Artykuły

...ale obowiązują granice

Nie jestem fachowcem, ale sądzę, że zdanie zwykłego odbiorcy kultury też się winno liczyć.

Nie rozumiem całej tej dyskusji. "Wesele" napisał Wyspiański - a ponieważ był w równej mierze poetą i malarzem oraz inscenizatorem, podał dokładnie, jak ma być ono odtworzone. Dlaczego tekst jego ma być ważniejszy, niż wskazówki inscenizacyjne? Czy wolno - choćby nawet pewne zmiany w inscenizacji były celem używotnienia sztuki dopuszczalne - aż tak dalece eksperymentować na czyimś utworze? I to na utworze tak genialnego inscenizatora - wizjonera? I co otrzymaliśmy w zamian?

P. Czesław Michniak przeciwstawia poznańskie wystawione "Wesele" - "Skalmierzankom"! Chyba przesadził - i to mocno - bo przeciwstawić należało po prostu "Wesele" dyr. Byrskiego - "Weselu" Wyspiańskiego.

Ciekawa jestem, co powiedziałby p. Potworowski, gdyby ktoś do ciekawych jego i pięknych obrazów podomalowywał różne swoje pomysły, spreparował te obrazy po swojemu (za lat np. 50 - powołując się na "nowoczesność") i nazwisko Potworowskiego na podpisach zostawił? Przecież do czegoś w swej sztuce autor ma chyba prawo?

Co się zaś tyczy stosunku ludzi młodych do obecnej inscenizacji - jeśli obecne "Wesele" widzieli po raz pierwszy - to z czym mają możność porównać? A czar słowa Wyspiańskiego działać będzie zawsze. Poza tym o klasycznym i niestety nagminnym u nas snobizmie bardzo dobrze napisał p. Stanisław Barski.

P. Czesław Michniak pisze, że sztuka, nie pokazująca nas samych ani nie odzwierciedlająca nowego stosunku do współczesności "jest nie tylko zabytkiem, ale przestaje być sztuką w ogóle". Co do "Wesela" Wyspiańskiego - na pewno się o to nie obawiamy, natomiast uwagi o "liniach podziału" wydają się mocno przestarzałe.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji