole" i "Umarłą klasę", ponieważ antycypują one pewne wydarzenia z życia artysty. Aktorzy odegrali fragmenty tych spektakli; udało nam się je odwzorować na podstawie zdjęć archiwalnych, dokumentu Andrzeja Wajdy, będącego zapisem inscenizacji "Umarłej klasy", czy filmów dokumentalnych Andrzeja Sapii. Nie udało nam się jednak odegrać scen z "Wielopola, Wielopola" - to jeden z powodów, dla którego nie ukończyliśmy filmu. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że biografia Kantora jest niepełna bez tego spektaklu - mówi Hryniak.

Nowy Jork jest z kolei ważnym miejscem w osobistym życiu Kantora - to tam przeszedł załamanie psychiczne i rozstał się ze swoją drugą żoną. - Film podzielony jest na trzy części, każda z nich związana jest z jedną z bliskich mu kobiet; jedną z nich jest Maria Stangret - mówi Hryniak.

Spłukani producenci

- Na problemy finansowe złożyło się wiele czynników. Projekt był finansowany głównie przez instytucje państwowe, co w takich sytuacjach utrudnia sprawę. Prywatny inwestor po prostu wyłożyłby więcej pieniędzy, gdyby zaszła taka potrzeba. W przypadku instytucji państwowych nie jest to takie łatwe - mówi Hryniak.

Z projektu wycofał się wówczas jeden z partnerów, prywatna firma, która popadła w kłopoty finansowe. PISF wstrzymał aneks umowy dotyczącej dofinansowania filmu.

Producenci zebrali dodatkowe 2 mln zł, ale musieli wydać je na długi. Studio Rewers szukało wsparcia w innych instytucjach. Pomóc miało Stowarzyszenie Filmowców Polskich, ale wówczas współpraca nie doszła do skutku.

Teraz Hryniak ma nadzieję, że w końcu wróci na plan: - Projektem zajęła się producentka Ewa Jastrzębska - na polecenie PISF-u przeprowadziła audyt, który ukończyła miesiąc temu. Koproducenci mają niebawem zadecydować, kto zajmie się realizacją pozostałych dni zdjęciowych - mówi Hryniak.

Florencja w Warszawie

Remedium na problemy ma być skrócenie zdjęć i zrealizowanie ich w Polsce. - Odtworzymy scenografię Florencji i Nowego Jorku. Robiliśmy szczegółową dokumentację, więc wiemy, jak zrobić to w studiu. Być może pojedziemy też za granicę, żeby dokręcić pojedyncze sceny mniejszym kosztem - mówi reżyser.

Czy Florencja i Nowy Jork nakręcone w Polsce będą jednak wyglądały wiarygodnie? - Nowy Jork da się nakręcić w Warszawie, bo w większości sceny rozgrywają się we wnętrzach. Florencji nie da się jednak zagrać w Warszawie - przyznawał sam Hryniak w wywiadzie udzielonym Gildii Reżyserów Polskich w 2017 r. Takiego samego zdania była Anna Drozd ze Studia Rewers, która na łamach "Wyborczej" mówiła: - Można "oszukiwać" różne miasta, ale Florencja jest zbyt charakterystyczna.

Innym problemem jest ponowne wcielenie się aktorów w swoje postacie. - Pozostały nam do nakręcenia zdjęcia z Borysem Szycem i aktorami odgrywającymi członków Cricotu. Na szczęście mamy już wszystkie zdjęcia przedstawiające młodego Kantora, w którego wcielał się mały chłopiec. To byłby największy problem, bo dziecko zmienia się najbardziej - mówi reżyser.

Charakteryzacja to jednak nie wszystko. Szyc musiał w 2015 r. zrzucić do roli Kantora 16 kilogramów. Drugi raz musiał schudnąć dwa lata po pierwszym klapsie, kiedy ekipa miała wrócić na plan. Czy aktor ponownie będzie gotowy poświęcić się do roli?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji