Artykuły

Kici, kici, Brecht

Można by rzec, że - paradoksalnie - w rządzonej przez tradycjonalistyczną prawicę Polsce, większa jest pruderia społeczno-ideologiczna niż obyczajowa i seksualna. I to jest fundamentalna przyczyna nieobecności Brechta na polskich scenach teatralnych - pisze Krzysztof Lubczyński w Trybunie.

50 lat temu zmarł jeden z najbardziej politycznych dramaturgów.

Czasy mamy wyjątkowo polityczne, nawet jak na polską normę, ale jakoś trudno sobie wyobrazić jednego z najbardziej politycznych dramaturgów w dziejach literatury i teatru, Bertolta Brechta w roli gościa na którejś z polskich scen. Dla radykalnego socjalisty, marksisty, antykapitalisty, antymilitarysty i wroga tzw. wartości mieszczańskich, w klimacie panującym w Polsce nie ma na scenie miejsca. To nie musi być nigdzie powiedziane, ani napisane - to się czuje w powietrzu, może właśnie dlatego, że poprzez Brechta można dużo o dzisiejszej Polsce powiedzieć.

Brecht był w swoim teatrze politycznym blisko ziemi, bliżej pospolitości i nazywał rzeczy po imieniu. Wyzysk był dla niego wyzyskiem, a nie rynkiem, wojna rzezią a nie szlachetną walką, wzbogacone mieszczaństwo nie mityczną klasą średnią i stabilizatorem ładu społecznego, lecz upiorną w swej pazerności i egoizmie klasą społeczną, kler - nie nosicielem bożej łaski, lecz kastą sprytnie dla swych celów wykorzystującą marzenia i złudzenia ludzkie.

* Od czasu życia i śmierci Brechta wiele realiów się zmieniło.

Upadł realny socjalizm, zwinięto czerwone sztandary. Wydawałoby się więc, że sztuki Brechta powinny jawić się dziś jako anachroniczne zabytki z zamierzchłej epoki. A jednak, kiedy bierze się do ręki "Operę za 3 grosze" z 1928 roku, "Strach i nędzę III Rzeszy" (1938), "Życie Galileusza" (1939), "Pana Puntillę i jego sługę Matti" (1940), czy "Karierę Artura Ui" (1941), trudno oprzeć się ich osobliwej aktualności i trafności, także w odniesieniu do polskiego kontekstu. Chodzi o analogię atmosfery, o podobieństwo klimatu duchowego i społecznego. Społeczeństwo "Opery", jako gąszcz ciemnych uliczek, w których króluje wyzysk, oszustwo, kuglarstwo. Państwo podsycanego strachu jako sposobu na utrzymanie społeczeństwa w ryzach ze "Strachu i nędzy III Rzeszy", ohyda wojny jako wielkiego interesu w "Matce Courage i jej dzieciach", czy kreowanie bossa polityczno-kryminalnej mafii na męża stanu w "Karierze Artura Ui".

* Brecht był niecierpliwym cholerykiem i to zapewne także wpływało na bezpośredniość i otwartość sposobu wyrażania przez niego poglądów.

Niestety, wadą tekstów poświęconych jego twórczość jest to, że subtelne wywody służą zamazywaniu istoty twórczości Brechta, jej wymowy jednoznacznie antykapitalistycznej, skierowanej przeciw elitom pieniądza, a z drugiej strony przeciw brutalnemu wyzyskowi szarych ludzi. Tymczasem wpisywanie Brechta w subtelne wywody teatrologiczne służy stępianiu jego nadal bardzo ostrych zębów jako niezmiennie aktualnego krytyka społeczeństwa politycznej i ekonomicznej opresji. Ta metoda zagłaskiwania twórców, dla których istotą ich artystycznego działania był czy jest radykalny społeczny protest, to niesłychanie znamienny zabieg we współczesnej kulturze "mieszczańskiej" i w tzw. liberalnych mediach.

W Polsce nie ma urzędowej cenzury i gdyby dyrektor któregoś z polskich teatrów zdecydował się wystawić jakieś dzieło Brechta, nie napotkałby żadnych przeszkód formalnych. A jednak nie tylko - i może nawet nie przede wszystkim - istnienie bądź nie instytucjonalnej cenzury decyduje o klimacie kultury w danym kraju. W Polsce, być może jak w żadnym innym kraju europejskim, istnieje niesłychanie jaskrawy kontrast między dramatyzmem życia społecznego a miałkością, letniością społecznej wymowy twórczości kulturalnej, nastawionej na klajstrowanie obrazu rzeczywistości i spychanie z centrum debaty najdramatyczniejszych problemów ludzkich, przy jednoczesnym ustawianiu w nim problematyki marginalnej lub krańcowo indywidualnej. Podejmować problematykę społeczno-ideową w kręgach artystycznych nie uchodzi, jest "niestosowne" i wstydliwe. Można by rzec, że - paradoksalnie - w rządzonej przez tradycjonalistyczną prawicę Polsce, większa jest pruderia społeczno-ideologiczna niż obyczajowa i seksualna.

* I to jest fundamentalna przyczyna nieobecności Brechta na polskich scenach teatralnych.

Znamiennym wyrazem tego klimatu duchowego jest jeden z nielicznych rocznicowych tekstów poświęconych Brechtowi, pomieszczony w renomowanym tygodniku z tradycjami. Autorka tekstu potraktowała Brechta, nadawcę jednego z najbardziej ostrych, brutalnie szczerych, bezkompromisowych oraz jednoznacznych ideologicznie i politycznie przekazów w kulturze XX wieku, jako autora, którego koronną cechą były... wątpliwości. "Szkoła mądrego wątpienia wszystkim się przyda" - brzmi konkluzja artykułu. Kici, kici, Brecht.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji