Artykuły

Warszawa. Nominacje do Paszportów Polityki

Tygodnik Polityka po raz 27. ogłasza nominowanych do Paszportów Polityki, jednej z najważniejszych nagród w świecie kultury w Polsce, wręczanych w siedmiu kategoriach: film, teatr, literatura, sztuki wizualne, muzyka poważna, muzyka popularna oraz kultura cyfrowa.

Inicjatorem nagrody był Zdzisław Pietrasik - wybitny dziennikarz, publicysta, krytyk filmowy i teatralny, wieloletni szef redakcji kulturalnej w tygodniku Polityka. Idea wykreowania nowej nagrody była prosta: "nieuleganie modom i środowiskowym naciskom, uważnego wysupływania najbardziej wartościowych dokonań, ale i z przekonania, że młoda kultura jest dobrem, które należy wspierać i promować".

Paszporty zostaną wręczone młodym twórcom 14 stycznia 2020 roku o godz. 20.15 w Teatrze Polskim. W tym roku po raz kolejny wręczona zostanie również nagroda specjalna dla Kreatora Kultury.

***

NOMINACJE

TEATR

Magdalena Drab

Aktorka, dramatopisarka i reżyserka. "Olśniewająco wszechstronny talent, jaki wykwitł nam na teatralnej glebie" - pisze Jacek Sieradzki w nominacji. Sama postrzega teatr jako "miejsce szalenie demokratyczne": "Teatr rodzi się z buntu, z ciekawości, chęci zrozumienia, wtargnięcia w obcą przestrzeń, zbadania jej. (...) Jeśli teatr nie porusza, nie budzi egzystencjalnego niepokoju, jest zły" - tłumaczyła we wrocławskiej "Gazecie Wyborczej". Jest autorką dziewięciu sztuk, krytycy doceniają ich różnorodność stylistyczną. Dramat "Słabi - ilustrowany banał teatralny", za który dwa lata temu otrzymała prestiżową Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną, jest szkicowanym delikatną kreską portretem bezsilności i bezradności w obliczu wyzwań codzienności. "Dzielni chłopcy" to z kolei ostry wizerunek subkultury kibicowskiej. Zaś tegoroczne "Wyzwolenia" to parafraza dzieła Wyspiańskiego, w której współczesną Polskę symbolizuje ciasne, ciemne mieszkanie gdzieś w bloku. Spektakl na macierzystej scenie Drab, w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy, wyreżyserował Piotr Cieplak, a sama autorka brawurowo zagrała w nim Kobietę Obsadzoną Jako Konrad. "Magda Drab zadaje w swoich Wyzwoleniach proste pytanie: kim jesteś?, ale nie znajduje dla niego łatwiej odpowiedzi, czym trafia w sedno problemu tożsamości współczesnego Polaka, człowieka, mężczyzny, kobiety" - pisze Wojciech Majcherek. A Kalina Zalewska dodaje: "Wyzwolenia dowodzą, że Drab po zdobyciu kilku nagród nie wpadła w samouwielbienie, tylko potraktowała to jako zachętę do dalszej pracy i rozwoju, sięgając po zadanie naprawdę ambitne i odnosząc zwycięstwo". Urodzona w 1990 r. w Katowicach Magdalena Drab jest absolwentką wydziału aktorskiego łódzkiej Filmówki. Na co dzień występuje w teatrze w Legnicy oraz przemierza kraj z autorskim monodramem "Curko moja ogłoś to - rytmizowany biuletyn z wystawy Marii Wnęk", zrealizowanym w łódzkim Teatrze Zamiast, którego jest współtwórczynią. Spektakl przyniósł jej m.in. ubiegłoroczną wygraną w ogólnopolskim konkursie Najlepszy Spektakl Teatru Niezależnego "The Best OFF". A Jacek Sieradzki wróży, że będzie niebawem jedną z liderek polskiego życia scenicznego.

***

Monika Frajczyk

Czas docenić znakomite młode aktorki, tu zresztą jest wręcz nadmiar kandydatur" - apelował w swojej tegorocznej nominacji Dariusz Kosiński. "Jedna z najważniejszych aktorek młodego pokolenia, obdarzona wybitną inteligencją, sceniczną, i nie tylko, charyzmą, oryginalnością i precyzją formy" - zachwyca się Witold Mrozek. A Kalina Zalewska wylicza sukcesy urodzonej w 1990 r. w Bielsku-Białej absolwentki krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych: pamiętna Marusia w dyplomie "Niech żyje wojna!!!" Pawła Demirskiego w reż. Remigiusza Brzyka, następnie jedna z wiodących aktorek w zespole krakowskiego Starego Teatru, gdzie dała się zapamiętać jako Petra we "Wrogu ludu" Ibsena w reż. Jana Klaty, Yoga Śmiechu w "Triumfie woli" Demirskiego i Strzępki oraz Panna Młoda w "Weselu", kończącym dyrekcję Klaty w Starym. Obecnie najłatwiej ją spotkać w pociągach relacji Warszawa-Kraków. Dołączyła do zespołu TR Warszawa, gdzie m.in. brawurowo wciela się w rolę położnej w "Cząstkach kobiety" Katy Wéber w reż. Kornéla Mundruczó. Gra też w polsko-japońskiej koprodukcji TR w reż. Magdy Szpecht "Wracać wciąż do domu" według Ursuli K. Le Guin, której warszawska premiera planowana jest na marzec. W Krakowie zaś nie tylko dogrywa stare spektakle, ale też bierze udział w premierach. Występuje w "Podróżach Guliwera" wystawionych w Starym Teatrze przez Pawła Miśkiewicza i w "Długu" wyreżyserowanym przez Klatę w Teatrze Nowym Proxima, gdzie wraz z Małgorzatą Gorol, Marcinem Czarnikiem i Bartoszem Bielenią tworzą genialny kwartet performerski - grający, śpiewający i tańczący w kłębach dymu z waporyzatorów. "Aktorka o wielkiej sile wyrazu, widoczna dobrze nawet w epizodach, każdą rolę ma świetnie przemyślaną i przygotowaną. Potrafi być śmieszna, potrafi być tragiczna" - wyrokuje Kalina Zalewska. Sama Frajczyk żartowała w Dwutygodniku, że się nie urodziła, tylko została narysowana, przez tatę, rysownika ze studia filmów rysunkowych w Bielsku-Białej: "Razem z mamą narysował również Reksia, Bolka i Lolka i Pampaliniego. Wszyscy mieszkaliśmy razem w bloku w Bielsku-Białej, chodziliśmy razem do szkoły muzycznej i było bardzo fajnie. Myślę, że dużo z Reksia i Bolka i Lolka zostało mi na życie".

***

Weronika Szczawińska

Łączy "poetycki minimalizm ze swobodnym żonglowaniem formami, emocjonalność z politycznym zaangażowaniem, wewnętrzną spójność z gotowością podejmowania wycieczek w nowe obszary" - opisuje oscylujący między teatrem, performansem i tańcem język teatralny Szczawińskiej Witold Mrozek. Monika Kwaśniewska-Mikuła dodaje: "Cechują ją rzadko spotykana konsekwencja, szczerość, umiejętność współpracy i zaangażowanie, które wykracza znacznie poza kształtowanie własnej ścieżki kariery". Faktycznie, urodzona w 1981 r. w Warszawie Szczawińska to artystka-instytucja. Absolwentka reżyserii w warszawskiej Akademii Teatralnej, posiadaczka doktoratu obronionego w Instytucie Sztuki PAN i przez rok aktorka offowego, postgrotowskiego Studium Teatralnego jest dziś nie tylko reżyserką, dramaturżką i performerką w swoich spektaklach, ale też wykładowczynią Akademii Teatralnej, kuratorką sezonu w Komunie Warszawa i współzałożycielką kolektywu działającego w ramach Instytutu Sztuk Performatywnych. To jej trzecia nominacja do Paszportu POLITYKI. W 2014 r. krytycy docenili jej "Geniusza w golfie" z krakowskiego Starego Teatru, analizę legendy Konrada Swinarskiego oraz "wywrotowy koncert o mieszczańskiej neurozie i wyparciu" na podstawie "Jeżycjady" Małgorzaty Musierowicz (Komuna Warszawa). Rok temu uwagę nominujących zwróciły jej "Lawrence z Arabii", komedia o stereotypach kulturowych i narodowych z warszawskiego Powszechnego, oraz adaptacja bestsellerowej powieści Eleny Ferrante "Genialna przyjaciółka" z Wrocławskiego Teatru Współczesnego. W tym roku doceniono "Nigdy więcej wojny" i "Rozmowę o drzewach" (Komuna Warszawa) oraz "Po prostu" (Instytut Sztuk Performatywnych). "Choć są one bardzo różne, to nawiązują intymną i zmysłową relację z publicznością i stanowią idealne połączenie perspektywy osobistej z ważną i rzadko podejmowaną tematyką społeczną" - pisała Kwaśniewska-Mikuła. Sama Szczawińska tłumaczyła (Teatralny.pl): "Myślę, że wobec tego, że coraz trudniej nam się ze sobą dogadać, trzeba się przesuwać z pozycji ideologicznej do doświadczenia. To nie znaczy, że nie należy ujawniać swoich poglądów, wręcz przeciwnie, sądzę, że artyści powinni twardo stać na gruncie pewnych wartości. Ale w budowaniu komunikacji z widownią powinniśmy szukać różnych dróg".

***

Oni nominowali:

Michał Centkowski ("Newsweek"), Łukasz Drewniak (Teatralny.pl), Dariusz Kosiński ("Tygodnik Powszechny", Uniwersytet Jagielloński), Monika Kwaśniewska-Mikuła ("Didaskalia", Uniwersytet Jagielloński), Wojciech Majcherek (TVP Kultura), Witold Mrozek ("Gazeta Wyborcza", OKO.press), Jacek Sieradzki ("Dialog"), Joanna Targoń ("Gazeta Wyborcza", "Didaskalia"), Jacek Wakar (PAP), Kalina Zalewska ("Teatr")

Ponadto zgłoszeni zostali:

Bartosz Bielenia (aktor), Andrzej Błażewicz (reżyser, pisarz), Alina Czyżewska (aktorka, aktywistka społeczna), Małgorzata Gorol (aktorka), Katarzyna Kalwat (reżyserka), Anna Karasińska (reżyserka, dramaturżka), Dominika Knapik (choreografka, reżyserka), Paweł Sakowicz (choreograf), Justyna Sobczyk (reżyserka), Radosław Stępień (reżyser), Katarzyna Szyngiera (reżyserka, dramaturżka), Paweł Świątek (reżyser), Cezary Tomaszewski (reżyser, choreograf), Justyna Wasilewska (aktorka), Małgorzata Warsicka (reżyserka)

FILM

Bartosz Bielenia za kreację aktorską w filmie "Boże Ciało"

Niepokojący, androgyniczny, niezdefiniowany, osobny. Trudno opisać fenomen młodego aktora znanego do tej pory z drugoplanowych ról kinowych. Zwrócił na siebie uwagę jako demoniczny kamerdyner w "Disco polo" czy poznający gorzki smak dojrzałości półsierota w thrillerze "Na granicy". Za tę drugą rolę został wyróżniony na festiwalu Młodzi i Film w Koszalinie w 2016 r., jury doceniło jego bogate środki wyrazu, moc i wiarygodność. Ale dopiero brawurowy występ w "Bożym Ciele" Jana Komasy w pełni ujawił jego ogromny potencjał. "Gra duszą i ciałem, słowem i spojrzeniem. Tej twarzy się nie zapomina" - pisze Anita Piotrowska. Aktor wydaje się na ekranie jednocześnie liryczny i wulgarny. Z uduchowionego charyzmatyka potrafi przeistoczyć się momentalnie w pospolitego przestępcę. "Od czasów Seweryna i Ogrodnika w Ostatniej rodzinie najwybitniejsza kreacja w polskim kinie" - zachwyca się Jakub Majmurek. Według Tadeusza Sobolewskiego Bielenia tworzy na naszych oczach podwójny performans, jeden dla widzów filmu, drugi dla wiernych w miasteczku, i w obu rolach jest prawdziwy, wiarygodny, szczery, w pełni ludzki: "W tej jednej, tak wielostronnej, pozornie sprzecznej postaci można zobaczyć rysy całego pokolenia". Bartosz Bielenia pochodzi z Białegostoku. Urodził się w 1992 r., w 2016 r. ukończył Akademię Sztuk Teatralnych w Krakowie, ale na profesjonalnej scenie stanął znacznie wcześniej, bo już w 1999 r., gdy grał Małego Księcia w białostockim Teatrze im. Węgierki. Był związany z krakowskim Starym Teatrem, gdzie zagrał m.in. Hamleta w spektaklu Krzysztofa Garbaczewskiego, Edmunda w "Królu Learze" Jana Klaty i Księdza w "Weselu" tegoż. W styczniu 2018 r. dołączył do zespołu Nowego Teatru Krzysztofa Warlikowskiego. "Aktorski kameleon, z pewnością nie będzie bohaterem jednego sezonu filmowego - zapewnia profesor Rafał Syska. - A podobieństwo do młodego Christophera Walkena, tak fizyczne, jak i przez charyzmę, każe bacznie przyglądać się karierze tego zdolnego 27-latka". Potwierdzeniem tych słów są m.in. nagrody aktorskie na festiwalach w Sztokholmie i Chicago.

***

Bartosz Kruhlik za reżyserię i scenariusz filmu "Supernova"

O "Supernovej" zrobiło się głośno, gdy wraz z trzema innymi filmami nie dostała się do gdyńskiego konkursu. Wybuchł skandal. Na skutek protestów środowiska przywrócono ją na listę i wygrała w kategorii najlepszy debiut. Główną zaletą filmu jest to, że równie przekonująco pokazuje ludzkie dramaty, jak i społeczno-polityczną atmosferę współczesnej Polski. Kruhlik nie potrzebował do tego wielkiego budżetu i więcej niż 16 dni zdjęciowych. "Wystarczyły: skrawek wiejskiej drogi, kilkunastu nieopatrzonych aktorów, wrażliwość i dobry scenariusz" - ocenia Barbara Hollender. Zdaniem prof. Tadeusza Lubelskiego polska wieś, którą reżyser pokazuje na przestrzeni kilku godzin na niewielkim odcinku szosy, widoczna tu jest jak na dłoni, z całą złożonością podziałów i ograniczeń trapiących nasze społeczeństwo. Uderza przy tym, zwłaszcza jak na dzieło debiutanta, mocne tło, wydobywające wyrazistość wielu aktorów drugoplanowych. Kruhlik mówi o swoim filmie, że to "wewnętrzne kino akcji". Trzyma w napięciu, a jednocześnie stawia mocne pytania, wyznaczając przestrzeń do myślenia. Bartosz Kruhlik urodził się w 1985 r. w Lubsku w województwie lubuskim. Zanim trafił do liceum plastycznego w Zielonej Górze, cztery lata uczył się gry na pianinie. Przed łódzką Filmówką zaliczył prywatną Szkołę Filmową Mastershot we Wrocławiu. Mimo gruntownego wykształcenia uważa, że "nie ma lepszej szkoły robienia kina, niż je robić". Jest autorem jedenastu krótkich metraży, które łącznie zdobyły blisko 150 nagród i wyróżnień. Interesuje go tematyka przemocy młodocianych. Bohaterem etiudy studenckiej "Żar" jest nastoletni stalker i gwałciciel. W "Adaptacji" na sprawcy wypadku samochodowego ciążą zarzuty za zabicie brata. Przedmiotem obserwacji w "HTTP://" są dzieci nagrywające cyfrową kamerką zainscenizowaną egzekucję. Za swoich mistrzów Kruhlik uznaje braci Dardenne, Asghara Farhadiego oraz Larsa von Triera - ryzykanta, wiecznego buntownika i filmowego nowatora.

***

Mateusz Pacewicz za scenariusz filmu "Boże Ciało"

Aż trudno uwierzyć, że tak dojrzały i wielowymiarowy scenariusz "Bożego Ciała", o człowieku, który złamał wszelkie możliwe przykazania, a jednocześnie czyni dobro, choć przy tym oszukuje, napisał debiutant. Na pomysł zajęcia się tą historią Mateusz Pacewicz wpadł osiem lat temu, jeszcze przed maturą, gdy usłyszał od kolegi o podszywającym się pod kapłana 18-latku w parafii pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli w mazowieckich Budziskach. W styczniu 2014 r. opublikował o nim reportaż w "Gazecie Wyborczej", a następnie książkę "Kazanie na dole", która wyszła jako e-book w "Dużym Formacie". Wtedy producent kreatywny Krzysztof Rak wyszedł z propozycją napisania scenariusza. Oparty na faktach tekst nie jest wierną rekonstrukcją wydarzeń. Wypadek samochodowy, w którym zginęło siedmiu mieszkańców miasteczka, i wynikająca z tego trauma to gra wyobraźni. Podobnie jak przestępcza przeszłość głównego bohatera. Rok później casting na reżysera wygrał Jan Komasa. "Duch wieje, gdzie chce. Mateusz Pacewicz napisał scenariusz najgłębiej ewangelicznego polskiego filmu. Nie wierzyliśmy, że może dziś powstać kino oddziałujące terapeutycznie z taką siłą, jak niegdyś Szkoła Polska. Boże Ciało wyciąga z widza jad nienawiści, hejtu, pokazując drogę wyjścia. I tu największy paradoks: żebyśmy mogli w tę postać uwierzyć, trzeba było obarczyć ją grzechem. Ksiądz, za którym jesteśmy gotowi pójść, nie jest księdzem prawdziwym. Jan Komasa ma rację: Mateusz Pacewicz to jedno z największych odkryć polskiego kina trudnych czasów" - twierdzi Tadeusz Sobolewski. Owocem współpracy duetu Pacewicz-Komasa przy "Bożym Ciele" jest ich drugi film "Sala samobójców. Hejter" (premiera już za kilka miesięcy), o ludziach zajmujących się niszczeniem wizerunku i hejtem w sieci. W planach mają też kolejny projekt. Mateusz Pacewicz urodził się 21 czerwca 1992 r. w Warszawie. Jego ojciec to jeden z założycieli i redaktorów "Gazety Wyborczej", obecnie szef portalu OKO.press, matka jest działaczką fundacji Centrum Edukacji Obywatelskiej i autorką podręczników dla szkół. Mateusz po obronie licencjatu na Kolegium Międzyobszarowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych i Społecznych na UW podróżował po świecie. Interesuje się też reżyserią. Razem z Agatą Trzebuchowską zrealizował etiudę "Skwar", pokazywaną na festiwalu Sundance.

***

Oni nominowali:

Barbara Hollender - Rzeczpospolita; Tadeusz Lubelski - Uniwersytet Jagielloński; Łukasz Maciejewski - Szkoła Filmowa w Łodzi, Onet.pl; Jakub Majmurek - Krytyka Polityczna; Michał Oleszczyk - Uniwersytet Warszawski, Warszawska Szkoła Filmowa; Karolina Pasternak - Newsweek; Anita Piotrowska - Tygodnik Powszechny; Tadeusz Sobolewski - Gazeta Wyborcza; Rafał Syska - Narodowe Centrum Kultury Filmowej, EKRANy; Grażyna Torbicka - niezależna dziennikarka, dyrektorka festiwalu Dwa Brzegi

Ponadto zgłoszeni zostali:

Piotr Adamski (reżyser), Jacek Borcuch (reżyser), Sebastian Fabijański (aktor), Małgorzata Imielska (reżyserka), Marek Lechki (reżyser), Damian Nenow (reżyser), Eliza Rycembel (aktorka), Tomasz Sekielski (dokumentalista), Tadeusz Śliwa (reżyser), Łukasz Żal (operator)

LITERATURA

Weronika Murek

Po raz drugi nominowana do Paszportu POLITYKI. Pierwszą nominację otrzymała w 2015 r. za brawurowy debiut - zbiór opowiadań "Uprawa roślin południowych metodą Miczurina". Za tę książkę otrzymała Nagrodę Literacką im. Witolda Gombrowicza w 2016 r. i była nominowana do nagrody Nike. Weronika Murek urodziła się w Bytomiu w 1989 r., jest absolwentką Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego, pracowała jako aplikantka adwokacka. Ale od dłuższego czasu jest związana z teatrem - pisze dramaty. W 2017 r. Teatr Studio wystawił jej sztukę "Dziewczynki" w reż. Małgorzaty Wdowik. Nominowana w tym roku książka "Feinweinblein" (Wydawnictwo Czarne) to właśnie zbiór trzech sztuk teatralnych. Jedna z nich to rozszerzona wersja dramatu "Feinweinblein", za który autorka otrzymała Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną. Na jej podstawie powstał m.in. spektakl w Teatrze Współczesnym w Szczecinie; "Wujaszkowie" i "Morowe" nie miały jeszcze teatralnych realizacji. Zwrot w stronę teatru nie dziwi - forma dramatu odpowiada skłonności Murek do szybkiego dialogu, groteski i przede wszystkim niesłychanej wyobraźni językowej. "Wujaszkowie" to historia arcypolska - z Paderewskim, Marszałkiem, Narutowiczem, ułanami, siwkami i przede wszystkim polskimi wujaszkami i ich anegdotami. "Materią jej literatury staje się wszystko, co składa się na polską podświadomość traumatyczną: zwłaszcza niedopowiedzenia i przemilczenia, którym potrafi nadać wyraz i temperaturę emocjonalną" - pisze Eliza Kącka, dodając, że Weronika Murek należy do wąskiego grona autorów, którzy pojmują i stosują ironię. "I w tym sensie pozostaje uczennicą Gombrowicza, choćby nie była pod jego bezpośrednim wpływem. Kiedyś z tekstów Murek odczytywane będą polskie strachy, wstręty, niemożności, ograniczenia, izolujące nas od normalności". Z kolei Paulina Małochleb doceniła jej twórczy i ożywczy sposób sięgania do przeszłości. Murek wypełnia znane schematy nowymi znaczeniami: "na nowo opowiada o małych ojczyznach, o tożsamości narodowej, poczuciu wojennej krzywdy, przypomina o tęsknocie za wojną - bardzo groźniej, a dzisiaj coraz bardziej aktualnej".

***

Urszula Zajączkowska

Jest poetką, artystką wizualną i botaniczką, adiunktem w Samodzielnym Zakładzie Botaniki Leśnej SGGW w Warszawie. Bada wzrost, anatomię i ruchy roślin, studiuje ich aerodynamikę oraz biomechanikę. Urodziła się w 1978 r. w Starogardzie Gdańskim, dziś jest związana z Wołominem, gdzie w tym roku powstał zainicjowany przez nią Gaj Pamięci Wołomińskich Żydów, upamiętniający mieszkańców, po których nie został żaden ślad. Jej debiutancka książka poetycka "Atomy" (2014 r., wyd. Zeszyty Poetyckie) była nominowana do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius w 2015 r. W 2016 r. stworzyła film "Metamorphosis of Plants", powstały z inspiracji dziełem J. W. Goethego. Film wygrał Scinema Festival of Science Film w kategorii Najlepszy film eksperymentalny/ Animacja. W 2017 r. Zajączkowska została finalistką FameLab, konkursu popularyzatorskiego dla naukowców, organizowanego przez Centrum Nauki Kopernik i British Council. Za kolejny tom wierszy "minimum" (Wyd. Warstwy) z 2017 r. otrzymała Nagrodę Kościelskich. W swojej twórczości stara się zasypywać podziały między nauką i humanistyką, szuka też nowych języków opisu relacji człowieka z przyrodą. Tym się zajmuje też w zbiorze esejów "Patyki, badyle" (Wydawnictwo Marginesy), za który otrzymała nominację do Paszportu POLITYKI. To książka zupełnie inna niż opowieści o sekretnym życiu roślin czy rozmaite popularnonaukowe opracowania. Inna, bo Zajączkowska opowiada swoim stylem i ze swoją charyzmą, które sprawiają, że natychmiast chce się ruszyć podglądać chwasty i zagajniki. "Zajączkowska - pisze Eliza Kącka - udziela nam swoich oczu, zmysłów i uczuć - dla wykazania, że do istot żywych (przy czym istot jest tu słowem najistotniejszym) należą także Osoby przynależne do świata roślinnego". Kącka dodaje też, że "ta proza nie popularyzuje nauki - ona upowszechnia tajemnicę życia". Zofia Król doceniła ją właśnie "za poszukiwanie literackiego języka zdolnego opisać roślinne światy słabo dostępne ludzkiemu oku i słowu, a coraz bardziej współcześnie istotne wobec zbliżającej się ekologicznej katastrofy".

***

Dominika Słowik

Po debiucie, powieści "Atlas Doppelganger" w 2015 r., Dominikę Słowik uznano za jedną z najciekawszych pisarek młodego pokolenia. Otrzymała wtedy nominację do Literackiej Nagrody Gdynia. Słowik urodziła się w 1988 r. w Jaworznie, zadebiutowała, mając 26 lat. W "Atlasie" stworzyła z rozpadających się bloków mityczną krainę literacką. Początkowe partie książki to jedne z najlepszych obrazów bloków w literaturze. Labirynt mieszkań i korytarzy odzwierciedlał labirynt języka. Książka Słowik była więc też opowieścią o sile literatury, o żywiole, który przekształca znaną rzeczywistość w fantastyczne światy. Po czterech latach od debiutu opublikowała powieść "Zimowla" (Wydawnictwo Znak), za którą otrzymała nominację do Paszportu POLITYKI. "Narratorka jest nastolatką, ale nie jest to kolejna Bildungsroman czasów transformacji, raczej raport z mało spektakularnych prób zrozumienia świata. Doceniam też nieuleganie presji rynku i skupienie na tworzeniu powolnym, starannym (wydanie Zimowli cztery lata po debiucie to w dzisiejszych czasach naprawdę pisarstwo w stylu slow)" - pisze Olga Wróbel. Ten thriller z elementami opowieści grozy, rozgrywający się w małej miejscowości Cukrówka, daje bardzo ciekawy obraz historii najnowszej - lat 80. i 90. Polska jest tutaj krainą cudów i oczekiwania na cuda, myślenie magiczne okazuje się zasadą istnienia całego kraju. Chociaż przewrotność tej książki polega również na tym, że za zagadkami niekoniecznie kryją się siły nadprzyrodzone. Jedna z bohaterek mówi: "W tym kraju przeszłość to najlepszy kapitał na przyszłość". Ta powieść pokazuje również, jak można historią manipulować. Słowik, zdaniem Wojciecha Szota, "tworzy prozę, która zachłannie pożera czas czytelnika", czyta się ją jak najlepszy kryminał, a "wnioski i diagnozy, które stawia, nie przynależą do literatury popularnej, a tej wysokoartystycznej, krytycznej wobec dominujących narracji. Można tylko życzyć, by za kilka lat odniosła te same sukcesy, które święci dziś na świecie Olga Tokarczuk. Bo ją na to stać".

***

Oni nominowali:

Piotr Bratkowski - Newsweek; Paweł Dunin-Wąsowicz - Lampa; Anna Kałuża - Uniwersytet Śląski; Eliza Kącka - Uniwersytet Warszawski; Zofia Król - Dwutygodnik.com; Juliusz Kurkiewicz - Gazeta Wyborcza, "Książki. Magazyn do Czytania"; Paulina Małochleb - Uniwersytet Jagielloński, blog Książki na ostro; Michał Nogaś - Gazeta Wyborcza, Radio Książki; Wojciech Szot i Olga Wróbel - blog Kurzojady.pl

Ponadto zgłoszeni zostali:

Justyna Bargielska, Maciej Bielawski, Joanna GierakOnoszko, Grzegorz Kwiatkowki, Szczepan Kopyt, Robert Małecki, Jakub Michalczenia, Malwina Pająk, Maria Reimann, Adam Robiński, Barbara Sadurska, Szymon Słomczyński, Natalka Suszczyńska, Grzegorz Uzdański, Tomasz Wiśniewski

SZTUKI WIZUALNE

Alex Baczyński-Jenkins

Działa choreograficznie na pograniczu tańca i performansu, wokół polityki queerowego pożądania i relacyjności. Jest współtwórcą feministyczno-queerowego kolektywu kem. Magazynowi "Szum" mówił: "Queer to dla mnie bycie pomiędzy, wychodzenie poza rozpoznawalne kategorie". Z jednej strony jego projekty artystyczne niosą dużą dawkę eksperymentu i odświeżających choreografię formalnych poszukiwań. Z drugiej jednak - jak pisała w uzasadnieniu nominacji Anna Theiss - "są medytacyjne, magnetyczne i opowiadają o sprawach najprostszych i najważniejszych: przyjaźni, bliskości, stracie, pożądaniu". W swych choreografiach skupia się na mikrogestach, wspólnotowości i dotyku. Baczyński-Jenkins (ur. 1987 r.) studiował w berlińskim Universität der Künste na kierunku Contemporary Dance, Choreography, Context, a następnie w londyńskim Goldsmith University na kierunku Aural and Visual Cultures. Najczęściej pracuje w Warszawie i Londynie. Swoje projekty realizował także w Bazylei, Berlinie, Nowym Jorku i Bejrucie. W 2019 r. pokazywał performans "Untitled (Holding- Horizon)" w ramach programu performatywnego na otwarcie Biennale Sztuki w Wenecji. "Us Swerve" było pokazywane w Stedelijk Museum w Amsterdamie, miał też wystawę w Kunsthalle Basel. W Polsce w tym roku można było obejrzeć "The Tremble" i obecnie pokazywany nowy film "Pedały, przyjaciółki i wiersz do maszerującego nacjonalisty", oba w Fundacji Galerii Foksal, oraz pracę dla CSW Zamek Ujazdowski, w której przestrzeń muzyczną stanowiły piosenki zespołu Brygada Kryzys. Baczyński-Jenkins to pierwszy choreograf nominowany w dziedzinie Sztuki wizualne w całej historii Paszportów POLITYKI.

***

Weronika Gęsicka

Niekiedy projektuje obiekty przestrzenne, ale jej podstawowym żywiołem artystycznym pozostaje fotografia. Zawodowe podstawy zdobyła na Wydziale Grafiki ASP w Warszawie oraz w Akademii Fotografii. Mijający rok był dla niej bardzo udany; jej prace pojawiły się na indywidualnych i zbiorowych wystawach w prestiżowych galeriach w Niemczech, Austrii, Japonii czy Luksemburgu, a ceny na rynku sztuki wyraźnie zwyżkują. Otrzymała też prestiżową nagrodę EMOP Arendt Award, którą co dwa lata nagradza się wyróżniającego się europejskiego artystę korzystającego z medium fotografii. Od lat głównym motywem jej dzieł pozostaje pamięć. Interesują ją ludzkie wspomnienia, a właściwie ich zaburzenia i nieświadome zafałszowania. "Analizuje, demaskuje i błyskotliwie wykpiwa wizualne normy, które narzucają nam współczesne modele konsumpcji i społecznego awansu" - napisał w uzasadnieniu nominacji Iwo Zmyślony. Dzięki temu "tworzy pomysłowy i wciągający komentarz do relacji międzyludzkich i ról społecznych" (jak pisał z kolei Rafał Kamecki). W jej pracach świat, który wydawał się trwale uporządkowany, nagle ukazuje pęknięcia, rysy, podwójne dno. Weronika Gęsicka (ur. 1984 r.) korzysta przede wszystkim z tzw. materiałów zastanych: starej fotografii prasowej, archiwów internetowych i policyjnych oraz z banków zdjęć. Następnie poddaje je precyzyjnej, pracochłonnej i przemyślanej obróbce prowadzącej do zdarcia z nich zewnętrznej warstwy lukrowanych treści i dotarcia do sensów nieoczywistych, skrywanych. To prace często pełne humoru, ale i niepokojące. Jak uzasadniał nominację Piotr Rypson: "Jej foto-skalpel jest precyzyjny i działa jak zły dotyk. W tych pracach Max Ernst spotyka Davida Lyncha".

***

Roman Stańczak

Należy, obok Katarzyny Kozyry czy Artura Żmijewskiego, do legendarnego już pokolenia absolwentów słynnej Kowalni, czyli pracowni Grzegorza Kowalskiego na warszawskiej ASP. Wcześniej zaś ukończył nie mniej znane Liceum Plastyczne im. Antoniego Kenara w Zakopanem. Po dyplomie w 1993 r. miał kilka znaczących indywidualnych wystaw, m.in. w CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie czy PGS w Sopocie. A jednak w 1997 r. zniknął ze świata sztuki, zajął się m.in. konserwacją rzeźb sakralnych w kościołach i podróżami po świecie. Do art worldu powrócił dopiero w 2013 r., gdy przypadkowo spotkany kolega ze studiów Paweł Althamer zaproponował mu wykonanie pracy do Parku Rzeźby na warszawskim Bródnie. Tak powstał trzymetrowy drewniany "Anioł Stróż". Stańczak nawiązał też współpracę z warszawską Galerią Stereo, która przygotowała mu kolejne dwie indywidualne wystawy. Urodzony w 1969 r. Roman Stańczak już raz znalazł się w finałowej trójce Paszportów POLITYKI (2016 r.). Znakiem rozpoznawczym jego przestrzennych prac stało się przenicowywanie przedmiotów codziennego użytku, ukazywanie ich na co dzień niewidocznej, drugiej strony. Na tym zamyśle oparł też swój projekt "Lot", który reprezentował Polskę na tegorocznym Biennale Sztuki w Wenecji. W tym przypadku wywrócił na lewą stronę cały samolot, ciężko pracując fizycznie przy tej czynności przez dwa i pół miesiąca. Realizacja zebrała we Włoszech bardzo dobre recenzje, a teraz dodatkowo wsparli je nominujący do Paszportów krytycy. "Dokonał niemożliwego: połączył awangardzistów i konserwatystów, lewicę i prawicę. W dobie partykularyzmów i populizmów jego sztuka jawi się jako eksces - jest uniwersalna" - uzasadniał Kuba Banasiak. "Lot może odnosić się do przeżyć metafizycznych, duchowości, a jednocześnie być krytycznym spojrzeniem na globalną rzeczywistość społeczno- polityczną" - dodaje Joanna Ruszczyk.

***

MUZYKA POWAŻNA

Krystian Lada

Urodził się w 1983 r. w Warszawie, studiował w Amsterdamie. Działa jako reżyser, dramaturg i librecista, udzielając się na polu opery, teatru muzycznego i sztuk performatywnych. Współpracował jako dramaturg m.in. z Pierre'em Audim, Ivo van Hove'em, Mariuszem Trelińskim, Tobiasem Kratzerem, Yuvalem Sharonem, a jako librecista z kompozytorami: Katarzyną Głowicką, Dariuszem Przybylskim i Annelies Van Parys. W latach 2013-16 był szefem działu dramaturgii i promocji w brukselskiej operze La Monnaie/ De Munt. W 2017 r. założył The Airport Society - stowarzyszenie wędrownych artystów, aktywistów i działaczy społecznych, którzy inicjują nowe projekty łączące najnowsze dokonania na polu opery, technologii i aktualne zjawiska społeczne. Był członkiem zespołu doradców przy Opera Europa, organizacji zrzeszającej europejskie teatry i festiwale operowe. Zainicjował i kierował forum United States of Opera dla twórców opery współczesnej w Amsterdamie, był pomysłodawcą i koordynatorem programu badawczo-rozwojowego dla artystów Fringe FUEL oraz sekcji "aktywizmu kreatywnego" w ramach Fringe Festival w Amsterdamie. Był również koordynatorem Europejskich Dni Opery w Holandii. Jest pierwszym laureatem Mortier Next Generation Award. Wyreżyserował dwa spektakle w Operze Wrocławskiej: "I Montecchi e i Capuleti" Vincenza Belliniego oraz superwidowisko "Nabucco". O jego pokazanej w Brukseli instalacji "Unknown, I live with you" z muzyką Katarzyny Głowickiej do libretta na kanwie poezji anonimowych Afganek, uczestniczek Afghan Women Writing Project, Dorota Kozińska pisze: "spektakl, na którym ludzie płakali, zasłaniali oczy, po czym wracali, żeby obejrzeć i usłyszeć to wszystko raz jeszcze". Nominuje go "za wiarę w żywotność formy operowej: za przeświadczenie, że opera przemawiająca językiem muzyki współczesnej i nowoczesnego teatru trafi do serc publiczności równie celnie, jak dobry film albo powieść. Za odwagę poruszania w swoich inscenizacjach palących spraw dzisiejszego świata".

***

Martyna Pastuszka

Urodziła się w 1980 r. w Rudzie Śląskiej. Wychowana w muzycznej rodzinie, w 2004 r. ukończyła katowicką Akademię Muzyczną w klasie skrzypiec współczesnych, jednak jeszcze w czasie studiów zainteresowała się historycznymi praktykami wykonawczymi i w 2001 r. nawiązała współpracę z czołowym polskim zespołem barokowym Arte dei Suonatori, trwającą ponad 15 lat. W późniejszych latach jako kameralistka, solistka lub gościnny koncertmistrz współpracowała z francuskimi orkiestrami Le Cercle de l'Harmonie i Le Concert de la Loge z Paryża, Le Concert Lorrain z Metz, Le Parlement de Musique ze Strasburga, Collegium Marianum i Collegium 1704 z Pragi, Hofkapelle z Monachium i NeoBarock z Kolonii. Prowadzi klasę skrzypiec barokowych w Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach oraz Akademii Sztuk Muzycznych im. L. Janačka w Brnie. W 2017 r. obroniła doktorat. Od 2012 r. prowadzi {oh!} Orkiestrę Historyczną, z którą występowała już na festiwalach polskich (m.in. Misteria Paschalia, Kultura Natura, Chopin i Jego Europa) i zagranicznych. Najnowszym ich sukcesem jest współczesne prawykonanie opery Leonarda Vinciego "Gismondo, re di Polonia", którą jeszcze w zeszłym roku zespół wykonał w Theater an der Wien, a w tym - w Moskwie w Sali im. Czajkowskiego i na warszawskim festiwalu Eufonie. To już trzecie w historii {oh!} współczesne prawykonanie opery barokowej, po "Didone abbandonata" D. Sarriego i "Arminio" J.A. Hassego. Zespół nagrał kilka płyt, które zdobyły bardzo pozytywne recenzje, a w przygotowaniu są kolejne. "Artystka wielowymiarowa, z talentem łączy też wyjątkowe umiejętności przywódcze, dzięki czemu jej zespół wysunął się na lidera wśród polskich orkiestr grających na instrumentach z epoki" - komentuje nominację Marlena Wieczorek. Jacek Marczyński nominuje ją m.in. za "oryginalne rozszerzanie repertuaru, także o utwory polskich kompozytorów i tzw. polonica".

***

Jakub Józef Orliński

Nazwisko 29-letniego, urodzonego w Warszawie, kontratenora pojawia się w naszych nominacjach już drugi raz; niektórzy nominujący powtarzali nawet swoje zeszłoroczne uzasadnienia. Inni, jak Marlena Wieczorek, piszą po prostu: "za całokształt". Przypomnijmy: na studia trafił po szkole plastycznej i śpiewaniu w Zespole Męskim Gregorianum; studiował na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie Anny Radziejewskiej, od 2012 r. uczęszczał do Akademii Operowej przy Operze Narodowej, a w latach 2015-17, dzięki stypendium otrzymanym przez Fulbright Polska, odbył studia podyplomowe w nowojorskiej The Juilliard School of Music. W 2012 r. zdobył I nagrodę na Międzynarodowym Konkursie im. Rudolfa Petraka w Žilinie na Słowacji oraz nagrodę specjalną na VI Europejskim Konkursie Śpiewu Operowego DEBIUT 2012 w Weikersheim w Niemczech. W 2015 r. wygrał Międzynarodowy Konkurs Wokalny im. Marcelli Sembrich-Kochańskiej w Nowym Jorku, a w 2016 r. otrzymał II nagrodę na IX Konkursie Moniuszkowskim w Warszawie i wygrał Metropolitan Opera National Council Auditions. Występował m.in. w Carnegie Hall i Alice Tully Hall w Lincoln Center. Latem 2017 r. radio France Musique umieściło na YouTube jego klip z wykonaną na festiwalu w Aix-en-Provence arią Vivaldiego "Vedro con mio diletto", który obejrzało ponad 2 mln internautów. W Lille śpiewał w "Rodelindzie" Haendla, a we Frankfurcie - rolę tytułową w "Rinaldzie"; tego lata w tej ostatniej roli zadebiutował na festiwalu w Glyndebourne, a jesienią w roli Cyrusa - w "Belshazzar" Haendla w operze w Zurychu. Brał też udział w paryskim koncercie plenerowym z okazji święta narodowego. Właśnie ukazała się nakładem firmy Erato (Warner) już druga jego płyta, także z zespołem Il Pomo d'Oro, tym razem poświęcona muzyce świeckiej - "Facce d'amore". Otrzymał tytuł Młodego Artysty Roku od brytyjskiego "Gramophone" oraz Koryfeusza Muzyki Polskiej w kategorii Osobowość roku.

***

Oni nominowali:

Anna S. Dębowska - Gazeta Wyborcza, Beethoven Magazine; Jacek Hawryluk - Polskie Radio Dwójka; Dorota Kozińska - publicystka niezależna; Jacek Marczyński - Rzeczpospolita; Jakub Puchalski - publicysta niezależny; Adam Rozlach - Polskie Radio Jedynka; Adam Suprynowicz - Ruch Muzyczny; Jan Topolski - Glissando; Marlena Wieczorek - meakultura.pl; Kinga A. Wojciechowska - Presto

Ponadto zgłoszeni zostali:

Robert Bachara (skrzypek barokowy), Krzysztof Bączyk (bas), Tymoteusz Bies (pianista), Wojciech Blecharz (kompozytor), Bożena Bujnicka (sopran), Piotr Buszewski (tenor), Aleksander Dębicz (pianista), Andrzej Filończyk (baryton), Anna Karpowicz (flecistka), Szymon Komasa (baryton), Robert Łaguniak (skrzypek), Szymon Mechliński (baryton), Dariusz Przybylski (kompozytor), Teoniki Rożynek (kompozytorka), Agnieszka Stulgińska (kompozytorka), Ewa Tracz (sopran), Andrzej Wierciński (pianista), Jan Żądło (baryton), Atom String Quartet, proMODERN (zespół wokalny)

MUZYKA POPULARNA

Błażej Król

Kompozytor, autor tekstów, gitarzysta i wokalista Błażej Król urodził się w 1984 r. w Gorzowie Wielkopolskim i jest dziś najbardziej znaną postacią tamtejszego, ważnego w ostatnich latach, środowiska muzycznego. Występował w zespole Kawałek Kulki, później w duecie UL/KR z Maurycym Kiebzakiem-Górskim. Formacjach tworzących oryginalny, ale komunikatywny, momentami nawet chwytliwy piosenkowy repertuar. Zespołach chwalonych i dostrzeżonych - jeden z albumów UL/KR był nawet płytą roku w rankingu krytyków "Gazety Wyborczej" w 2012 r. Król (tak podpisuje swoje płyty), który po rozwiązaniu UL/KR zaczął solową karierę, był laureatem Nagrody im. Grzegorza Ciechowskiego (2015 r.), nominowanym także do Paszportu POLITYKI za rok 2015. Co ciekawe, artysta bywał już porównywany zarówno z Ciechowskim, jak i Lechem Janerką, do którego stylistyki nawiązywał mocniej na albumie "Wij". Z czasem muzyka Króla oderwała się całkiem od konwencji rockowej, coraz większą rolę zaczęła w niej odgrywać elektronika i żonglerka - szczególnie w sferze rytmicznej - różnymi konwencjami. "Rozwój muzyczny i kariera na scenie niezależnej wokalisty, gitarzysty, kompozytora i autora tekstów Błażeja Króla to prawdziwy fenomen" - pisze o nim Jacek Skolimowski. I rzeczywiście, wydaje się, jak gdyby z każdą płytą - a nagrał ich pięć - Król coraz głębiej zapraszał słuchacza do swojego świata, zamiast wychodzić naprzeciw oczekiwaniom. Pisze utwory o zwartej, nawet lapidarnej formie, nierzadko bardzo lekkim, melodyjnym charakterze - jak choćby "Głodne dusze" czy "Druga pomoc" z najnowszej płyty "Nieumiarkowania" (Art2 Music) - ale z zaskakującymi, surrealistycznymi, często dość niepokojącymi tekstami. Słowa jego piosenek biorą się, jak sam mówi, z kartek, które zbiera i przechowuje jego żona Iwona. Jest ona zresztą kluczową partnerką muzyczną Błażeja Króla. Występuje w jego zespole, wspólnie tworzą też formację Kobieta z Wydm (w składzie jest jeszcze Mateusz Rychlicki z Kristen). Król nie lubi odpoczywać, ale zmienia się z płyty na płytę, dzięki czemu jego pracowitość i intensywność tej kariery nie męczą.

***

Piernikowski

Wyrasta z hip-hopu, ale jest zjawiskiem na naszej scenie muzycznej zupełnie osobnym, a niektórzy powiedzieliby - osobliwym" - pisze o nim Jędrzej Słodkowski, dodając, że wyczucie polszczyzny lokuje tego artystę raczej w rejonach poetyckich niż muzycznych. Raper, autor tekstów i kompozytor Robert Piernikowski rzeczywiście stanowi pewien problem, tajemnicę, bo na pograniczu dominującego dziś na rynku polskiego rapu stworzył sobie niszę, z którą środowisko hiphopowe nie do końca wie, co zrobić. Jak oceniać rapera, który idzie demonstracyjnie pod prąd? Albo "czesze ludzi pod włos", jak definiował swoją muzykę w wywiadzie udzielonym Filipowi Kalinowskiemu. Jak oceniać człowieka, co do którego nie ma pewności, czy swoją opowieść o "białasach bez kasy" w "bluzach-kangurach" snuje wprost, czy może z jakąś lekką choćby domieszką groteski? Urodzony w 1979 r. w Świnoujściu, ale mieszkający na stałe w Poznaniu Piernikowski bardzo konsekwentnie porusza się po obrzeżu krajowego hip-hopu. Najpierw jako członek formacji Napszykłat, później w Synach, który to duet współtworzy producent 1988. Wspólnie nagrali chwalone albumy "Orient" i "Sen". Ale Piernikowski ma też doświadczenia na polu muzyki o bardziej awangardowym charakterze - współpracę z perkusistą Adamem Gołębiewskim czy duetem BNNT. Ma też na koncie muzykę pisaną do spektakli teatralnych, m.in. "Króla Edypa" i "Termopil polskich" w reż. Jana Klaty. Krytyka muzyczna zwraca na niego uwagę od lat, nominacja do Paszportu POLITYKI wydawała się kwestią czasu. Przełomem okazała się tu płyta "The Best of moje getto", na której autor - jak pisze Agnieszka Szydłowska - "w pełni wykorzystał dotychczasowe doświadczenia solowe i synowskie. Powstała jasna w przekazie opowieść z oblężonego miasta, którego mieszkańcy powierzyli swój los fałszywemu bogowi". Na tym albumie Piernikowski zaskoczył choćby szerokim gronem gości - od rapera Hadesa, przez Kachę Kowalczyk z duetu Coals, po Monikę Brodkę. Świadczy to o tym, że owa osobliwość działań Piernikowskiego spotyka się z coraz szerszym zrozumieniem, bez względu na podziały środowiskowe i gatunkowe.

***

Hania Rani

Prywatnie: Hanna Raniszewska. Jest pianistką, kompozytorką i wokalistką. Urodziła się w 1990 r. w Gdańsku, mieszka w Warszawie, ale pomieszkuje też w Berlinie, gdzie studiowała, i w Amsterdamie, gdzie nagrywa. W celach zawodowych bywa też w Anglii i Islandii, a z koncertami objeżdża właśnie cały świat. Ma za sobą klasyczne wykształcenie muzyczne, co nie pozostaje bez wpływu na jej twórczość. W 2015 r. wydała nagraną wspólnie z wiolonczelistką Dobrawą Czocher płytę "Biała flaga" z klasycznymi aranżacjami instrumentalnych wersji piosenek Grzegorza Ciechowskiego i Republiki, uzupełnionymi kilkoma autorskimi kompozycjami utrzymanymi w tym samym duchu. W listopadzie 2018 r. Hania Rani z wokalistką Joanną Longić, jako duet Tęskno, wydały album "Mi", już w pełni autorski i nie tylko "zagrany", ale i zaśpiewany. Liryczne, nieco melancholijne piosenki wykonane delikatnymi dziewczęcymi głosami z aranżacjami fortepianowo-smyczkowymi (czasem włącza się w to subtelna elektronika) mają ogromną moc uwodzenia, ale przede wszystkim stanowią wyrazistą kontrpropozycję dla wszystkiego właściwie, co dziś rządzi rynkiem muzyki popularnej. Opublikowana w 2019 r. solowa płyta Hani "Esja" ma zalety dwóch wcześniejszych, ale wydaje się zarazem przełomem w twórczości artystki. Znajdziemy tu właściwy też poprzednim dokonaniom liryzm z melancholijnym odcieniem, znajdziemy dbałość o precyzję i jakość brzmienia, choć pewnie zwielokrotnioną. Bo "Esja" to niebanalna próbka muzyki fortepianowej, to zarazem najzupełniej prywatne odkrywanie możliwości instrumentu w zestawieniu z możliwościami aparatury nagraniowej (płyta była nagrywana aż w trzech miejscach - w Rejkiawiku, Warszawie i Amsterdamie) i ukłon w stronę tradycji pianistycznej. Najważniejszy wydaje się jednak rys oryginalności, wyrażający się w melodyjnych kompozycjach i niebanalnym konstruowaniu klimatu. Trudno się nie zgodzić z opinią Jarka Szubrychta wyrażoną w uzasadnieniu nominacji do Paszportów POLITYKI dla Hani Rani: "Jej kariera to nie przypadek: Hania jest nie tylko utalentowana, ale też doskonale przygotowana".

***

Oni nominowali:

Jan Błaszczak - Filmoteka Narodowa - Instytut Audiowizualny, "Przekrój", "Tygodnik Powszechny"; Tomasz Doksa - Red Bull Muzyka, Gazeta Magnetofonowa; Marcin Flint - Red Bull Music, CGM.pl, Gazeta Magnetofonowa; Tomasz Gregorczyk i Janusz Jabłoński - Polskie Radio Dwójka, typują wspólnie; Rafał Księżyk - Dwutygodnik.com; Jacek Skolimowski - Newsweek; Jędrzej Słodkowski - Gazeta Wyborcza; Jarek Szubrycht - Gazeta Magnetofonowa, Gazeta Wyborcza; Agnieszka Szydłowska - Polskie Radio Trójka; Hirek Wrona - Polskie Radio Trójka

Ponadto zgłoszeni zostali:

Ola Bilińska, Taco Hemingway, Tomo Jacobson, Magiera, Nagrobki, Nene Heroine, Maciej Obara, Quebonafide, Resina, Siksa, Sokół, Małgorzata Tekla Teklińska, Trupa Trupa, Tuzza Globale, Kuba Więcek, Krzysztof Zalewski, Zamilska

KULTURA CYFROWA

Jacek Brzeziński, Artur Ganszyniec (Different Tales)

Na pomysł gry "Wanderlust: Travel Stories" - czy może raczej interaktywnej prozy wzbogaconej o mechanizmy gier wideo? - stylizowanej na fabularyzowany reportaż podróżniczy wpadł Jacek Brzeziński. Globtroter, który odwiedził już sto kilkanaście krajów, zapisał się w historii rodzimej sceny interaktywnej jako współtwórca takich gier wideo, jak "Wiedźmin", "Dead Island: Riptide" czy "Dying Light", pracował też przy głośnym "Hitmanie". Tą ideą Brzeziński zaraził Artura Ganszyńca, z wykształcenia analityka danych, z zawodu i zamiłowania scenarzystę oraz projektanta gier o również imponującym dorobku. Ganszyniec pracował w CD Projekt RED przy cyklu "Wiedźmin" w latach 2006-10, w ATGames ("Puzzle Craft" i "Another Case Solved", 2010-16), a także w 11 bit studios - nad prototypem gry, o której wciąż nie wolno mu mówić. Artur Ganszyniec (ur. 1977 r.) zajmował się również pisaniem i wydawaniem papierowych gier fabularnych, z popularnej swego czasu steampunkowej serii "Wolsung: Magia Wieku Pary". Od 2010 r. współpracuje z Politechniką Łódzką, prowadzi zajęcia z projektowania fabuły w grach wideo, a od 2016 r. wykłada również w Łódzkiej Szkole Filmowej. "Wanderlust: Travel Stories" wpisuje się w koncepcję slow games, której Artur Ganszyniec poświęcił manifest "In Praise of Slow Games". Slow games to gry nieśpieszne, refleksyjne, inspirujące, skierowane do dojrzałego odbiorcy. Dodajmy, w przypadku "Wanderlust: Travel Stories" odbiorcy także oczytanego, bo jest to utwór bazujący na słowie pisanym. Składa się z ponad 300 tys. słów, czyli pod względem objętości sytuuje się gdzieś między "Ulissesem (263 tys.) a "Wojną i pokojem" (544 tys.). Inna rzecz, że odbiorca nie przeczyta całości za jednym razem - podejmując w imieniu protagonistów (podróżników) decyzje, wpływa na rozwój fabuły, podążając jednym z przewidzianych przez autorów wariantów. To eskapady przez Europę (Hiszpania, Francja, Polska, Wyspy Owcze), Afrykę (Ghana, Kongo, Republika Środkowoafrykańska), Oceanię (Papua-Nowa Gwinea), Amerykę Południową (Argentyna, Chile), Azję (Tajlandia, Bangladesz) i Antarktykę. Intencją "Wanderlust: Travel Stories" było sprawienie, by odbiorca poczuł nastrój miejsca i chwili, co w dużej mierze się udało. W pisaniu gry pomagali dziennikarze Karolina Sulej i Mateusz Kubik, pisarka Marta Malinowska oraz tłumaczka i antropolożka Joanna Wołyńska-Ganszyniec, prywatnie żona współzałożyciela Different Tales.

***

Dawid Ciślak (Polyslash)

Grom wideo zdarza się mieć wydźwięk polityczny, pełnić rolę krytycznej analizy doczesności, stawiać przed odbiorcą lustro. "We. The Revolution" małego, niezależnego studia Polyslash z Krakowa, jest jednak głosem wyjątkowym. To, jak pisaliśmy w POLITYCE, jeden z najważniejszych artystycznych komentarzy do sytuacji współczesnej Polski. Przenikliwy, dojrzały, w pełni wykorzystujący unikalny potencjał interaktywnego medium pozwalający żądać od odbiorcy zajmowania stanowiska w trudnych sytuacjach - konfrontując go w ten sposób z samym sobą. Dawid Ciślak (ur. 1987 r. w Sosnowcu) umiejscowił akcję w czasach rewolucji francuskiej i bezpośrednio ją poprzedzających. W ten sposób, niewątpliwie w pełni świadomie, wpisał się w linię polskich artystów (Przybyszewska, Wajda, Klata), którzy właśnie w tamtych zdarzeniach szukali odniesień do czasów im współczesnych. Odbiorca, w roli sędziego, szafuje wyroki, podlegając różnego rodzaju naciskom, pokusom i groźbom. Odruchowo akceptujemy typową dla gier wideo arytmetyczną logikę wyborów, starając się wydać werdykt optymalny dla osiągnięcia celu gry, czyli kontynuowania kariery. Oportunizm i kalkulacja są tu niezbędne, by uniknąć utraty posady lub gniewu tłumu. Dawid Ciślak, zastawiwszy sprytnie tę pułapkę, zmusza nas do nieuchronnej konfrontacji z sumieniem. I pokazuje mechanizmy korupcji. Dawid Ciślak był dobrze przygotowany do stworzenia takiej właśnie gry wideo. Po liceum studiował przez chwilę politologię. Porzucił ją po roku, by zacząć - i ukończyć - produkcję filmową i telewizyjną na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. Tam zaczęła się przygoda z kinem, etiudami i opowiadaniem historii poprzez formy audiowizualne. Świetnie mu szło, zdobył stypendium, za swoje prace otrzymał kilka nagród, ale jako absolwent postanowił utrudnić sobie życie, zmieniając branżę na gry wideo. Bo gry, według Ciślaka, pozwalają odbiorcy lepiej wczuć się w emocje. Głównie dlatego, że odbiorca nie jest zamknięty w wykreowanej przez reżysera rzeczywistości. Dzięki interaktywności wykracza poza nią, samodzielnie podejmuje decyzje - i samodzielnie mierzy się z ich konsekwencjami.

***

Aleksandra Jarosz

Jedna z najciekawszych polskich artystek wykorzystujących gry wideo jako formę wypowiedzi. Aleksandra Jarosz (ur. 1991 r.) zdobyte wykształcenie - studiowała zarówno psychologię (dyplom magisterski), jak i projektowanie graficzne (studia doktoranckie) - pozwala jej w pełni wykorzystywać interaktywne medium do zabierania głosu na tematy, które uważa za istotne. Jak deklaruje, jej hobby to psychologia osobowości, linoryt, filozofia, sztuka i projektowanie. Nominację do Paszportów POLITYKI zapewniła Jarosz gra przeglądarkowa "Fantastic Fetus" (można w nią zagrać za darmo w internecie, proszę wpisać nazwę w wyszukiwarkę). Jak uzasadniała swój wybór nominująca ten tytuł Marzena Falkowska, "Fantastic Fetus" to "symulator ciąży, a zarazem odważna gra polityczna, która kontrastuje niepoważną oprawę (pixel art, Tamagotchi) z poważnym tematem (prawa reprodukcyjne w Polsce)". Sama Jarosz mówi wprost, że grę zainspirowała ogólnopolska akcja zbuntowanych kobiet w 2016 r., znana jako Czarny Protest. Innymi słowy "Fantastic Fetus" może być odczytany jako głos przeciw odbieraniu kobietom prawa do decydowania o swoim ciele, w tym prawa do aborcji. Na stronie gry można znaleźć odnośnik do strony strajkkobiet.eu oraz uwagę, że spośród krajów Unii Europejskiej tylko Polska - obok Malty - wprowadziła tak restrykcyjne prawa reprodukcyjne. Do gier protestu na koncie Aleksandry Jarosz można zaliczyć także wykpiwającą płaskoziemców - czyli rosnących niestety w liczbę ignorantów przekonanych, że Ziemia jest płaska - arcade'ową grę na urządzenia przenośne "Australia is a Lie!", "Indygo" - sugestywne studium depresji w formie narracyjnej gry przygodowej - oraz bazującą na eseju filozoficznym Petera Zapffego "The Last Messiah" (1933 r.) prowokacyjną antyutopię o tym samym tytule. W tej strategii turowej gracz wciela się w Wielkiego Anihilatora, którego celem jest zniszczenie wszelkiego życia na Ziemi.

***

Oni nominowali:

Marek Czerniak - Fundacja Indie Games Polska; Anna Desponds - podkast ODBIORNIK, Fundacja Pełne Zanurzenie; Marzena Falkowska - Altergranie; Mirosław Filiciak - Uniwersytet SWPS, Pixel; Maria B. Garda - University of Turku, Polskie Towarzystwo Badania Gier; Adam Mazur - blokmagazine.com; Izabela Pogiernicka - "CD-Action", twitch.tv/9kier; Paweł Schreiber - Uniwersytet Kazimierza Wielkiego, Pixel; Jerzy Z. Szeja - Polskie Towarzystwo Badania Gier; Michał Radomił Wiśniewski - Pixel, Dwutygodnik.com

Ponadto zgłoszeni zostali:

11 bit studios, Bloober Team, Jakub Bukała, Failcore (Jan Cieślar, Oliwia Ziębińska), Krzysztof Garbaczewski i Dream Adoption Society, Illusion Ray Studio (Łukasz Smaga), Laboratorium Narracji Wizualnych w łódzkiej Filmówce, Mateusz Marcinkowski, Jacek Nagłowski i Patryk Jordanowicz, Pixelated Milk, Mateusz Sadowski, Konstanty Kalicki (Thing Trunk), WRO Biennale

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji