Artykuły

Święto polskiej kultury w Szwajcarii

Michał Borczuch reżyseruje spektakl o głodówce w obronie wartości, Olga Tokarczuk ma tournée po Szwajcarii, a Dorota Masłowska oprowadza po Warszawie. Do poświęconego Polsce festiwalu Culturescapes w Bazylei dopłaca podległy ministrowi Glińskiemu Instytut Adama Mickiewicza, który... zarazem dystansuje się od tej imprezy - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

Czy można zrobić ważny spektakl dla zachodniej publiczności z dramatu Calderona/Słowackiego, który nawet w Polsce nie jest zbyt chętnie wystawiany? Reżyser Michał Borczuch swoim "Księciem niezłomnym" [na zdjęciu] w Bazylei pokazuje, że tak. Przypomnijmy: "Książę" nawiązuje do historii następcy tronu portugalskiego Don Fernanda, który ginie w niewoli, bo nie zgadza się na oddanie miasta Ceury Maurom. Na tle gigantycznej, pulsująco powiewającej flagi współczesnego Maroka (świetna scenografia Doroty Nawrot) rozgrywa się przedstawienie zarazem ironiczne i bardzo serio; utrzymujące "martyrologiczny" charakter oryginału, a jednocześnie zupełnie inaczej rozkładające akcenty.

Reżyser w wywiadach zwracał uwagę, że sztuka Calderona/Słowackiego odsyła nas do czasów, kiedy Morze Śródziemne przemierzało się w odwrotnym kierunku; kiedy wielu Europejczyków chciało się znaleźć w Afryce.

Słowacki po szwajcarsku

Borczuch do Szwajcarii wziął ze sobą dwójkę polskich aktorów. Dominika Biernat i Jan Dravnel - a właściwie ich postaci - muszą przez większość czasu porozumiewać się z postaciami "niemieckimi" bądź to prostą angielszczyzną, bądź przez tłumaczy. Widzimy przekraczanie granic, nieufność, uprzedzenia.

Słowacki, adaptując w 1843 r. XVII-wiecznego hiszpańskiego klasyka Calderona de la Barcę, podkreślał religijny charakter ofiary księcia. Adaptacja dramaturga Tomasza Śpiewaka wydobywa tę polską specyfikę podejścia do hiszpańskiego klasyka, a jednocześnie pozostaje klarowna, komunikatywna wobec niemieckojęzycznej publiczności, oglądającej na scenie coś, co wywodzi się z polskiego romantyzmu.

Jonas Anders, grający głodującego z kroplówką Księcia, jest zupełnie niepatetyczny, prosty, bezpretensjonalny - i przez to właśnie wydobywa ideę tej postaci. Możemy pomyśleć o przetrzymywanym przez Rosjan przez pięć lat głodującym Ołehu Sencowie czy o proteście niepełnosprawnych i ich głodówce w polskim Sejmie. O tych wszystkich przypadkach heroicznych jednostek, którym w beznadziejnym starciu z autorytarną siłą jako jedyna broń zostaje hart ducha. Zamiast męczeństwa za wiarę - cierpienie za poglądy.

Minister Gliński płaci za krytykę Polski PiS

Premiera Borczucha odbyła się w ramach polskiej edycji festiwalu Culturescapes (5 października - 6 grudnia). Miała do tej pory odsłony poświęcone Azerbejdżanowi, Chinom czy Ukrainie, a także Moskwie. Tematem kolejnej edycji będzie Amazonia, później - Himalaje.

Podczas dziesięciu festiwalowych tygodni szwajcarskie teatry, galerie czy muzea pokazują różne kawałki świata publiczności - w tym roku to 220 wydarzeń związanych z polską kulturą. Budżet imprezy wynosi ok. 2 mln euro. Jedną czwartą, ok. 2 mln zł, wykłada strona polska - m.in. partner festiwalu, Instytut Adama Mickiewicza podległy wicepremierowi Piotrowi Glińskiemu.

Warto zwrócić na to uwagę, bo wśród gości Szwajcarów były znane postaci dalekie od tego, czego dla polskiej kultury chciałby PiS.

Do Szwajcarii zaproszono Olgę Tokarczuk, która właśnie dostała Nobla. Był Paweł Pawlikowski, reżyser oscarowej "Idy". Wykład wygłosił prof. Paweł Machcewicz, krytykowany przez prawicę były dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, który wskutek decyzji ministra Glińskiego stracił stanowisko.

W Bazylei gościł nawet Paweł Potoroczyn, były szef Instytutu Adama Mickiewicza, którego Gliński zwolnił i z którym przegrał sprawę w sądzie, i który kandydował (bezskutecznie) do Sejmu z list KO.

Nowy Teatr z Warszawy pokazał "Wyjeżdżamy" Krzysztofa Warlikowskiego. Wreszcie, swój spektakl "Hymn o miłości" z Teatru Polskiego w Poznaniu pokazała twórczyni teatru chórowego Marta Górnicka, która ostatnio monumentalne, wspólnotowe przedstawienia robiła z treści konstytucji - adaptując dotąd na scenę polską i niemiecką ustawę zasadniczą.

To te najbardziej znane nazwiska, ale siłą programu Culturescapes jest błyskotliwe zmapowanie polskiej kultury w tych jej przejawach, które nie są jeszcze szeroko znane. To wielka zasługa kuratorów - Jurriaana Cooimana i Kateryny Botanovej.

Artysta wizualny i performer Wojtek Ziemilski ironicznie rozdawał flakoniki z "zapachami Polski". Wystawę w Bazylei ma zajmująca się ekologicznymi tematami artystka wizualna Diana Lelonek, laureatka Paszportu "Polityki". Swój świetny minimalistyczny spektakl "Fantazja" z TR Warszawa pokazała reżyserka Anna Karasińska. Zaś autorską wystawę przygotował choreograf i performer Alex Baczyński-Jenkins.

Tak skrojonego programu mogłoby pozazdrościć Bazylei wielu dyrektorów festiwali w Polsce. Dodatkowo przy okazji festiwalu ukazała się książka o współczesnej Polsce, gdzie obok tekstu lewicowca prof. Andrzej Ledera jest tekst konserwatysty prof. Andrzeja Dudka, feministyczna reżyserka Weronika Szczawińska pisze o swoim doświadczeniu Czarnego Protestu, a lewicowy krytyk Jakub Majmurek - o polskim kinie historycznym po 1989 r., wszystko zaś wieńczą poświęcone Warszawie pasaże Doroty Masłowskiej.

Jaka cenzura? Produkujemy drony

Żeby jednak nie było zbyt różowo, w kolejnej festiwalowej publikacji IAM zażądał od organizatorów publikacji tekstu pisarza Marka Kochana, w którym de facto krytykuje on program imprezy i wciela się w rzecznika partii rządzącej. Wymowa eseju Kochana jest jasna: "gadanie o końcu demokracji i autorytaryzmie", jak pisze autor, jest orientalizmem, świadectwem kolonialnego myślenia, które kiedyś towarzyszyło Brytyjczykom czy Francuzom np. w Afryce.

Pisarz przypomniał również, że polska gospodarka rośnie w tempie 4-5 proc. rocznie, a Polacy produkują gry komputerowe i drony. Kochan wyraził też ubolewanie, że widzowie tak szwajcarskiego festiwalu, jak i polskich teatrów nie mogą obejrzeć sztuk Wojciecha Tomczyka, "które w Polsce oglądają miliony telewidzów i telewidzek". Tomczyk to nadworny dramatopisarz PiS, adaptator prozy Bronisława Wildsteina, twórca hagiograficznej sztuki o Piłsudskim "Marszałek" czy komedii romantycznej o "żołnierzach wyklętych" pt. "Zaręczyny".

Kochanowi można by odpowiedzieć, że czołowym teoretykiem i praktykiem "niezachodniej demokracji" jest w Europie Władimir Putin. I że władza, która chwali się, że pozwala na pluralizm, a nie traktuje go jako czegoś oczywistego, nie wystawia sobie najlepszego świadectwa. Wreszcie, że gospodarka chińska też bardzo szybko rośnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji