Artykuły

Na deskach scenicznych

Co nowego dzieje się na scenach warszawskich teatrów?

Zacznijmy od największej "bomby". Jest nią bezspornie rola Ireny Eichlerówny w przedstawieniu "MARII TUDOR" - Wiktora Hugo. Cały spektakl nie ma większego znaczenia i stanowi właściwie tylko tło, w miarę dyskretne i kulturalne, dla solowego występu - dla popisu Eichlerówny. Zawsze uważaliśmy ją za czołową aktorkę polską tego pokolenia. Ale w roli Marii Tudor wzniosła się Eichlerówna na wyżyny swego kunsztu. Zagrała prosto i w sposób opanowany, a zarazem dała zupełnie nowoczesne ujęcie roli Marii Tudor, rozładowując fałszywy patos i nieprawdopodobieństwa tego melodramatycznego sztuczydła.

Ciekawym wydarzeniem stała się też prapremiera sztuki Jarosława Iwaszkiewicza "WESELE PANA BALZAKA" na scenie kameralnej Teatru Polskiego. Jest to sztuka dla dość wąskiego kręgu widzów, powiedziałbym, sztuka dla smakoszów. Iwaszkiewicz po sługuje się w niej w zasadzie techniką rodem z Czechowa. Z wielką kulturą i znawstwem klimatu środowisk i epoki kreśli sylwetki swych bohaterów i każe im prowadzić bardzo ciekawe, psychologicznie pogłębione chwilami bardzo mądre rozmowy. Ale istotą dramaturgii jest konflikt, napięcie. Tego zaś nowej sztuce Iwaszkiewicza brak. Jest to sztuka o ludziach zmęczonych, zgorzkniałych, którzy już nawet nie bardzo potrafią walczyć o swoje życie. W tym tkwi zresztą swoisty jej urok.

Kto nie trafi na ten gorzki smak "Wesela pana Balzaka" temu się ta sztuka nie spodoba.

U Erwina Axera intelektualista miary Jerzego Kreczmara bawi się wraz z świetnym malarzem Piotrem Potworowskim w perwersyjną farsę Thorntona Wildera pt. "Pośredniczka matrymonialna". Perwersja polega tu na tym, że poczciwa sztuka Nestroya, popularnego autora wiedeńskich komedii z "Trójką hultajską" na czele, przy wędrowała do Warszawy via Nowy Jork w adaptacji autora "Naszego miasta". Dlaczego mamy importować z Ameryki za drogie dewizy to, co jest nam znacznie bliższe w europejskim wydaniu? Przedstawienie jest jednak bardzo dobrze "zrobione" i świetnie zagrane przez znakomitych aktorów.

Przykładem dużego nieporozumienia jest przedstawienie "MEWY" Czechowa w Teatrze Polskim. Jest to po prostu niewypał, nieudany spektakl. Zdarza się to nawet najlepszym teatrom, a szczególnie ze sztukami Czechowa, które trzeba umieć reżyserować i grać. Większym od Zawistowskiego mistrzom zdarzały się w tej dziedzinie porażki. Nieudany spektakl "Mewy" w niczym nie dyskredytuje sztuki Czechowa, która czeka teraz na swą rehabilitację w Polsce, tak jak czekała kiedyś w Rosji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji