Artykuły

Księżna jak ofiara przemocy

- Zawsze zależało mi na tym, żeby postaci, które gram, były kobiece, delikatnie, ale również silne, choć niekoniecznie zaraz krzyczące emancypantki - mówi Anna Cieślak, aktorka Teatru Polskiego w Warszawie.

Adam Cissowski: Za nami premiera "Dziadów" w reżyserii Janusza Wiśniewskiego w Teatrze Polskim w Warszawie. Jak pracowało się pani w atmosferze tajemnicy nie tylko przed widzami, lecz także przed mediami?

Anna Cieślak: To jest konsekwentny sposób pracy reżysera, stosowany we wszystkich jego przedstawieniach. Dopóki spektakl nie jest gotowy, dopóty trzyma tajemnicę. To moje drugie spotkanie z Januszem Wiśniewskim i dla mnie historia zatoczyła koło, ponieważ to podczas pracy z nim zakochałam się w teatrze. Nie boję się powiedzieć, że teatr Wiśniewskiego to coś metafizycznego. Mówi się, że żeby zrobić "Dziady", trzeba mieć zespół. Na scenie Teatru Polskiego występuje 60 aktorów, trzy albo nawet cztery pokolenia, od czteroletniego Platona po artystów, którzy skończyli 70 lat i więcej, jak nestor aktorstwa Henryk Łapiński. Ale teatr Janusza Wiśniewskiego to również spotkanie trzech niezwykłych artystów, bo reżyser tworzy swoje spektakle we współpracy z kompozytorem Jerzym Satanowskim i choreografem Emilem Wesołowskim.

"Dziady" znajdują się w kanonie lektur szkolnych, a więc do teatru wybierze się wiele młodych osób. Jak do nich trafić?

- Kierujemy spektakl do młodego widza, dlatego tak młodego Senatora jak Krzysztof Kwiatkowski jeszcze nie było. Ale czy nie ma teraz takich ludzi, którzy myślą: "Ja, ja, ja - moje, moje, moje?". Oni są obok nas, dlatego uważam, że to była bardzo dobra decyzja obsadowa. Tacy jesteśmy dzisiaj, gdy boimy się utraty pozycji, gdy osiągnęliśmy szybko sukces. Im więcej mamy, tym więcej chcemy.

A jak na tym tle wypada Księżna? Czerpała pani z poprzednich inscenizacji?

- Szukałam, patrzyłam i oglądałam. Moja Księżna jest bardzo kobieca. Zawsze zależało mi na tym, żeby postaci, które gram, były kobiece, delikatnie, ale również silne, choć niekoniecznie zaraz krzyczące emancypantki. Nie chciałam być agresywna i mieć siły mężczyzny, tylko pozostać kobieca w swoich proporcjach i w swojej wrażliwości. Księżna kocha i myśli, że swoją miłością wszystko naprawi. Chce budować, łączyć, dawać, bo jest zakochana w Senatorze.

Przez to też naiwna.

- Absolutnie. Tak jak ofiary przemocy, podopieczne Fundacji La Strada, w której od dziesięciu lat działam przeciwko handlowi ludźmi i niewolnictwu.

Czym zajmuje się pani jako ambasador fundacji?

- W moim przypadku bardziej właściwe jest słowo wolontariusz niż ambasador. Sama pracuję i spotykam się z podopiecznymi La Strady na co dzień. Wiem, jakie mają problemy ludzie, którzy przyjeżdżają do Polski i czekają na legalne papiery. Nie mogą podjąć pracy, a muszą jakoś przetrwać ten czas i ja im to organizuję. I tak np. jak mieliśmy ostatnio Afroamerykanki z Ugandy, to zabraliśmy je na koncert orkiestry Sinfonia Iuventus. To niesamowite, jak one się cieszą, szykują do wyjścia, zaplatają warkoczyki, żeby pójść i zobaczyć koncert na żywo. Cieszę się, że możemy pokazać im inny świat, bez przemocy, a obcowanie z kulturą wyższą w tym pomaga, bo wyzwala

Nie tylko aktorka

Anna Cieślak debiutowała w filmie "Masz na imię Justine", ale popularność przyniosła jej główna rola w komedii romantycznej "Dlaczego nie?". Wystąpiła też m.in. w "Ślubach panieńskich", "Generale Nilu" czy "Jak żyć?" i takich serialach jak "Rezydencja", "Glina", "Egzamin z życia", a od 2013 r. "Na Wspólnej".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji