Artykuły

Poezja i teatr wciąż poruszają młodych

- Ze Studia P wyszły aktorki, m.in. Małgorzata Kożuchowska, Olga Bołądź, Magdalena Czerwińska. Wśród byłych wychowanków są też krytycy teatralni, np. Piotr Gruszczyński oraz reżyser filmowy i teatralny Marek Gierszał, scenarzysta Michał Chludziński. Niektórzy wybierają inne zawody. Są filolodzy, prawnicy, naukowcy - mówi Lucyna Sowińska, założycielka, kierowniczka artystyczna i reżyser Sceny Młodych Studio P działającej w Młodzieżowym Domu Kultury w Toruniu.

ROZMOWA Z LUCYNĄ SOWIŃSKĄ*

ZUZANNA KUFFEL: Prowadzi pani Studio P od 1972 roku - jak zmieniało się w tym czasie?

LUCYNA SOWIŃSKA*: Studio P zmieniało się zawsze. Wiąże się to z różnymi ludźmi, którzy dołączali. Niektórzy pozostawali krótko, inni nawet na osiem lat. To, co robimy, zależy od zainteresowań młodych uczestników. Staram się wpatrywać się w ich oczy i wsłuchiwać w ich myśli oraz poszukiwania własnych życiowych dróg, tak żeby mogli być współtwórcami naszych spotkań, działań, spektakli. Taki jest sens naszego współistnienia.

Jakie formy, działania realizuje Studio P?

- Młodzież przychodzi i najpierw musi się wiele nauczyć, żeby potem móc wyrażać siebie poprzez ruch, mimikę twarzy, śpiew, artykulację, dobór repertuaru, który ich dotyka. Tutaj każdy wie, że nie musi zakładać maski, wstydzić się. Młodzi mogą pokazywać siebie od jak najlepszej strony albo od takiej, która jest dla każdego ważna w danym momencie życia. Dzięki metodzie współtworzenia, jaką pracujemy, młody człowiek nie tylko jest wykonawcą, ale także twórcą. Źródłem inspiracji jest literatura współczesna.

Nadal tworzycie okazjonalnie w języku esperanto?

- Naszym codziennym językiem porozumiewania jest język polski, w którym ćwiczymy interpretację tekstów. Przygotowaliśmy blisko 60 spektakli oraz 10 w języku esperanto, aby treści, które przekazujemy, mogły dotrzeć do międzynarodowej publiczności. Realizowaliśmy też fragmenty w języku angielskim.

Dokąd podróżowała pani z zespołem?

- Występowaliśmy w 18 krajach Europy na festiwalach i kongresach przed widownią z ponad pięćdziesięciu narodowości. Po spektaklach dyskutowaliśmy o tym, czym poruszyliśmy widzów. Tak było np. w Budapeszcie, gdzie pokazaliśmy spektakl o Joannie d'Arc skupiający się na problemie wolności. Temat okazał się na tyle ważny, że ludzie chętnie zabierali głos w dyskusji. Zrozumieli nas - Polaków.

Odbywa pani też osobiste podróże, czego wyrazem jest cykl "Teatr życia"...

- "Teatr życia" to cykl prezentowanych fotografii, które robiłam w różnych krajach. Do tej pory powstały cztery wystawy - z Nepalu, Afryki Południowej, Etiopii oraz niedawno otwarta z Alaski.

Na czym polega tytułowy "Teatr życia"?

- Był to tytuł pierwszej wystawy, który zaadaptowałam dla całego cyklu. Na Kongresie Azjatyckim w Nepalu spotkałam się z lokalnymi esperantystami. Zobaczyłam tam egzotyczne życie pozbawione wygód, zarówno w górach, jak i w miastach. W tych niełatwych do funkcjonowania miejscach na mojej drodze stanęli niezwykli ludzie. Uczyli się języka esperanto po to, żeby mieć kontakt ze światem. Rozumiałam ich, bo nam również w końcówce lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku otwierał on możliwość porozumienia z innymi kulturami. Stąd pierwszy tytuł. Piękni ludzie, prześliczne kobiety żyjące na niełatwym terenie. Teatr opowiada o życiu, zawiera w sobie to wszystko

- przestrzeń, czas, ludzi, problemy. Poza tym z podróży na inne kontynenty przywożę inspirację etiud i ćwiczeń dla Studia P. Młodzi bardzo chętnie biorą udział w nowych działaniach. Do tej pory pamiętam muzykę starych murów - śpiewy, pomruki -jakby przodkowie do nas mówili. Dwukrotnie próbowaliśmy zainscenizować to z publicznością podczas wernisaży mojej wystawy. Udało się oddać klimat dalekich miejsc.

Myśli pani, że w XXI wieku skupionym na postępie i nowych technologiach, teatr i poezja nadal poruszają?

- Myślę, że jest na to dowód. Od wielu lat młodzież dołącza do Studia P. Dalej interesuje ich literatura, poezja, proza, piosenka literacka, którą inscenizujemy. Młodzi ludzie nadal są spragnieni bezpośredniego kontaktu człowieka z człowiekiem, reakcji jednej osoby na drugą.

Dotarła pani do wielu egzotycznych miejsc. Jak ocenia pani Toruń?

- Bardzo się cieszę, że żyję w Toruniu. Mamy to szczęście, że poruszamy się w pięknej przestrzeni, obserwujemy zabytki, mamy coraz więcej nowych, oryginalnych miejsc. Kiedy wracam z rozmaitych wyjazdów - z zagranicy i z różnych zakątków Polski i, przejeżdżając przez most, patrzę na panoramę Torunia, serce mi mocniej bije. Widok oszałamia i wzrusza.

Wychowankowie Studia P wybierają karierę aktorską?

- Ze Studia P wyszły aktorki, m.in. Małgorzata Kożuchowska, Olga Bołądź, Magdalena Czerwińska. Wśród byłych wychowanków są też krytycy teatralni, np. Piotr Gruszczyński oraz reżyser filmowy i teatralny Marek Gierszał, scenarzysta Michał Chludziński. Niektórzy wybierają inne zawody. Są filolodzy, prawnicy, naukowcy. Jeden chłopak skończył fizykę, inny - Marek Olszewski jest starostą toruńskim, ale dalej pisze wiersze. Myślę, że ta wielka młodzieńcza pasja pozostaje w ludziach na całe życie. Oprócz niej trwają też przyjaźnie, które tu zawarli. Wychowankowie nas odwiedzają, m.in. podczas spotkań wigilijnych, które od lat osiemdziesiątych odbywają się z inicjatywy młodzieży. Wychowanków, którzy związali życie z teatrem, sztuką, jest wielu. Kiedy oglądam telewizję, co chwilę widzę jakąś twarz ze Studia P. Na ostatnim konkursie recytatorskim troje wychowanków zasiadało w jury już jako eksperci. Aktorzy i aktorki, którzy wyszli ze Studia P, prowadzą inspirujące warsztaty teatralne dla młodszych kolegów. Gościliśmy m.in. Dagnę Dywicką, Rozalię Mierzicką, Krystiana Pestkę.

Wychowankowie podkreślają, że zwraca pani dużą uwagę na punktualność i systematyczność. Dlaczego są one tak istotne w teatrze?

- Myślę, że wychowankowie dzięki temu uświadamiają sobie, że przez punktualność rozwija się ich szacunek dla drugiego człowieka i samego siebie. W aktualnej grupie od siedmiu lat ćwiczą wyróżniający się uczestnicy Agata Matecka i Jakub Stępień. Systematyczność jest niezwykle ważna w Studiu P, ponieważ na każdej próbie dzieje się coś nowego - zarówno pod względem formalnym, warsztatowym, jak i między ludźmi. Tego nie można przeczytać w żadnej książce, to trzeba przeżyć.

*Lucyna Sowińska - założycielka, kierowniczka artystyczna i reżyser Sceny Młodych Studio P działającej w Młodzieżowym Domu Kultury w Toruniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji