Artykuły

"Wesele" czy stypa?

Dość dużo już padło opinii na temat "Wesela" w teatrze vis a vis "Smakosza", stąd też ograniczę się tylko do kilku uwag.

Dobrze się stało, że po wieloletnim milczeniu w poznańskim świecie kulturo-twórczym mamy wreszcie polemikę z prawdziwego zda rżenia - i to już jest niewątpliwy sukces "Wesela" Wyspiańskiego, odczytanego przez Byrskiego, Potworowskiego i Szeligowskicgo. W tej - jak się dowiadujemy z prasy, słyszymy w kuluarach i na posiedzeniach dyskusyjnych - wymianie zdań, słowem wśród jej uczestników, zarysowuje się linia podziału, określona wiekiem dyskutantów. Rzecz charakterystyczna. Można zauważyć, że ci, którym odpowiada poznańska interpretacja "Wesela", są w większości ludźmi młodymi, natomiast ich adwersarze, przyzwyczajeni w młodości do celebrowania na "Weselu", sumy narodowej - to, w przeważającej części ludzie, obarczeni wiekiem. Jest jeszcze druga, mniej uchwytna, a związana z tamtą linią podziału, granica natury światopoglądowej. Miałem możność przekonać się o tym w czasie dyskusji w kawiarni-klubie "Od nowa". Chodziło, oczywiście, o "szarganie świętości". W związku z tym głowę daję, że rozumujący kryteriami "teatr = kasa" ewent. inni realizatorzy, wystawiając w Poznaniu "Wesele", na pewno nie szargaliby tych "świętości". Zrobiliby drugie "Skalmierzanki" z Wernyhorą na ścianie, pawim piórem, falbaneczkami u kiecek i muzyczką "Krakowiaczek ci ja". No i przedstawienie szłoby pół roku.

Linia Byrskiego, zaprezentowana w interpretacji "Wesela", przypomina mi nieco ideę, wyrażoną przez Munka w znanym polskim filmie "Eroica", więc: wypowiedzenie walki kultowi bohaterszczyzny, chłodna autoironia, auto-szyderstwo, wytknięcie narodowych wad, o czym słusznie już wspomniał w swej wypowiedzi Michał Misiorny.

Wiele protestów zbiera muzyka Szeligowskiego, bełkotliwa, jednostajna, pogrzebowa. Ależ, oczywiście, że zgadza się ona w zupełności z koncepcją reżysera i inscenizatora, którzy, wbrew mylącemu tytułowi sztuki, zaryzykowali odcyfrować ją, jako stypę narodową.

Poznańskie "Wesele" wstrząsnęło mną, dało mi masę materiału do rozmyślań, przewartościowań. Uważam, że sztuka, która nie pokazuje ani nas samych, ani nie odzwierciedla swego stosunku do współczesności, jest nie tylko zabytkiem, ale przestaje być sztuką w ogóle.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji