Artykuły

Pół-gęś, pół-mewa

Mewa to jedyny teatralny tekst Antoniego Czechowa o sztuce aktorskiej. Teatr życia i teatr literatury nakładają się tu na siebie nieustannie. Oba są dość podłe, oba wiele znaczą dla bohaterów i - pod ręką Marka Fiedora, reżysera sobotniej premiery - oba są nieco niepoważne.

Losy aktorki Iriny (Teresa Sawicka), rozpoetyzowanego dekadenta Konstantego (Mariusz Kiljan) czy aktoreczki Niny (Kinga Preis) są w tej inscenizacji po prostu wydumane. Ot, "Moralność pani Dulskiej" i "Dama kameliowa" zmieszane pospołu z gimnazjalnym kursem filozofii. Gdy bohaterowie zachowują się jak rozkapryszone dzieci, naprawdę nie wiemy, dlaczego. Tak jakby reżyser ogołocił ich dusze z życia wewnętrznego. To, że są wypaleni, puści, bo żyją bez Boga czy idei politycznej, jest oczywiste bez roboty reżysera. Ani wypchana mewa na pomoście czy groteskowe, przerysowane ruchy Mariusza Kiljana i K Ingi Preis, ani sugestywna muzyka Zygmunta Koniecznego jednak tej pustki nie wypełniają. Ci bohaterowie nigdy nie dostali od życia w skórę - to widać.

Preis gra nieustannie na granicy histerii, chichocząc, sapiąc i szlochając, nawet wtedy gdy jej Nina postępuje jak głupia prowincjonalna gęś, zakochując się ni w pięć, ni w dziewięć w kabotynie Trigorinie (Jerzy Schejbal) - a nie jak Eleonora Duse.

Jak powiada rześki i grubiański Ilja (Stanisław Melski) - kiedyś rosły dęby, dziś pozostały pnie. Artyści biegają więc za niespełnionymi marzeniami- Masza (Małgorzata Jaśkiewicz), Paulina (Grażyna Krukówna) i Nina za miłością, Trigorin za seksem, Konstanty za chimerą literatury, a Siemion (Igor Kujawski) za pensją- choć nie wiemy, skąd biorą motywacje i energię do bieganiny i awantur. Świat dekadencji jest w interpretacji Fiedora bardzo podobny j do trywialnego romansu. Żadnej w tym : smugi cienia, nawet kurtyna łomocze o scenę jak w "Zielonej Gęsi" Gałczyńskiego, i Marek Fiedor chyba nie poradził sobie z materią czasu. Bo Czechow czy Pirandello zmuszają reżysera do niezwykłej dyscypliny właśnie wobec czasu. Skoro - ich zdaniem - świat składa się z niespełnionych marzeń, straconych złudzeń i domorosłego filozofowania, to trywialność zabija go bez litości.

Mimo wszystko spektakl warto zobaczyć dla delikatnego humoru, dobrego aktorstwa i niemal kreacji Zygmunta Bielawskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji